PolskaGen. Roman Polko o potencjalnej wojnie z Rosją i możliwościach polskiej armii

Gen. Roman Polko o potencjalnej wojnie z Rosją i możliwościach polskiej armii

- Nie bylibyśmy w stanie powstrzymać rosyjskiego ataku, wystarczy spojrzeć na potencjał obu armii. Dlatego tak ważne powinny być dla nas NATO i strategiczne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi - mówi gen. Roman Polko, były dowódca GROM i były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" wojskowy nakreślił scenariusze potencjalnych konfliktów między Rosją a Polską.

Gen. Roman Polko o potencjalnej wojnie z Rosją i możliwościach polskiej armii
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa

10.06.2013 | aktual.: 10.06.2013 13:23

Według generała, gdyby Polska została zaatakowana ze Wschodu, to wrogie wojska zatrzymałyby się dopiero na linii Wisły, a odparcie ewentualnego natarcia Rosji należy ściśle powiązać z reakcją NATO. - Wiele zależy od tego, jak traktowany byłby artykuł 5 paktu. Tylko nam hurraoptymistom w Polsce, wydaje się, że NATO nas w takiej sytuacji obroni bezwarunkowo. (...) Jeśli Polska nie będzie dbała o swoje siły zbrojne, to nie będzie chętnych, by nam pomoc. Jeżeli nie byliśmy gotowi pomagać Turkom, którzy swego czasu czuli się zagrożeni, to w chwili, gdy my znajdziemy się w niebezpieczeństwie, również - zgodnie z artykułem 5 - dostaniemy pomoc w postaci listu wspierającego albo transportu 10 sztuk broni. I może pytania, czy potrzebujemy więcej - twierdzi gen. Polko.

"Terroryści" i "wariant gruziński"

Były dowódca GROM ocenił jednak, że klasyczny konflikt zbrojny w stylu II wojny światowej jest dziś mało realny, natomiast nie można wykluczyć ograniczonych akcji, które mogłyby zdestabilizować sytuację w Polsce. - Bardziej prawdopodobne są operacje o mniejszym zakresie - na przykład akcje sił specjalnych podających się za terrorystów, choćby czeczeńskich, na ograniczonym terytorium Polski - ocenił.

Gen. Polko nie wyklucza także "wariantu gruzińskiego", czyli podważania integralności Polski przez Rosję tak, jak ma to miejsce w przypadku Gruzji i jej republik - Abchazji i Osetii Południowej. - Taki scenariusz jest znacznie bardziej realny i rozgrywałby się z zaskoczenia. Możemy się więc spodziewać, że agresor dysponowałby przewagą pozwalającą mu wejść na nasze terytorium. (...) Tu właśnie mam największe obawy. W przypadku na wzór gruziński nie będziemy w stanie odbić własnego terytorium, a wsparcie będzie bardziej symboliczne. Na taki wariant trzeba się przygotować, bo on wcale nie jest wykluczony. Konflikt może pojawić się na przykład na tle rozliczeń energetycznych - ktoś może zgłaszać pod naszym adresem nawet bezpodstawne zarzuty o nieuregulowanie płatności za dostawy i próbować czasowo zająć nasze terytorium - kreśli wizję potencjalnego konfliktu gen. Polko.

Możliwości polskiej armii

Generał twierdzi, że Polska ma w tej chwili około 20% sił, które są sprawne i można je prezentować za granicą. - Reszta to muzeum - mówi. Według niego nadzieją na poprawę tego stanu są żołnierze, którzy brali udział w misjach i mają wyższe oczekiwania wobec armii.

Były dowódca GROM zastrzega jednak, że liczba żołnierzy na misjach jest zbyt mała, a powierzone zadania mają zbyt wąskie spektrum, by mówić o konkretnej użyteczności bojowej przy okazji konfliktu zbrojnego w Polsce. - Ci żołnierze są zahartowani w boju, sprawdzili się, wiedzą, jak wygląda wojna. Pytanie jednak, czym mają zatrzymać obce wojska? Nasz kontyngent wynosił 2-3 tys. żołnierzy. To maksymalnie brygada. To nie jest potencjał, który byłby w stanie stawić silny opór siłom, które są na Wschodzie - mówi, podkreślając jednak, że dzięki misjom "przestaliśmy mieć armię malowaną".

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Do Rzeczy".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)