PolskaGen. Różański: uległem poważnemu wypadkowi. Zastanawiałem się, co robić dalej

Gen. Różański: uległem poważnemu wypadkowi. Zastanawiałem się, co robić dalej

- W 1994 roku uległem dość poważnemu wypadkowi. Zostałem postrzelony na poligonie. Leżąc kilka tygodni w szpitalu zastanawiałem się, co robić dalej. Uszkodzenia były dość poważne. Przechodziłem kilka operacji - mówi Wirtualnej Polsce generał broni Mirosław Różański. Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych dodaje, że każdy żołnierz powinien pracować na różnych stanowiskach w Wojsku Polskim.

13.01.2016 | aktual.: 14.01.2016 08:37

WP: Monika Krześniak, Wirtualna Polska: Które z pełnionych przez pana stanowisk wspomina pan najlepiej?

Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, generał broni Mirosław Różański: z żołnierzami jest jak ze szlachetnymi kamieniami. Diament jest piękny wtedy, kiedy jest dobrze obrobiony. Jeżeli myślimy o tym, żeby prezentować sobą jak największa wartość, powinniśmy dotykać różnych obszarów funkcjonowania Sił Zbrojnych RP. Powinniśmy pracować na stanowiskach dowódczych, być również oficerami sztabu. Miałem to szczęście. Gdybym miał wskazać jakiś moment dla mnie ważny i istotny to ten, kiedy człowiek wpada w jakąś dziurę. Kiedy jest trudno i gdy pojawiają się sytuacje wymagające poświęcenia i podejmowania kluczowych decyzji.

WP: Kiedy u pana nastąpił taki moment?

- Takich zdarzeń miałem kilka w swojej służbie, np. kiedy przedstawiałem swoje rozwiązania jako młody porucznik i moi przełożeni nie chcieli mnie wtedy wysłuchać. Za bardzo nie rozumiałem dlaczego. Myślałem, że chcę zrobić dobrze, a oni mówili „chłopie weź się do roboty i nie zajmuj się tym, że chcesz naprawiać np. regulamin ogólny czy zmieniać jakieś systemy”. To był moment, kiedy zastanawiałem się: co będziemy mogli robić, skoro nikt nie chce zmieniać czegoś na lepsze?

Nawiążę do osoby ś.p. gen. Buka, ponieważ nasze kariery się trochę splatały. Jak byliśmy pułkownikami, on był dowódcą 34 Brygady Kawalerii Pancernej, ja byłem szefem sztabu dywizji, wtedy znowu zastanawialiśmy się co jest przeszkodą do tego, żeby było lepiej, aby było bardziej funkcjonalnie. Niestety zgodnie stwierdziliśmy, że zawsze byli gdzieś ci oni, którzy nam przeszkadzali, zazwyczaj przełożeni.

WP: Dzisiaj jest inaczej…

- Dzisiaj już nie mam się na kogo obejrzeć do tyłu. Już jestem w tym miejscu, że muszę podejmować wyzwania i spoglądać na swoich podwładnych jako tych, którzy mnie wspierają.

WP: Miewał pan momenty wahania?

- W 1994 roku uległem dość poważnemu wypadkowi. Zostałem postrzelony na poligonie. Leżąc kilka tygodni w szpitalu zastanawiałem się co robić dalej. Uszkodzenia były dość poważne. Przechodziłem kilka operacji. Byli tacy, którzy sugerowali bym starał się o wojskową rentę. Jednak jakaś siła i podświadomość podpowiadała mi, że chyba to nie tędy droga. Nie mam do nikogo pretensji za ten wypadek, a nawet dopatruje się w tym, że był to sygnał, że ten moment, który był dla mnie przez chwilę tragiczny i emocjonalny, wzmocnił mnie do tego, żeby służyć i pracować. Mówiąc o takich skrajnych uczuciach muszę wspomnieć także te tragiczne chwile związane ze stratami jakie ponieśliśmy w operacjach poza granicami kraju.

WP: Które zdarzenie ma pan na myśli?

- Jako dowódca dywizji kierowałem dwie zmiany: VIII PKW i IX PKW do Afganistanu. 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana, którą dowodziłem w przeszłości była, jak to niektórzy mówili „dzieckiem szczęścia”, bo kolejne zmiany kończyły się sukcesem. Natomiast pewnego dnia zginął pierwszy żołnierz. Maćkowiak, którego znałem osobiście. Fantastyczny facet, pasjonat samochodów amerykańskich. Niestety 2011 rok przerwał młode życie. Wielka tragedia. To też jest taki moment, kiedy człowiek zastanawia się czy wydając takie rozkazy, kierując ludzi do takich misji nie jest częścią tej tragedii, która się dokonuje. Po rozmowie z rodzicami i rodzeństwem Maćka, nastąpił kolejny mocny impuls, dzięki któremu wierzę w to, że trzeba się poświęcać dla służby. Powinniśmy wyciągać wnioski z takich momentów, aby być silniejszymi.

