Geremek o wyroku ws. lustracji: nie ma zwycięzców, ani zwyciężonych
Nie ma zwycięzców, ani zwyciężonych, są
tylko obronieni obywatele - powiedział polityk Partii Demokratycznej Bronisław Geremek, odnosząc
się do piątkowego orzeczenia TK w sprawie ustawy lustracyjnej.
Trybunał Konstytucyjny zakwestionował kilkadziesiąt przepisów nowej ustawy lustracyjnej - wyłączył spod lustracji dziennikarzy (poza szefami mediów publicznych - PAP, PR, TVP), ogół naukowców (poza zajmującymi stanowiska kierownicze w uczelniach publicznych), dyrektorów szkół niepublicznych, szefów spółek medialnych i koncesjonariuszy medialnych, doradców podatkowych, biegłych rewidentów, szefów spółek giełdowych oraz szefów związków sportowych.
Geremek podkreślił, że w sytuacji, w której "nie dają rezultatu próby przyzwoitego, ludzkiego załatwienia" lustracji, to "uczynienie archiwów policji publicznymi" uważa on co prawda za "rozwiązanie złe, ale lepsze od wszystkich innych, które się mogą pojawić". Tylko, że staną się publiczne, a nie będą własnością rządu - zastrzegł.
Jego zdaniem, zasoby policji politycznej powinny podlegać prawu archiwalnemu i stać się publicznym archiwum z prawnie ustalonymi zasadami dostępu._ Natomiast IPN powinien się zająć pamięcią narodową_ - dodał.
Geremek wyjaśnił, że jego własna decyzja o niepodpisywaniu kolejnego oświadczenia lustracyjnego była wyrazem poparcia dla wolności słowa, wolności gospodarowania i wolności dla naukowców.
Przyznał też, że do czasu opublikowania orzeczenia Trybunału, w świetle polskiego prawa utracił mandat posła do Parlamentu Europejskiego. Podkreślił jednak, że informacja o tym fakcie nie dotarła dotychczas do unijnego parlamentu, wobec czego wciąż pełni tam swoje obowiązki. Zapowiedział przy tym, że do czasu opublikowania orzeczenia TK, nie będzie korzystał z przysługującego mu immunitetu poselskiego w czasie pobytu w ojczyźnie.
Geremek zwrócił uwagę, że zarówno w Brukseli, jak i w Strasburgu "wskazano na niespójność pewnych sformułowań", z których wynika, że Parlament Europejski potrzebuje jasnego określenia kto jest właścicielem mandatu parlamentarnego. Właścicielem mandatu są wyborcy i rezultat wyborów jest przekazywany PE przez władze kraju członkowskiego. Od tej chwili powinien być przedmiotem działań i decyzji wyłącznie PE, chyba, że są wyroki sądowe - uznał Geremek.
Według obecnego na konferencji przewodniczącego Partii Demokratycznej-demokraci.pl Janusza Onyszkiewicza, orzeczenie TK ws. ustawy lustracyjnej stanowi dowód na to, że demokracja nie może być zredukowana do rządów większości, że potrzebne są niezależne instytucje, które będą chronić obywateli przed zakusami władzy. Podkreślił też, że środowisko jego partii nie jest przeciwne lustracji, ale zdecydowanie przeciwstawia się formom, jakie narzucała zakwestionowana przez TK ustawa.
W ocenie Onyszkiewicza, marszałek Sejmu Ludwik Dorn wziął pełną odpowiedzialność za posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który reprezentował Sejm przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie ustawy lustracyjnej i wobec tego "utracił moralną zdolność" do pełnienia swojej funkcji. Jego zdaniem, Dorn powinien podać się do dymisji, a jeśli tego nie zrobi, to w Sejmie "powinien pojawić się" wniosek o jego odwołanie.
Odnosząc się do propozycji otwarcia archiwów IPN, uczestniczący w konferencji Jan Lityński, powiedział, że jest to niemożliwe. Pan prezydent mówił, że musi nastąpić otwarcie archiwów i że będzie to proces bolesny, ale jeśli wsłuchamy się w to co mówi TK, to jest to proces nie tyle bolesny co niemożliwy - ocenił.
Podkreślił, że informacje zbierane przez służby bezpieczeństwa są prywatną własnością ludzi, których te informacje dotyczą. Nie może być tak, że decyzją demokratycznego państwa prywatne życie ludzi, w które w sposób przestępczy wdzierało się SB, jest odsłaniane dlatego, że ktoś ma jakiś polityczny zamysł - powiedział Lityński, który sam był jedną z ofiar tych służb. Otwarcie archiwów jest mrzonką- uważa polityk PD.