Gimnazjaliści ofiarami "bomby śmierdziuchowej"
Jedenaścioro uczniów gimnazjum w Siedlcach na Mazowszu trafiło w poniedziałek do szpitala z objawami zatrucia po rozpyleniu w szkole substancji zwanej "bombą śmierdziuchową". Była ona dołączona do pisemka dla dzieci pt. "Kaczor Donald". Zdrowiu gimnazjalistów nic nie zagraża.
22.11.2004 | aktual.: 22.11.2004 22:06
Gazetkę kupili uczniowie pierwszej klasy gimnazjum. Wchodząc na lekcję języka obcego otworzyli saszetkę z żelową substancją i wrzucili ją do kosza. W sali rozprzestrzenił się zapach szamba i po paru minutach kilkoro uczniów źle się poczuło - powiedziała PAP rzeczniczka siedleckiej policji, starsza posterunkowa Beata Borkowska.
Wkrótce potem inna klasa otworzyła saszetkę z identycznym "śmierdziuchem". Dyrektor szkoły zarządził ewakuację wszystkich uczniów.
Do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Siedlcach przewieziono dwudziestu jeden gimnazjalistów. Dwanaścioro dzieci zostało na oddziale dziecięcym. Jedno z nich na żądanie matki zostało wypisane.
Stan pacjentów jest dość dobry, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Dzieci miały zawroty i bóle głowy oraz brzucha i nudności. Prawdopodobnie jutro część z nich opuści szpital - poinformował lekarz dyżurny oddziału dziecięcego, Janusz Krasuski.
Według Beaty Borkowskiej, śmierdząca substancja zawierała siarkowodór. Na torebce była informacja, aby nie otwierać jej w małych pomieszczeniach. Substancję zabezpieczyli pracownicy Sanepidu.