WP: Co motywuje pana do pracy?

- Zmienia się wyposażenie, systemy uzbrojenia, a także mentalność żołnierzy. Mówi się, że 12-letnia służba szeregowców nie jest doskonała. Podoficerowie też chcą mieć ugruntowaną pozycję. Oficerowie dostrzegają co można zmienić i ich głosy są dla mnie silnym impulsem do prowadzenia Sił Zbrojnych w takim kierunku, aby oczekiwania żołnierzy zostały spełnione. Ma to wymiar funkcjonalny i organizacyjny. Dlatego odpowiadając na te postulaty staram się tak modelować swoją pracę, aby albo znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania żołnierzy, albo zaproponować rozwiązania, które spowodują, że będzie lepiej. Nie ma takiego systemu, którego nie można poprawić. Dlatego stosuję różne narzędzia i metody, aby osiągnąć cel, który sobie założyłem.

WP: Jakie rozwiązania zamierza pan zaproponować?

- Chcę, aby podległe mi dowództwa były gotowe do planowania i organizowania działań w wymiarze krajowym i międzynarodowym z uwzględnieniem działań połączonych. Zależy mi na tym, by jednostki wojskowe, były gotowe do przyjęcia nowych systemów uzbrojenia. Będą bezpilotowce, nowe śmigłowce, nowa artyleria. Zamierzam doprowadzić do takiego stanu, że nowy sprzęt trafi do jednostek już przygotowanych, tak, by wszystko od razu zaczęło funkcjonować.

Ostatnia, ale ważna dla mnie rzecz, to jest właśnie kształtowanie świadomości. Tak, żeby żołnierze wiedzieli po co służą i dlaczego służą, aby zapisy konstytucyjne mówiące o obronie RP, zapewnieniu jej nienaruszalności, były taką dewizą, która jest bliska każdemu żołnierzowi. Jako jeden z wyznaczników przyjąłem sobie, że zamkniemy rozdział wykorzystywania hełmów stalowych, starych, kilkudziesięcioletnich. Wszyscy mamy chodzić w nowych hełmach. Może nie jest to istotne ze względu na cały system, ale te hełmy były wyznacznikiem czasu minionego. Nie chcę być generałem od hełmów. Chciałbym poszukiwać rozwiązań systemowych, to jest najbardziej istotne.

WP: Czy z prowadzonych przez pana rozmów z żołnierzami wynikają konkretne rozwiązania?

- Są to bardzo interesujące i konstruktywne głosy. To pozwala mi poznawać środowisko wojskowe na wszystkich poziomach. Jesteśmy zhierarchizowani. Mnie podlegają m.in. dowódcy dywizji, a problem pojawia się czasem na poziomie najniższym, czyli podoficerów i szeregowych. Przypominają mi się moje własne doświadczenia. Jako porucznik stwierdziłem, że inaczej można byłoby pełnić służbę wartowniczą. Nawet taki projekt przygotowałem. Natomiast zrealizowałem go jak byłem majorem, czyli po blisko sześciu latach.

To świadczy o tym, że jesteśmy instytucją, która jest obarczona pewną inercją. Natomiast zachęcam swoich kolegów, generałów, oficerów, podoficerów czy szeregowych, żeby byli kreatywni, ale aby nie zrażali się tym, że pewne ustalenie nie zafunkcjonuje z miesiąca na miesiąc czy z kwartału na kwartał. To jest naprawdę duża korporacja. Wiele struktur organizacyjnych i poziomów kierowania. Jestem optymistą i tym optymizmem chcę zarazić wszystkich swoich podwładnych. Aby szukali rozwiązań na to, by było lepiej. Jestem wręcz przekonany, że w wojsku wśród żołnierzy wszystkich szczebli, stopni drzemie ogromny potencjał, który trzeba wyzwolić.

WP: Czy uczestnictwo Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku i Afganistanie było słuszne?

- Często spotykamy się z takimi opiniami, że misje i nasze zaangażowanie w Iraku i Afganistanie podniosły poziom świadomości i naszych zdolności w zakresie zadań ekspedycyjnych. Oczywiście można z tym stwierdzeniem polemizować. Misje absolutnie wpłynęły korzystnie na kondycję i stan Wojska Polskiego i to w wielu obszarach.

WP: W jakich konkretnie?

- Po pierwsze oficerowie dowództw tych sztabów nauczyli się planowania, organizowania i kierowania działaniami w układzie międzynarodowym i w układzie funkcjonowania realnego zagrożenia. Wszyscy ci, którzy przeszli przez Irak, Afganistan, Bałkany, Afrykę zetknęli się z realnym zagrożeniem. To jest przełamanie pewnej bariery mentalnej. To zupełnie inna sytuacja, kiedy planuje się działania i niosą one za sobą pewne konsekwencje. Sam doświadczałem tego i uważam, że jest to wartość dodana.

WP: W jakim stopniu zmieniło się wyposażenie żołnierzy w kontekście Polskiego Kontyngentu Wojskowego?

