Giertych: nie ma znaczenia, kto podpisze umowę
Szef LPR Roman Giertych powiedział, że nie ma dla niego znaczenia, kto podpisze ewentualną umowę koalicyjną z PiS: on, czy wicemarszałek Sejmu Marek Kotlinowski, który prowadzi wspólnie z wiceprezesem LPR Bogusławem Kowalskim rozmowy z PiS.
Szczerze mówiąc, to nie ma żadnego znaczenia, czy podpisze cokolwiek - jeśli wyrazimy na to zgodę - pan marszałek Kotlinowski czy ja. Między nami relacje są takie, jak pomiędzy Lechem Kaczyńskim a Jarosławem Kaczyńskim. I to nie ma dla mnie żadnego znaczenia - powiedział Giertych na konferencji prasowej w Sejmie.
Dziennikarze dopytywali, czy ewentualna umowa koalicyjna będzie ważna bez jego podpisu, jako szefa partii. Oczekuję na wyniki rozmów. Jeśli te wyniki będą pozytywne, to prezydium klubu upoważni kogoś do podpisania w imieniu klubu - odparł Giertych. Jak dodał, on się "nie kwapi, by podpisywać umowę koalicyjną". Podkreślił też, że czuje się obiektem "nieustających ataków ze strony PiS" od wielu tygodni.
Pytany, czy jest skłonny zrezygnować z funkcji szefa partii, aby powołać koalicję z PiS i realizować część programu Ligi, Giertych odpowiedział: Zostałem wybrany (na prezesa LPR) trzy tygodnie temu i planuję kongres w sprawie nowego prezesa za trzy lata i 11 miesięcy.
Prezes Ligi zapowiedział, że jeszcze w czwartek prezydium klubu LPR będzie rozmawiać "o kwestiach związanych z problemami koalicyjnymi". Myślę, że nie jest wykluczone, iż sprawy nabiorą szybkiego tempa - ocenił. Wyraził nadzieję, że negocjacje z PiS zakończą się "pozytywnym rezultatem".
Giertych zaznaczył, że warunki programowe LPR, od których zależy wejście partii do koalicji rządowej, zostały przedstawione PiS. Ja się bardzo cieszę z tych deklaracji pana Kuchcińskiego, który powiedział wczoraj, że te warunki są do spełnienia. Mam nadzieję, że to się uda - podkreślił.
Wśród 10 warunków programowych są m.in.: renegocjacja traktatu akcesyjnego z UE w zakresie dopłat bezpośrednich dla rolników i kwot produkcyjnych, odrzucenie eurokonstytucji, obniżka podatków od przyszłego roku, z uwzględnieniem ulg prorodzinnych, czy zaprzestanie działań zmierzających do wprowadzenia Polski do strefy euro.
Jak zaznaczył Giertych, były próby doprowadzenia przez PiS do rozłamu w Lidze. Obserwowaliśmy te próby, one się wczoraj skończyły na Radzie Politycznej sromotną klęską - ocenił Giertych. Dodał, że jeśli PiS chce rozmawiać z LPR, to musi rozmawiać "z jej władzami statutowymi i klubowymi".
Giertych potwierdził, że w czwartek spotkał się z szefem Samoobrony Andrzejem Lepperem, ale nie chciał zdradzić, o czym rozmawiano. Spotkałem się z panem Andrzejem Lepperem i nie będzie to dzisiaj spotkanie ostatnie - powiedział tylko.
Komentując wypowiedź premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który w czwartek ocenił, że renegocjacja traktatu akcesyjnego z UE jest "warunkiem zaporowym" postawionym przez Ligę, Giertych powiedział: To nie myśmy ten problem poruszali w kampanii wyborczej. O tym powiedział pan prezydent Lech Kaczyński, wówczas kandydujący na prezydenta.
Jak dodał prezes LPR, ten postulat "nie jest warunkiem brzegowym". Jego zdaniem, można wyznaczyć "bardzo odległą" datę wejścia Polski do strefy euro, np. rok 2030, co też zadowoliłoby Ligę. Tu też jesteśmy gotowi się porozumieć - ocenił Giertych. Podkreślił też, że LPR "bardzo zależy na załatwieniu sprawy konstytucji europejskiej".
Myślę, że PiS, zgodnie ze swoim programem i głoszonymi postulatami nie ma powodów, aby wstrzymywać odrzucenie tego projektu traktatu. Wybierzmy tryb sejmowy, przegłosujmy to i wówczas będziemy mieli sprawę zamkniętą, a Polska będzie trzecim krajem UE, która odrzuci Traktat Konstytucyjny UE (po Francji i Holandii) - zaapelował Giertych.
Prezes LPR nie chciał komentować "pomysłów reformatorskich", przedstawionych wcześniej przez grupę posłów LPR, w tym przez wiceprezesa Ligi Bogusłwa Kowalskiego. Chcą oni m.in. "przebudowy" prezydium klubu i władz partii.
Apeluję, żeby wszelkie zamysły reformatorskie zgłaszać nie do mediów, tylko powiedzieć to na ciałach statutowych, bo tam jest ich właściwe miejsce - zauważył.