Generał Dempsey powściągliwie o ewentualnym wkroczeniu do Syrii. "Rebelianci nie są gotowi"
Amerykański generał Martin Dempsey uważa, że Pentagon mógłby interweniować w pogrążonej w wojnie domowej Syrii, ale obecnie w tym kraju nie ma umiarkowanych grup rebelianckich, które mogłyby wypełnić próżnię polityczną - podał "New York Times".
22.08.2013 12:00
- Dzisiaj w Syrii nie chodzi o wybranie jednej z dwóch stron (konfliktu), ale jednej z wielu stron. Uważam, że strona, którą wybierzemy, musi być gotowa do promowania swoich i naszych interesów, gdy szala przechyli się na jej korzyść. Dzisiaj nie jest - napisał przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA w liście do członka komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Eliota Engela.
Kongresmen zwrócił się do generała z prośbą o szczegółową analizę potencjalnych opcji odsunięcia od władzy prezydenta Syrii Baszara al-Asada, w tym ataków na bazy syryjskich sił powietrznych z użyciem pocisków rakietowych dalekiego zasięgu.
Ataki lotnicze na wojska rządowe?
Według Engela ograniczone ataki nie zniszczyłyby sił rządowych, ale "mogłyby sprawić, że reżim Asada przestałby wykorzystywać lotnictwo przeciwko niewinnym cywilom i członkom opozycji, których administracja USA postanowiła szkolić i dozbrajać". Takie ataki - zdaniem Engela - "mogłyby też pomóc w zmniejszeniu przepływu broni z Iranu, Rosji i innych krajów, które wciąż wspierają reżim Asada" - ocenił Engel.
Na jego list z datą 5 sierpnia Dempsey odpowiedział w poniedziałek, czyli przed pojawieniem się oskarżeń o atak chemiczny na przedmieściach Damaszku. Według "New York Timesa" doniesienia te - jeśli się potwierdzą - mogą zmienić poglądy Dempseya na temat użycia siły.
Czytaj również: W Syrii użyto gazu bojowego? Reżim i opozycja wzajemnie się oskarżają
W liście generał napisał, że istnieje wiele tańszych i mniej ryzykownych od interwencji opcji działań wojskowych. - Możemy zniszczyć syryjskie lotnictwo - napisał Dempsey, zastrzegając jednak, że "doprowadziłoby to do dalszej eskalacji konfliktu i potencjalnie oznaczałoby większe zaangażowanie USA".
Choć amerykańskie wojska mogą zmienić równowagę sił w Syrii, to "nie są jednak w stanie rozwiązać zasadniczych problemów historycznych, etnicznych, religijnych i plemiennych, które podsycają tam konflikt" - dodał generał.
Po otrzymaniu odpowiedzi Dempseya Engel wydał oświadczenie, w którym odrzucił twierdzenie, że amerykańskie zaangażowanie w konflikt syryjski oznaczałoby wybór między jednym a drugim ugrupowaniem zbrojnym opozycji.