- W ciągu ostatnich kilkunastu lat, od 2003 roku kiedy rozpoczęliśmy naszą misję w Iraku, o wyposażeniu indywidualnym żołnierzy można powiedzieć, że mamy do czynienia z przeskokiem generacyjnym. Wyposażenie indywidualne, czyli broń, optyka, noktowizja, termowizja, środki łączności czy pakiety medyczne - na tych najniższych szczeblach, systemy - które zabezpieczają bezpieczeństwo żołnierza: hełmy, kamizelki kuloodporne - to zmieniło się najbardziej.

WP: Jaki jest stan i kondycja Sił Powietrznych?

- Siły Powietrzne, jako jedne ze wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych, wprowadzały nas w XXI wiek. Bowiem dwie bazy F-16, którymi dysponujemy, są najnowszą technologią nie tylko w naszym kraju, ale także na świecie. Samolot ten został sprawdzony w boju i użytkowany jest przez kilkanaście państw. Jest również tym, którego nie możemy się wstydzić. Nasi piloci przechodzą szkolenia nie tylko w kraju, ale także w Stanach Zjednoczonych.

Pod koniec ubiegłego roku nasi koledzy brali udział w ćwiczeniu „Blue Flag” w Izraelu, gdzie wykonywali wspólnie zadania z Amerykanami i z izraelskim lotnictwem. Lotnictwo myśliwskie, którego reprezentantem jest ten samolot, należy do pierwszej ligi. Należy pamiętać o tym, że w ostatnim czasie został podpisany kontrakt na uzupełnienie potencjału tych samolotów nowymi pociskami JASSM, które zwiększą ich siłę rażenia. Odległość blisko 400 km wyposaży ich w zupełnie nowe możliwości oddziaływania na przeciwnika. Nasze lotnictwo to również MiG-29. Są to samoloty o niekwestionowanej wartości. Ich awionika, jak i również kwestia dotycząca wykorzystania bojowego jest wartością dodaną.

WP: Co pan sądzi o samolocie Su-22, który w ubiegłym roku obchodził 30-lecie?

- Su-22 jest to samolot mający lata swojej świetności za sobą. Posiada jednak jeszcze pewne możliwości modernizacyjne, dlatego rozpoczęliśmy ich modyfikację z remontem. Samolot będzie posługiwał się miarami anglosaskimi, takimi samymi jak samoloty NATO. Wprowadzenie nowego systemu (radia i komunikacji) spowoduje, że będą one kompatybilne z pozostałymi samolotami. W perspektywie co najmniej dekady będziemy mieli utrzymany system szkolenia pilotów, a jest to niezwykle istotne z punktu widzenia wyposażenia wojska w przyszłości w nowe samoloty.

Siły powietrzne to też lotnictwo transportowe. Myślę, że samoloty C-295, którymi zabezpieczamy zdolności w zakresie przerzutu wojsk jak i również transportu ładunków, potwierdziły swoją przydatność. Wykonywały zadania zarówno w Iraku jak i Afganistanie. Z naszego potencjału transportowego korzystają również inne resorty w tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Chciałbym podkreślić, że nasi piloci, zarówno samolotów C-295 jak i M-28, są ogromnym wsparciem dla naszej służby zdrowia. Bez względu na warunki atmosferyczne i porę dnia są gotowi nieść pomoc. Oczywiście nie możemy zapomnieć o szerokiej flocie śmigłowców, którą posiadamy. Mi-24 są śmigłowcami bardzo dobrymi, wysłużonymi o określonym już resursie. Remontujemy je w naszych Wojskowych Zakładach Lotniczych.

Gen. Mirosław Różański nominację na stanowisko dowódcy generalnego odebrał z rąk prezydenta 9 czerwca ubiegłego roku. W latach 2012-2013 kierował Departamentem Strategii i Planowania Obronnego w MON. Pełnił funkcję pełnomocnika MON ds. reformy systemu zarządzania, kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP. W 2013 roku Dowodził Grupą Organizacyjną DG RSZ, stwarzając warunki do powstania DG RSZ od stycznia 2014 roku. Wykonywał zadania na stanowisku radcy koordynatora Sekretarza Stanu w MON.

Był pomysłodawcą i realizatorem nowego modelu szkolenia strzelców wyborowych w Wojskach Lądowych. Wdrażał do sił zbrojnych kołowe transportery opancerzone Rosomak, formował pierwszy w pełni zawodowy batalion zmotoryzowany, który wziął udział w pierwszej i drugiej zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. W 2007 r. jako dowódca Brygadowej Grupy Bojowej wraz z żołnierzami 17. WBZ uczestniczył w VIII zmianie PKW Irak. Jego jednostki tworzyły Grupę Bojową UE. W latach 2010-2011 dowodzona przez niego Czarna Dywizja przygotowała i skierowała do Afganistanu kolejno VIII i IX zmianę PKW, blisko 3000 żołnierzy pełniło służbę w ramach operacji NATO - ISAF.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)