"Geremka słuchano za granicą, ale nie w Polsce"
Głos Bronisława Geremka, odznaczanego i
poważanego za granicą, od dawna nie był słyszany w Polsce - pisze korespondent dziennika "Sueddeutsche Zeitung" Thomas
Urban.
15.07.2008 | aktual.: 15.07.2008 12:09
Dziennikarz ocenia, że tragicznie zmarły w niedzielę polski polityk sam przyczynił się do marginalizacji w Polsce ruchów lewicowo-liberalnych i otwartych na Europę, które sam reprezentował.
"Bronisław Geremek należał do małej grupy polskich polityków, którzy ze względu na wkład w budowę demokracji i doprowadzenie do końca reżimu partyjnego byli niezwykle poważani za granicą, ale od dawna nie mieli znaczącego wpływu na bieg wypadków w Polsce" - ocenia publicysta.
"Był wielokrotnie odznaczony na Zachodzie, w tym nagrodą im. Karola Wielkiego miasta Akwizgran za zasługi dla zjednoczenia Europy, był pożądanym mówcą na międzynarodowych kongresach i przyjmowany na salonach w europejskich stolicach. Ale jego głosu od dawna nie słyszano w Polsce" - dodaje.
Według publicysty Geremek opowiadał się za lewicowo-liberalną, tolerancyjną i otwartą na Europę Polską, ale "jego tragizm polegał na tym, że sam w niemałym stopniu przyczynił się do marginalizacji w Polsce tych trendów".
Thomas Urban ocenia, że zmarły tragicznie polski polityk nie rozpoznał nastrojów swoich współobywateli.
Według publicysty w toczącym się w Polsce sporze politycznym i moralnym o przeszłość, w którym padają żądania "rachunków sumienia i skruchy" Geremek - starając się prowadzić razem dawne lewe skrzydło "Solidarności" i dawny reformatorski odłam komunistów - znalazł się "w defensywie i w końcu poniósł klęskę".
"Młode pokolenie konserwatystów, które nadaje ton w polityce i mediach, zarzuciło mu, że działa wbrew swym własnym zasadom, sprzeciwiając się prześwietleniu aparatu agenturalnego polskiej SB, współpracując z dawnymi przeciwnikami, a przez to zdradzając dawnych towarzyszy walki" - pisze Urban.
Według publicysty Geremek jest symbolem odrzucenia polityki polskiej po 1989 roku. "Do największych beneficjentów przemian należą postkomuniści, dlatego m.in. wahadło przesunęło się na prawo i wyniosło do władzy narodowych konserwatystów braci Kaczyńskich" - ocenia niemiecki dziennikarz.
Zdaniem Urbana Geremek nie doceniał tych nastrojów i koncentrował się na polityce zagranicznej, zwłaszcza na zapewnieniu Polsce miejsca w UE. Cel ten został odrzucony przez obóz narodowy.
Urban pisze o wielkich błędach Geremka, jakimi były konflikt z Lechem Wałęsą, a potem z Donaldem Tuskiem w Unii Wolności. "Te błędne oceny sytuacji przyczyniły się do tego, że polityczne centrum w Polsce jest bardzo niestabilne i słabe" - ocenia autor.
"Można przypuszczać, że sytuacja w Polsce rozwinęłaby się inaczej, gdyby Geremek i inni lewicowo-liberalni intelektualiści w 1990 nie prowadzili 'wojny na górze' z Wałęsą. Przywódca ruchu pracowniczego wiedział wówczas - w przeciwieństwie do obytego w świecie profesora - że głęboko zakorzeniony w tradycji polski naród tylko stopniowo może otwierać się na Europę" - pisze Thomas Urban.
"W tej sprawie Geremek wyprzedzał swoje czasy. Bądź co bądź znalazł stosowne dla siebie miejsce - jako wielce poważany poseł Parlamentu Europejskiego" - podsumowuje korespondent.
Anna Widzyk