Gilowska: byłam ostrzegana o akcji wobec mnie
Zyta Gilowska powiedziała, że "znana posłanka" PO ostrzegała ją w 2004 r. i 2005 r., że montowana jest przeciwko niej akcja, "oparta na fałszywych papierach". Posłanka ta miała powoływać się na "bardzo ważnego, kluczowego dla służb ówczesnych, generała".
28.06.2006 | aktual.: 28.06.2006 19:05
Gilowska powiedziała to dziennikarzom przed przesłuchaniem w Warszawie przez gdańskich prokuratorów w związku ze śledztwem w sprawie "szantażu lustracyjnego" wobec niej ze strony Rzecznika Interesu Publicznego - o co sama wniosła.
Oświadczyła, że dopiero teraz uświadamia sobie, że była wielokrotnie ostrzegana, a także, że jej grożono. Lekceważyłam to; nie wiedziałam, że może to dotyczyć przeszłości - dodała. Zostałam ostrzeżona przez znaną posłankę Platformy Obywatelskiej w grudniu 2004 r. i maju 2005 r. Powoływała się na rozmowę z b. ważnym, kluczowym dla służb ówczesnych, generałem, żeby mnie uprzedzić, że montowana jest akcja przeciwko mnie, oparta na fałszywych papierach. Gilowska dodała, że "tropy tej akcji prowadzą do Poznania".
Każda z kilku znanych posłanek PO z którymi rozmawiał PAP: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Katarzyna Śledzińska-Katarasińska, Iwona Radziszewska, Ewa Kopacz, Elżbieta Łukacijewska, Julia Pitera, zapewnała, że nie rozmawiała z Gilowską o akcji, jaka miała być przeciwko niej montowana przez służby specjalne.
Wśród dziennikarzy i polityków pojawiły się spekulacje, że może chodzić o posłankę PO poprzedniej kadencji - Martę Fogler.
Zyta Gilowska nie odpowiedziała na pytanie, czy wróci do rządu.
Gilowska zapowiedziała, że nie stawi się ma czwartkowym posiedzeniu Sądu Lustracyjnego, który rozpatrzy wniosek Rzecznika Interesu Publicznego o lustrację byłej wicepremier i minister finansów. Dała też do zrozumienia, że nie wystąpi do tego sądu o tzw. autolustrację, gdyby sąd odmówił wszczęcia jej procesu.
Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział we wtorek, że ponownie zaprosi Zytę Gilowską do rządu, jeśli w czwartek sąd odmówi wszczęcia jej procesu, co - według niego - byłoby "draństwem". Rzecznik ma wnieść jednak o wszczęcie procesu, choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznej podległej lustracji.
Zawiadomienie Gilowskiej wpłynęło do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku we wtorek. Gilowska zarzuca w nim Rzecznikowi "szantaż lustracyjny".
My nie mamy sobie nic do zarzucenia i jesteśmy spokojni o wynik postępowania - powiedział zastępca RIP Jerzy Rodzik, który sformułował wniosek o lustrację Gilowskiej. Rzecznik Włodzimierz Olszewski uznał, że czynność, którą wykonał "w ramach i w granicach prawa", została nazwana przez Gilowską szantażem w sposób "niedopuszczalny i brutalny".
Premier zdymisjonował w piątek Gilowską, wobec której Rzecznik wystąpił do Sądu Lustracyjnego. Ona sama uważa, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony Rzecznika i mówi, że nie była agentem SB i w sobotę złożyła wniosek do prokuratury w tej sprawie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił wszcząć śledztwo z paragrafu przewidującego do 10 lat więzienia za "bezprawne wywieranie wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu".