George Clooney ofiarą niesprawiedliwości
Niemal wszyscy komentatorzy niedzielnej włoskiej
prasy bardzo wysoko oceniają nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji film
"Brokeback mountain" Anga Lee, podkreślają jednak, że najbardziej
na tę nagrodę zasłużył George Clooney, reżyser "Good night and
good luck", prawdziwej historii zmagań amerykańskiego dziennikarza
w dobie maccartyzmu.
11.09.2005 | aktual.: 11.09.2005 12:20
Krytyk "Corriere della Sera" jako jeden z najlepszych filmów pokazanych w konkursie wymienił "Persona non grata" Krzysztofa Zanussiego.
"Wygrała gejowska miłość, ale George Clooney jest prawdziwym triumfatorem" - ogłosił w tytule "Corriere della Sera". Według gazety amerykański aktor i reżyser padł ofiarą niesprawiedliwości, bo to on zasłużył na Złotego Lwa, zaś przyznana mu nagroda za najlepszy scenariusz, to zdecydowanie za mało. "To on jest moralnym zwycięzcą festiwalu" - podkreśliła największa włoska gazeta, przypominając, że jego doskonały film pogodził to, co wydaje się nie do pogodzenia: krytyków i publiczność. To on - zauważono w relacji - otrzymał podczas sobotniej gali największe brawa.
Również "La Repubblica" nazwała Clooneya moralnym triumfatorem 62.festiwalu, a słowa, które wypowiedział zza sceny, odbierając nagrodę za scenariusz, uznała za najważniejsze, jakie padły podczas gali. Trzeba bronić prawdy i mówić tym, którzy sprawują władzę, że nie mogą pozwalać sobie na jej wykorzystywanie bez żadnych ograniczeń. Nie tylko Ameryka, lecz cała wspólnota międzynarodowa nie może konkurować między sobą w dziedzinie produkcji siejących największe spustoszenie bomb, musimy konkurować ideami- powiedział Clooney.
Czołowy włoski krytyk Tulio Kezich, komentując na łamach "Corriere della Sera" werdykt jury, wyraził przekonanie, że "Persona non grata" Krzysztofa Zanussiego to jeden z najlepszych konkursowych filmów, zaś jego reżyser powrócił dzięki niemu do grona czołowych europejskich twórców.
Dziennik włoskiego Episkopatu "Avvenire" nie ukrywa niezadowolenia, że kolejny raz - jak podkreśla - nagrodzono film nie mający nic wspólnego z moralnością katolicką. "Można odnieść wrażenie, że festiwal zamiast nagradzać filmy odpowiadające gustom publiczności, uznał za swoje zadanie wywołanie społecznego wstrząsu" - podkreśliła gazeta.