Gimnazjaliści nie przyznali się do zabójstwa
Dwaj siedemnastolatkowie, oskarżeni o brutalny mord na starszym koledze, nie przyznali się do winy podczas procesu, który rozpoczął się wczoraj przed łódzkim Sądem Okręgowym.
Potwornie zmasakrowane ciało mężczyzny, ze 160 ranami, znaleziono w lutym ubiegłego roku na dawnym wysypisku śmieci przy ul. Juszczakiewicza w Łodzi, zwanym przez okoliczną młodzież „górką”. Policja ustaliła, że zamordowany to 21-letni Artur N. i jeszcze tego samego dnia wpadła na trop jego domniemanych zabójców. Zatrzymano 16-letnich wtedy gimnazjalistów Piotra P. i Łukasza J. oraz 14-letnią Zuzannę W. Sąd rodzinny uznał, że chłopcy będą odpowiadać jak dorośli, a dziewczynę nieprawomocnym wyrokiem skazał na trzy lata poprawczaka w zawieszeniu.
Oskarżeni – drobni chłopcy, o głowę niżsi od konwojujących ich policjantów – stanęli przed sądem w sportowych ubraniach.
– Ja tego nie zrobiłem – mówił Piotr P. – W dniu zabójstwa byłem w Warszawie.
Współoskarżony winą za śmierć Artura N. obciążył nieustalonych braci Z. z Gdańska: – To oni zadawali ciosy nożem. Nie mówiłem o tym wcześniej, bo się ich bałem.
– Tymczasem Zuzanna W. twierdzi, że to wy dwaj byliście na „górce” i zamordowaliście Artura... – mówił sędzia Marek Chmiela.
– To nieprawda! – protestował Łukasz J.
Obaj oskarżeni podczas śledztwa podawali bardzo różne wersje zdarzenia i powody, dla których został zamordowany Artur N. Mówili, że mężczyzna zginął, bo chciał rządzić na tzw. chlorze (boisko szkolne, na którym zwykli się spotykać) i że był winien pieniądze za półtora grama marihuany. Wczoraj niektóre z tych wyjaśnień odwołali, tłumacząc, że byli bici przez policjantów.
(ak)