Gilowska: nie tak się umawialiśmy
Przedstawiony przez wicepremiera Jerzego
Hausnera pakiet informacji i projektów ustaw nie ma charakteru
klarownej propozycji politycznej. Przypomina dokument programowy,
będący rozwinięciem expose premiera. Jest to opracowanie spóźnione
co najmniej o 26 miesięcy - ocenia Zyta Gilowska (PO) w rozmowie z
"Rzeczpospolitą".
"Nie wiadomo, co ma być przedmiotem decyzji Platformy Obywatelskiej, bo przecież nie tezy i założenia czyjegoś referatu. W tym dokumencie znajdują się propozycje gotowe do debaty i ledwie zamarkowane. Ale najważniejsze, że są to zamierzenia różne od zapowiadanych przez SLD jeszcze trzy tygodnie temu. To jest po prostu inny plan" - twierdzi wiceszefowa PO.
Gilowska stwierdziła, że "celem reformy musi być poprawa stabilności finansów publicznych, a więc przywracanie równowagi między dochodami i wydatkami, także wprowadzenie mechanizmów, które będą sprzyjały tej równowadze w dalszej perspektywie. Takie działania muszą dotyczyć jednocześnie trzech segmentów: dochodów - skąd i jak pozyskiwać środki finansowe, wydatków - na co je wydawać oraz organizacji - czyli jak je wydawać" - powiedziała Gilowska, pytana, co powinien zawierać projekt takiej reformy.
"Najmniej dotkliwe dla obywatela, najprostsze do przeprowadzenia z punktu widzenia przeciętnego wyborcy, choć politycznie najtrudniejsze, są zmiany w sposobach wydawania pieniędzy, czyli w organizacji finansów publicznych i metodach zarządzania nimi" - twierdzi rozmówczyni "Rz". Gilowska dodaje, że temu właśnie służy projekt ustawy PO, który został zignorowany przez polityków, bo jest dla nich wielce niewygodny. (PAP)