Giertych: moja córka chodzi do szkoły społecznej
To szkoła społeczna, założona przez
stowarzyszenie rodziców; jest uboga materialnie - nie ma nawet
własnego budynku, ale jest bardzo bogata wychowawczo - mówił
wicepremier, minister edukacji Roman Giertych o szkole, w której
uczy się jego 6-letnia córka.
"Fakt" napisał, ze Giertych posłał córkę Marysię do zerówki "w ekskluzywnej prywatnej szkole" oraz, że za miesiąc nauki w tej szkole płaci 590 zł. Według gazety, dziewczynka uczy się w żeńskiej klasie.
To jedna z najlepszych prywatnych szkół w stolicy. Wykwalifikowana kadra, pierwszorzędne wyposażenie sal i nauka dwóch języków: francuskiego i angielskiego. Regularne wizyty na basenie i lekcje baletu- podał "Fakt".
Giertych pytany na konferencji prasowej o szkołę córki powiedział, ze "to wszystko to efekt pracy rodziców, którzy założyli tę szkołę". Podkreślił, że została ona założona trzy lata temu pod Warszawą przez stowarzyszenie rodziców. Mówiąc o założycielach powiedział, że "to są w dużej mierze moi przyjaciele".
Poinformował, że wśród osób od początku związanych ze szkołą była też jego żona, a on sam "na tyle, na ile może polityk". Nie byłem wtedy ministrem edukacji, nie planowałem nawet tego- dodał.
To szkoła społeczna. Tego typu inicjatywy należy wspierać - uważa minister edukacji.
Giertych przyznał, że chciałby, by wszystkie polskie szkoły były podobne do tej, w której uczy się jego córka. Choć nie w sensie bogactwa, bo to bardzo uboga szkoła. Znajduje się w wynajmowanym pomieszczeniach, wcale nie luksusowych - powiedział. Zaznaczył, że "urządzona jest bardzo skromnie, a sale gimnastyczne są wynajmowane". Podkreślił jednocześnie, że "w sensie wychowawczym to bardzo bogata szkoła". Wśród zalet szkoły wymienił chodzenie w mundurkach.