Gierasimow pojawił się na froncie. "Nie w nagrodę, Putin go ukarał"
Według ukraińskich mediów szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej generał Walerij Gierasimow miał osobiście przyjechać do ukraińskiego Iziumu, by poprowadzić ofensywę wojsk w Donbasie. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, informacja o wysłaniu Gierasimowa na front wojny w Donbasie może być elementem propagandy, zarówno ze strony Ukrainy, jak i Rosji. Nasi rozmówcy są zgodni - jeśli Gierasimow miałby pojawić się w Donbasie, to na pewno nie w nagrodę w uznaniu dotychczasowych zasług rosyjskiej armii w Ukrainie.
Informację o pojawieniu się generała Walerija Gierasimowa w punkcie kontrolnym Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, znajdującym się w pobliżu miasta Izium podał ukraiński portal "Defence Express". Według dziennikarzy miałby on osobiście poprowadzić ofensywę wojsk rosyjskich w rejonie. Rosyjski generał jako szef sztabu generalnego, jest jedną z trzech osób, które są w posiadaniu walizek nazywanych "Czeget", potrzebnych do zatwierdzenia decyzji o ataku nuklearnym. Walizki z "czerwonym guzikiem" ma też prezydent Rosji i szef MON.
Portal wskazuje, że wysłanie Gierasimowa na front może być dowodem na to, że Rosja jest skoncentrowana na szybkim osiągnięciu "taktycznych zwycięstw" w Donbasie. Nieoficjalnie mówi się, że wcześniejsze mianowanie generała Aleksandra Dwornikowa na dowódcę inwazji w Ukrainie nie poprawiło zarządzania i koordynacji jednostek okupacyjnych.
Gen. Walerij Gierasimow w 2012 roku został szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji. Został także pierwszym zastępcą ministra obrony Federacji Rosyjskiej i zaufanym człowiekiem szefa MON Siergieja Szojgu. Gierasimow należy również do Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
To on jako pierwszy (w 2013 r.) w rosyjskiej armii przedstawił plany wojny hybrydowej, które nazwano na Zachodzie "doktryną Gierasimowa". Polega ona na kombinacji różnego rodzaju wrogich działań (cyberataki, prowokacje, "zielone ludziki", broń imigracyjna, akcje dezinformacyjne itd.), jednak bez wywoływania otwartego konfliktu militarnego.
Przypomnijmy, że po początkowych niepowodzeniach w Ukrainie zarówno Gierasimow, jak i jego protegowany Siergiej Szojgu, zniknęli z przestrzeni publicznej. Spekulowano, że obaj popadli w niełaskę u Putina. W kwietniu Gierasimow wrócił…
- Informacja o wysłaniu Gierasimowa na front wojny w Donbasie może być elementem propagandy, zarówno ze strony Ukrainy, jak i Rosji – mówi Wirtualnej Polsce Juliusz Sabak, specjalista ds. wojskowych i lotniczych portalu Defence24.pl
- De facto każda ze stron mogłaby skorzystać na takiej informacji. Z punktu widzenia Rosjan oznaczałoby to, że najbardziej kompetentne osoby zabierają się za operację w Ukrainie, żeby co najmniej ją usprawnić. Z kolei, według Ukraińców, komunikat jest odmienny i sugerowałby, że operacja idzie tak źle, że trzeba sięgać po "sławnych" generałów, żeby próbować odbudować morale rosyjskiej armii – dodaje nasz rozmówca.
Jego zdaniem, pojawienie się jednego generała, nawet o takiej renomie i doświadczeniu, nie wpłynie na przebieg dalszych działań wojennych.
