Generałowie, szanujcie GROM

Generałowie, szanujcie GROM - błaga na łamach "Super Expressu" matka poległego w Iraku Krzysztofa Kaśkosa. - Mój syn jest bohaterem. Walczył w jednostkach specjalnych w słusznej sprawie: przeciw terrorystom, w obronie ludzi. Niestety, jak cała jednostka nie był doceniany przez panów generałów i dlatego odszedł z GROM-u - płacze matka 30-letniego porucznika Krzysztofa Kaśkosa, który - już jako ochroniarz - zginął w Bagdadzie.

11.06.2004 | aktual.: 11.06.2004 08:20

Stracił życie w zasadzce w Bagdadzie. Samochód, którym jechał, został trafiony pociskiem przeciwpancernym. Poległo dwóch Polaków i dwóch Amerykanów. Pracowali dla amerykańskiej firmy Blackwater. Kilka dni wcześniej porucznik zrezygnował z pracy w jednostkach specjalnych i zatrudnił się u Amerykanów. Do Iraku przyleciał 3 dni przed śmiercią - czytamy w "SE".

- Krzysztof walczył przez lata o to, żeby tysiące ludzi na całym świecie mogły spokojnie żyć nie bojąc się terrorystów. Walczył nie tylko o pokój dla Polaków, ale i dla Hiszpanów, i Amerykanów. Niestety. Władze polskie go nie doceniały, nie dawały mu możliwości rozwoju w GROM-ie. Dlatego odszedł i zatrudnił się w firmie ochroniarskiej - mówi pani Natalia. - Nie dla pieniędzy tam poleciał. Chciał wykazać się, spełniać - zastrzega matka. - Był przecież taki młody, pełen życia, zdolny, miał wielkie plany - dodaje.

W GROM-ie służył od 6 lat. Wcześniej studiował w Wyższej Szkole Wojskowej we Wrocławiu. - Był prymusem - opowiada siostra porucznika, Barbara. - Dostawał wyróżnienia, nagrody. Wstąpił do jednostek specjalnych. - Był dumny, że służy w GROM-ie - dodaje Tadeusz Kaśkos, ojciec porucznika. Na początku był pełen entuzjazmu. Wyjeżdżał na tajne misje na całym świecie. W ostatnich miesiącach był jednak bardzo zawiedziony tym, jak państwo polskie traktuje GROM i jego żołnierzy - twierdzi jego rodzina.

- W GROM-ie jest niepewność - powiedział dziennikowi gen. Sławomir Petelicki, były szef GROM-u. - Sztab Generalny ostatnio przyznał, że z jednostki odeszło 100 żołnierzy, a przyjęto 102. Szkolenie wynosi minimum 5 lat, a do ratowania zakładników - 7 lat. Od przyjęcia nowych żołnierzy minie więc co najmniej 5 lat, zanim będą oni do użycia. Strata 100 żołnierzy GROM-u, w tym wybitnych pilotów, to jest bardzo duża strata. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)