Gilowski: żona nie podjęła jeszcze decyzji, czy wróci do rządu
Mąż byłej wicepremier Andrzej Gilowski
powiedział, że Zyta Gilowska nie podjęła
jeszcze decyzji, czy wróci do rządu. Jego zdaniem, uzasadnienie
wyroku oczyszczającego ją z zarzutu agenturalnej działalności było
"kuriozalne". Dodał, że boi się o życie żony.
07.09.2006 | aktual.: 07.09.2006 15:36
Sama Gilowska pytana przez dziennikarzy o powrót do rządu powiedziała tylko - "dajcie spokój". Gilowski zaznaczył, że żona "zastanawia się nad tym" i że rozmawiała z premierem Jarosławem Kaczyńskim, który zaproponował jej powrót. Ale to nie znaczy, że podjęła decyzję. Umówili się jeszcze na rozmowę - dodał Gilowski. Zasugerował, że być może decyzja zapadnie dopiero po rozpatrzeniu odwołania przez Sąd Lustracyjny II instancji. Żeby już do końca to błoto z siebie zmyć - zaznaczył.
W środę Sąd Lustracyjny za prawdziwe uznał oświadczenie lustracyjne Gilowskiej, że nie była agentem SB. Według sądu, akta SB świadczą jednak o "materializacji współpracy", choć nie można tego potwierdzić, bo nie ma najważniejszych teczek TW "Beaty", a wątpliwości rozstrzyga się na korzyść lustrowanej.
Gilowski powiedział, że boi się o życie żony. Dodał, że domyśla się, iż za całą tą sprawą stoi "pewna grupa osób", dla której "Zyta Gilowska w rządzie była niewygodna". Nie chciał sprecyzować, o jaką grupę osób chodzi.
Zdaniem Gilowskiego, choć wyrok uniewinniający Zytę Gilowską jest zadawalający, to jego uzasadnienie - kuriozalne. Wyrok był zadawalający, ale uzasadnienie mówiło, co innego, że wprawdzie uniewinniliśmy mordercę, ale zamordował. Jest skazany na banicję, ponieważ, takich, którzy byli podejrzani, nie tolerujemy - powiedział Gilowski.
Podkreślił, że w uzasadnieniu sąd poruszył sprawę ustawy lustracyjnej, która jeszcze nie weszła w życie. Według Gilowskiego sąd zasugerował, że gdy ta ustawa wejdzie w życie "to pani profesor będzie napiętnowana".
Jest taka sytuacja, że jest zaproszenie do rządu, ale jednocześnie w uzasadnieniu straszenie, że "uważajcie, bo to już jest umoczona osoba i ona nie powinna wrócić". W ten sposób cel jest dalej osiągany, jakby zrazić żonę do tego, żeby nie odważyła się wracać do rządu - dodał Gilowski.
Mąż byłej wicepremier jest oburzony tym, że sąd bardziej niż "osobie, która wychowała kilka pokoleń studentów" uwierzył "jakimś tam esbekom". Ich słowa są ważniejsze, że sobie zapisywali tajnych współpracowników, fikcyjnych po to, żeby mieli za co wódkę pić - powiedział.
Nie chciał powiedzieć, jakie są jego przypuszczenia, co do powrotu Zyty Gilowskiej do rządu. Podkreślił, że to będzie jej suwerenna decyzja. Pytany czy chciałby, aby żona wróciła do rządu, powiedział, że osobiście wolałaby, aby zajęła się pracą naukową. To najbardziej mi odpowiada, bo była wtedy w domu. Taka jej posada (wicepremiera) mi nie odpowiada, bo ją widziałem raz w tygodniu albo raz na dwa tygodnie - zaznaczył.
Zyta Gilowska w czwartek nie odbierała telefonu.