- Problemy rosyjskiej armii są bardziej systemowe. Bardziej rozsądną decyzją było wcześniejsze mianowanie generała Aleksandra Dwornikowa na dowódcę inwazji w Ukrainie. Mam wrażenie, że pod jego dowództwem, działania rosyjskiej armii są bardziej skoordynowane i spójne. Ale może to wynikać z tego, że zrezygnowano z odcinka północno-kijowskiego i skoncentrowano się na południowym oraz wschodnim regionie. Jeśli faktycznie Gierasimow miałby się pojawić w Iziumu, to wskazuje to na to, że Rosjanie potrzebują sukcesu na 9 maja na Dzień Zwycięstwa. Na użytek rosyjskiej propagandy – mówi nam Juliusz Sabak z portalu Defence24.pl
Zarówno on, jak i Bolesław Balcerowicz, prof. dr hab., gen. dyw. w stanie spoczynku i były rektor Akademii Obrony Narodowej, uważają, że za pojawieniem się Gierasimowa stoi Władimir Putin.
- To charakterystyczne zagranie, jeśli chodzi o rosyjską kulturę i historię. W przeszłości również wysyłano generałów na określone kierunki. Brylował pod tym względem Józef Stalin, który zsyłał na front swoich generałów, jak mu coś nie wychodziło, albo coś się nie podobało. Z perspektywy rosyjskiego dyktatora to "normalna zagrywka". "Narozrabiałeś? To idź się teraz sprawdź na froncie". Zachód, patrząc na decyzje Putina, może przy tym zachodzić w głowę. Jak to możliwe, że szef sztabu generalnego jest wysyłany do dowodzenia operacją w Donbasie? Ano możliwe. To detal dla rozumiejących historię i specyfikę Rosji. I choć Gierasimow był odpowiedzialny za gruntowną reformę rosyjskiej armii i wprowadził słynną wojenną doktrynę, okazuje się, że to nie wystarcza. W papierach może to i dobrze wygląda, ale w praktyce – czyli na wojnie w Ukrainie –rezultatu nie ma – mówi WP gen. Bolesław Balcerowicz.
Gierasimow – jak zauważa Juliusz Sabak – mógł zostać "zesłany" do Donbasu również z innego powodu.
- Wysłanie Gierasimowa do Donbasu może być pomysłem, żeby się go ostatecznie pozbyć i osłabić ministra obrony narodowej Siergieja Szojgu. Putin musi na kogoś zrzucić odpowiedzialność za brak sukcesów na wojnie w Ukrainie. W tle mamy powiązania wojskowe, polityczne i mafijne, które są cały czas obecne na Kremlu. A osłabienie Szojgu może być celem Putina, do którego dąży – uważa ekspert Defence 24.pl.
Jego zdaniem, wysłanie do Donbasu Gierasimowa nie nastąpiło w uznaniu jego zasług.
- Putin może być wściekły, ale podejmuje decyzje w sposób zdecydowany, zaplanowany i wyrachowany. Nie wierzę, że podjął decyzję pod wpływem impulsu czy złości. To skalkulowane działanie. Wiadomo, że frakcja Szojgu jest silna i się wzbogaciła na okradaniu rosyjskiej armii oraz stanowi element w kremlowskiej układance. Być może do Putina dotarły nowe informacje ws. korupcji w wojsku i postanowił wysłać Gierasimowa, żeby na własne oczy przekonał się jak walczy rosyjska armia – ocenia Juliusz Sabak.
Z kolei gen. Bolesław Balcerowicz uważa, że gdyby jednak Gierasimow zachował swoje wpływy, może poruszyć na froncie kilka dodatkowych "dźwigni" na donbaskim odcinku.
- Mógłby spróbować uderzyć w biurokratyczne przeszkody i wstrząsnąć wojskiem. Tyle, że słabością rosyjskiej armii jest ograniczona inicjatywa i decyzyjność niższych szczebli. Dowódcy tych jednostek boją się podejmować jakiekolwiek decyzje. W dużej mierze wynika to z ich niekompetencji. Co z tego, że szefowie sztabów generalnych jak Gierasimow myślą, czytają i poszukują. Nie ma znaczenia, że jest Szefem Sztabu Generalnego. Będzie uderzał w Donbasie głową w mur, jak obecni rosyjscy dowódcy. Może mieć rozum, może mieć serce, pytanie czy ma jaja – puentuje gen. Bolesław Balcerowicz.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski