Ginekolog uznany za winnego odmowy legalnej aborcji
Ginekolog, który odmówił legalnej aborcji,
jest winny, ale jego proces warunkowo umorzono. To nieprawomocny
wyrok stołecznego sądu w precedensowej sprawie 64-letniego Marka
Ch., oskarżonego za odmowę aborcji w sytuacji, gdy badania
prenatalne wykazały u płodu zespół Downa.
Sąd uznał winę Ch., ale warunkowo umorzył proces na 2 lata, gdyż przemawiała za tym niekaralność oskarżonego oraz jego "pozytywna prognoza". Takie umorzenie jest stwierdzeniem winy, nie jest zaś formalnym skazaniem. Sąd nakazał też wpłacić mu 5 tys. zł na Centrum Praw Kobiet, co "wzmocni siłę orzeczenia".
Obrona zapowiedziała apelację, w której zażąda uniewinnienia Ch. Prokurator nie wie jeszcze, czy będzie się odwoływać.
Polskie prawo uznaje jako możliwą podstawę legalnej aborcji "ciężkie uszkodzenie płodu" stwierdzone po badaniach prenatalnych.
W 2001 r. 44-letnia wtedy Bożena Kleczkowska, w 17. tygodniu ciąży z rozpoznaniem zespołu Downa i skierowaniem na zabieg, usłyszała od Ch., ordynatora oddziału ginekologicznego szpitala przy ul. Inflanckiej w Warszawie, że musi mieć jeszcze zgodę dwóch specjalistów. Po kontakcie z konsultantem krajowym ginekologii prof. Bogdanem Chazanem, Ch. oświadczył, że "nie wyraził on zgody na zabieg". Ch. wspominał też kobiecie, że zespół Downa nie daje podstaw do takiej aborcji. W końcu zabieg wykonał inny szpital, bez dodatkowych żądań. Prokuratura dwa razy odmawiała wszczęcia śledztwa. W końcu zarzuciła Ch. niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego na szkodę kobiety - za co grozi do 3 lat więzienia.
W procesie rozpoczętym przed sądem rejonowym jesienią 2005 r. Ch. (lekarz z 40-letnim stażem, który obecnie prowadzi prywatną praktykę) nie przyznał się do zarzutu. Twierdził, że zapewniał kobietę, iż zabieg nastąpi, jak tylko otrzyma wymagane dokumenty. Dodawał, że wykonywał zabiegi legalnej aborcji.
We wtorek prok. Małgorzata Gawarecka wniosła dla Ch. o karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, 2 tys. zł grzywny oraz 5 lat zakazu pełnienia kierowniczych funkcji w służbie zdrowia. Mówiła, że nie przesądza, czy Ch. wykazał się "totalną asekuracją", czy jego zachowanie było przejawem władzy, czy też "brakiem odwagi cywilnej na przeprowadzenie zabiegu". Dodała, że prawo daje kobiecie prawo do decyzji w takiej sytuacji i to nie sprawa ordynatora by je ograniczać - jak uczynił to Ch.
Obrona domagała się uniewinnienia. Mec. Marek Staszewski dowodził, że Ch. w ogóle nie jest funkcjonariuszem publicznym. Czy lekarz nie ma prawa mieć wątpliwości, że zabieg nie zagrozi kobiecie? - pytał retorycznie drugi obrońca, mec. Ryszard Berus. Argumentował, że oskarżenie próbuje dowieść, iż "ostrożność lekarza równa się przestępczemu zaniechaniu". Żądania prokurator co do wymiaru kary uznał za "szokujące".
Sam Ch. prosił o uniewinnienie, podkreślając, że zawsze kierował się zasadą "Po pierwsze: nie szkodzić". Dodał, że dziś zachowałby się tak samo.
W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Maria Bereszczyńska podkreśliła, że decyzja czy usunąć ciążę przy ciężkim uszkodzeniu płodu, jest "ogromnym problemem i tragedią" i że należy ona do kobiety. Lekarz może zaś odmówić dokonania zabiegu na podstawie "klauzuli sumienia" (pozwalającą lekarzowi na odmowę), co - według sądu - jest "bardzo dobrym rozwiązaniem".
Sąd zarazem podkreślił, że w tej sprawie oskarżony nie powoływał się na tę klauzulę, żądał zaś od kobiety dodatkowych zaświadczeń, czego ustawa nie wymaga. Dał tym przejaw braku znajomości prawa - dodała sędzia. Zdaniem sądu, Ch. usiłował przerzucić na pokrzywdzoną ciężar rozstrzygnięcia wątpliwości, jakie mógł mieć w sprawie. Według sądu, to sam lekarz musi jednak w takiej sytuacji rozstrzygać wątpliwości.
Sędzia powołała się na opinię specjalistów, iż zespół Downa jest "ciężkim uszkodzeniem płodu", a wiarygodność badań prenatalnych wynosi 98%. Sąd uznał też, że ordynator każdego szpitala jest funkcjonariuszem publicznym.
Kleczkowska, która występowała w procesie jako oskarżyciel posiłkowy, była usatysfakcjonowana faktem uznania winy, bo - według niej - będzie to ostrzeżeniem dla innych lekarzy w takich sytuacjach. Nie wie ona jeszcze, czy złoży apelację.
Kleczkowska wytoczyła też proces cywilny, domagając się od ordynatora i dyrektora szpitala 200 tys. zł odszkodowania. Sąd Okręgowy w Warszawie zawiesił ten proces do czasu prawomocnego wyroku w sprawie karnej.
Sąd Lekarski ukarał już Ch. upomnieniem za to, że "nie miał praktycznej znajomości ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, wskutek czego podjął nieuzasadnioną decyzję o odmowie przerwania ciąży". Sąd ten uznał, że Ch. wykazał "zastraszającą wręcz niewiedzę nt. ustawy", gdyż zespół Downa jest "ciężkim upośledzeniem płodu".