Geremek świadkiem w procesie Wałęsy
Bronisław Geremek zaprzeczył
przed sądem, by podczas wyjazdu przedstawicieli "Solidarności" do
Francji w październiku 1981 r. Wałęsa lub członkowie delegacji
przyjmowali jakiekolwiek pieniądze. Eurodeputowany zeznawał jako
świadek w procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha
Wałęsy przeciw Krzysztofowi Wyszkowskiemu.
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 20:54
Sprawa, tocząca się przed gdańskim sądem okręgowym, dotyczy wypowiedzi Wyszkowskiego w maju 2005 r. w programie TVP 2 "Warto rozmawiać". B. sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność" mówił m.in., że w październiku 1981 r. podczas pobytu w Paryżu delegacja "Solidarności" oskarżyła Wałęsę o kradzież pieniędzy, które otrzymał on od związkowców francuskich. B. lider "S" zaprzecza, by brał jakiekolwiek pieniądze.
Wałęsa domaga się od Wyszkowskiego przeprosin oraz wpłaty 80 tys. zł na konto jednej z gdańskich fundacji.
Geremek podkreślił, że nie przypomina sobie jakichkolwiek rozmów o pieniądzach podczas pobytu delegacji "S" we Francji. Zaznaczył jednocześnie, że uważa za "niemożliwe", by przekazywano pieniądze podczas spotkania.
Trudno sobie wyobrazić, żeby na takich spotkaniach ktokolwiek dawał pieniądze. Jako "Solidarność" musieliśmy bardzo zważać na to, aby przestrzegać prawa (dewizowego - PAP), żeby nie było to wykorzystane przez represyjne państwo, z którym wtedy walczyliśmy - powiedział Geremek, który uczestniczył 25 lat temu w wyjeździe do Francji.
Geremek dodał, że członkowie delegacji otrzymywali jedynie skromne podarunki rzeczowe. Wyjaśnił, że Wałęsa otrzymał wówczas fajkę, którą następnie przekazał mu w prezencie.
Geremek zeznał, że w ówczesnej sytuacji, kiedy do Francji przyjechał "wódz antytotalitarnej rewolucji" nie mogło mówić się o żadnych pieniądzach.
Wyszkowski zapytał Geremka, czy pamięta kłótnię o pieniądze między Wałęsą a członkami delegacji "S". Nie było miejsca na takie kłótnie. Nie pozwalało nam na to poczucie ryzyka i odpowiedzialności- odpowiedział świadek Jedyna scysja, jaką pamiętam, miała miejsce podczas kolacji, na której Wyszkowski jadł ślimaki i żabie udka, a Wałęsa wówczas zaprotestował- odparł Geremek. Dodał, że jego pamięć nie jest w tym względzie "wybiórcza".
Podczas pierwszej rozprawy w tym procesie pod koniec grudnia 2005 r. Wyszkowski potwierdził przed sądem, że podczas wizyty delegacji "S" we Francji w 1981 r. był świadkiem kłótni, w której zarzucono Wałęsie kradzież pieniędzy przekazanych przez tamtejsze związki zawodowe. Miało do niej dojść w autobusie polskiej delegacji na lotnisku w Paryżu, tuż przed odlotem do kraju.
Na życzenie Wyszkowskiego Geremek składał zeznania pod przysięgą. Po rozprawie Wałęsa wręczył eurodeputowanemu bukiet czerwonych róż.
Mam poczucie, że niektórzy ludzie, których znałem jako ludzi znakomitych w trudnych warunkach, kiedy trzeba było ryzykować życiem byli jak trzeba i potem nagle coś się z nimi stało. I tu jestem jak dziecko bezbronny. Nie rozumiem, jak to jest możliwe, że zadawał mi pytania człowiek, z którym przez 9 lat łączyła mnie przyjaźń i zaufanie. To jakby inny człowiek siedział na tym miejscu - powiedział dziennikarzom po rozprawie Geremek oceniając zarzuty Wyszkowskiego wobec Wałęsy
Oprócz Geremka jako świadek zeznawała też w poniedziałek 62- letnia nauczycielka z Legnicy Krystyna Kowalczuk, która również uczestniczyła 25 lat temu w wyjeździe członków "S" do Francji. Reprezentowała ona wówczas dolnośląski region "S".
Według niej, podczas tej wizyty dary pieniężne na rzecz związku były wręczane wielokrotnie. Ofiarowywali je francuscy związkowcy, a także - przed jednym z kościołów - przedstawiciele miejscowej Polonii.
Koperty wręczano wyłącznie przewodniczącemu Wałęsie. Czasami widziałam jak przekazywał je później rzecznikowi finansowemu delegacji (Zdzisław Rozwalak - PAP) - powiedziała Kowalczuk.
Na następnej rozprawie we wtorek zeznawać mają Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda.