Gigantyczne straty po pożarze w lubelskiej klinice
W pożarze sprzed dwóch dni spłonął doszczętnie blok B kliniki Dermatologii PSK 1 w Lublinie. To największy od lat pożar w centrum Lublina. Trwają wyliczenia strat. Według pierwszych szacunków wyniosły osiem milionów złotych. Na terenie kliniki pracują prokuratorzy i ustalają przyczyny tragedii.
18.08.2010 | aktual.: 19.08.2010 10:58
- Próbowałem wejść rano na teren pogorzeliska, ale nie zostałem wpuszczony. Straty, jakie ponieśliśmy wstępnie oszacowaliśmy na osiem milionów złotych, ale w rzeczywistości mogą one wynieść nawet kilkanaście milionów złotych - informuje dr Włodzimierz Matysiak, rzecznik Uniwersytetu Medycznego, do którego należą budynki szpitala klinicznego nr 1.
[ Czy spalony pawilon zostanie odbudowany? - Cały czas trwają narady w tej sprawie, ale prawdopodobnie nie zdecydujemy się na remont oddziału. Na razie postaramy się wygospodarować powierzchnie innych szpitalnych oddziałów na potrzeby dermatologii - tłumaczy Matysiak. - Chorzy, którzy potrzebują doraźnej pomocy dermatologa mogą zgłaszać się na izbę przyjęć SPSK nr 1 przy ul. Staszica, gdzie dyżuruje specjalista.
W poniedziałkową akcję gaśniczą zaangażowano ogólnie 28 zastępów i 95 ratowników państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Ściągano posiłki m.in. ze Świdnika, Bychawy, Głuska, Bełżyc i Niemiec. - Ośmiu strażaków trafiło do szpitala im. Jana Bożego z podejrzeniami przegrzania organizmu. Siedmiu poczuło się na tyle dobrze, że jeszcze tego samego dnia wróciło na służbę. Jeden strażak odczuwa jeszcze dolegliwości i przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim - mówi Wojciech Miciuła, rzecznik KW PSP w Lublinie.
We wtorek od rana na miejscu katastrofy są prokuratorzy i biegli sądowi z zakresu pożarnictwa. Cały teren jest zabezpieczony przez policjantów. - Pomagamy w śledztwie. Na wyniki ustaleń trzeba będzie jeszcze poczekać - wyjaśnia Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji, przyczyną poniedziałkowego pożaru była nieostrożność robotników pracujących na dachu placówki. Kładli kolejną warstwę papy, którą podgrzewali za pomocą palnika gazowego. Łatwopalna konstrukcja dachu tliła się przez kilkanaście minut, po czym na powierzchni dachu pojawił się dym. Heroiczna walka o uratowanie budynku nie powiodła się. Dach budynku spłonął doszczętnie, a strop zawalił się.
Strażacy pojawili się na miejscu o godz. 11.42. Następnie przez prawie 10 godzin walczyli z żywiołem. Ostatnia jednostka biorąca udział w akcji wróciła do bazy kilka minut przed godz. 21.
Rozmowa z Marzeną Pomarańską-Olszak, zastępcą dyrektora SPSK nr 1
Klinika dermatologii poniosła ogromne straty, jak szybko znów zacznie funkcjonować?
Trudno powiedzieć. Postaramy się jak najszybciej wygospodarować jakieś szpitalne pomieszczenia na potrzeby dermatologii. Decyzje zapadną, kiedy ostatecznie oszacujemy straty. Klinika musi działać.
A co z pacjentami, którzy potrzebują pomocy dermatologa?
Z przyczyn oczywistych nie możemy przyjmować do szpitala nowych pacjentów. Chorzy, którzy potrzebują doraźnej pomocy dermatologa, mogą zgłaszać się do izby przyjęć SPSK nr 1 przy ul. Staszica.