Gimnazjaliści chcieli otruć nauczycielkę
Nie chodziło o kawał, ale o zemstę - twierdzą koledzy gimnazjalistów, którzy dosypali matematyczce do kawy środek do czyszczenia rur i leki psychotropowe. O sprawie informuje krakowski dodatek „Gazety Wyborczej”.
01.12.2003 | aktual.: 01.12.2003 09:58
Trzy tygodnie temu czwórka uczniów (dwie dziewczynki i dwóch chłopców) z krakowskiego Gimnazjum nr 24 próbowała otruć matematyczkę. Nauczycielkę zaniepokoiła piana, która pojawiła się na kawie, więc zaniosła ją do dyrektorki szkoły. Ta spróbowała mikstury; spuchł jej język i dziąsła, po kilku dniach sparaliżowane miała pół twarzy. Lekarze nie wykluczają, że paraliż to skutek kontaktu z trucizną.
Dyrekcja szkoły, która o sprawie poinformowała policję, twierdzi, że uczniowie zrobili głupi kawał. Ich koledzy mówią jednak co innego. – „Matematyczka gnoiła ludzi. Potrafiła odezwać się wulgarnie. Chyba nikt w szkole nie uwierzy, że to był żart” - powiedział dziennikowi jeden z gimnazjalistów. Inni dodają, że to nie była pierwsza próba otrucia nauczycielki. Zaprzecza temu wicedyrektor szkoły Urszula Grudzień.
W szkole nie mówiło się głośno o wypadku. Dopiero w ostatni piątek (czyli prawie trzy tygodnie po zdarzeniu) samorząd szkolny został poproszony o napisanie "opinii potępiającej czyn kolegów". Nikt jednak wcześniej nie powiedział im, co się dokładnie stało. Ich koledzy i rodzice też mają żal do szkoły, że nikt z nimi oficjalnie nie rozmawiał, a o próbie otrucia dowiedzieli się z plotek.
Rada pedagogiczna zadecydowała o karnym przeniesieniu czwórki sprawców do innych szkół. Zajmie się nimi sąd rodzinny. Sprawą interesuje się również kuratorium – donosi krakowski dodatek „GW”. (uk)