Gen. Krzysztof Mitręga: mam nadzieję, że Minister Obrony Narodowej wie, co robi. Wolę w to wierzyć bardzo mocno
Nie wiem, czy jakikolwiek biznesmen chciałby przez wiele lat szkolić i pozwalać zdobywać doświadczenie swojemu podwładnemu, zrobić z niego mistrza, tylko po to, by na koniec powiedzieć mu „dobra, teraz możesz odejść, niech ktoś inny skorzysta z twojej wiedzy i doświadczenia”. Ja tego nie rozumiem - mówi gen. Mitręga w wywiadzie dla WP
Jak wyglądało pana odejście z MON?
Gen. Krzysztof Mitręga: - 23 grudnia ubiegłego roku zostałem poinformowany przez pierwszego Zastępcę Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, że minister Obrony Narodowej nakazał przenieść mnie na inne stanowisko służbowe. Z dniem 15 lutego br. zostałem odwołany z dotychczas zajmowanego stanowiska służbowego i przeniesiony do rezerwy kadrowej z miejscem wykonywania obowiązków służbowych w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Po półtora miesiąca „banicji” w Bydgoszczy doszedłem do wniosku, że skoro nie ma się już do mnie zaufania i nie chce korzystać się z mojego doświadczenia, co zostało udowodnione bezpodstawnym przeniesieniem do rezerwy, to nie ma dla mnie miejsca w armii. Gdy to zrozumiałem, złożyłem wniosek o wypowiedzenie stosunku służbowego, a nie przyszło mi to lekko. Uważałem to za jedyne, honorowe, godne żołnierza, generała RP zachowanie.
A czym się pan teraz zajmuje?
Jestem teraz emerytem wojskowym i poświęcam czas rodzinie. Analizując moją służbę wojskową starałem się zawsze priorytetowo traktować rodzinę i poświęcałem jej tyle czasu, ile tylko mogłem. Bardzo często jednak przegrywała ona z zadaniami służbowymi, a także z wykonywanymi zadaniami poza granicami RP. Staram się więc nadrobić ten czas, który poświęcałem Siłom Zbrojnym RP kosztem rodziny.
Jak ocenia pan ruchy kadrowe MON-u z ostatnich 12 miesięcy?
Chociaż daleki jestem od oceniania działań moich byłych przełożonych, mam prawo się z nimi nie zgadzać. I nie zgadzam się na takie posunięcia, do jakich doszło. Nie twierdzę, że są powoływani, pozwoli pani, że tak powiem, ludzie nieprzygotowani do pełnienia swoich obowiązków. Jednak biorąc pod uwagę, tych, którzy zostali przeniesieni do rezerwy oraz tych, którzy zostali powołani na ich miejsce, to na pewno nie była to zmiana na lepsze. Odwołani zostali żołnierze o bogatym doświadczeni, praktycy, których bardzo trudno zastąpić. Wiedzę teoretyczną wymaganą na kolejnym stanowisku służbowym zdobywa się przez rok, dwa na studiach i kursach. Doświadczenie do piastowania tego stanowiska zdobywa się przez wiele lat służby.
Dlaczego pana zdaniem ze stanowisk odchodzą najważniejsi polscy dowódcy tacy jak gen. Różański, gen. Gocuł czy gen. Duda?
Jeżeli dowódca, szef, nie ma wpływu na dobór swoich pracowników, jeśli musi pracować z ludźmi, których „dostaje w kopercie”, a nie których uznał za najlepszych do współpracy, to przepraszam bardzo, o jakiej my mówimy odpowiedzialności i władzy? W wojsku jest zasada „dowodzisz, szkolisz, odpowiadasz”. O jakim my tu dowodzeniu mówimy? O jakim szkoleniu? A jak wiadomo, odpowiedzialność jest i będzie ogromna. Generałom została ograniczona możliwość dowodzenia. Jeżeli więc wymienia się wszystkich bezpośrednich podwładnych i jednocześnie narzuca ludzi, którzy mają pełnić różne obowiązki bez porozumienia z dowódcą, to nie może być to zmiana na lepsze. W żadnym wypadku.
Jak dużą stratą dla polskiej armii są te dymisje? Czy bezpieczeństwo Polski zostało znacznie osłabione?
Podam siebie za przykład. Oprócz Akademii Obrony Narodowej, studiów podyplomowych na Uniwersytecie Szczecińskim, ukończyłem studia strategiczne w Akademii A, wiele kursów w szkołach NATO, zdobyłem swoje doświadczenie pracując na wszystkich szczeblach dowodzenia. I nagle, z dnia na dzień, 52-letniemu doświadczonemu żołnierzowi, generałowi, dziękuje się za współpracę?
Nie wiem, czy jakikolwiek biznesmen chciałby przez wiele lat szkolić i pozwalać zdobywać doświadczenie swojemu podwładnemu, zrobić z niego mistrza, tylko po to, by na koniec powiedzieć mu „dobra, teraz możesz odejść, niech ktoś inny skorzysta z twojej wiedzy i doświadczenia”. Ja tego nie rozumiem.
Czyli mówimy o stracie doświadczonych osób?
I świetnie wyszkolonych! Ludzie, którzy odeszli i ci, którzy chcą odejść byli motorem głównych ćwiczeń, które zrobiły wielkie wrażenie na naszych sojusznikach. Oni byli autorami wszystkiego, co właśnie się dzieje dobrego w Siłach Zbrojnych. To oni wspierali organizację Szczytu NATO w Polsce. Generałowie, którzy zdobywali doświadczenie w Iraku i Afganistanie! Oficerowie, którzy oddali część siebie dla Sił Zbrojnych. Oni byli mózgiem i motorem rozwoju Sił Zbrojnych RP. Nie wiem, czy teraz na ich stanowiska szybko znajdziemy zmienników, którzy będą mieli taką samą wiedzę i doświadczenie.
Mówię tutaj także o Szefie Sztabu Generalnego, który jest nietuzinkowym żołnierzem i który przeszedł przez wszystkie stanowiska służbowe w Sztabie Generalnym. Jest dyplomatą, bo przecież aby zostać Szefem Sztabu Generalnego, trzeba być nie tylko żołnierzem, ale i dyplomatą. Nie wiem, czy stać nas na to, by pozwolić odejść tak doświadczonemu i wyszkolonemu żołnierzowi do cywila. Taka sama sytuacja jest z panem generałem Różańskim.
Zagraża nam w związku z tym niebezpieczeństwo? Czy będą nas bronić ludzie, którzy w wypadku ataku na Polskę nie będą wiedzieli, co robić?
Powiem to tak, mam nadzieję, że Minister Obrony Narodowej wie, co robi i że nasze bezpieczeństwo nie ucierpi na tych zmianach. Wolę w to wierzyć bardzo mocno.
Co pan sądzi o pomyśle tworzenia 50-tysięcznej Obrony Terytorialnej?
Jeżeli chcemy utworzyć Obronę Terytorialną, to widzę dwa rozwiązania. Jeśli nie zostanie ona utworzona kosztem wojsk operacyjnych, a za sprawą osobnego budżetu, to jest to wspaniały pomysł. Jeśli jednak mamy ją tworzyć ich kosztem, choćby nawet złotówki zabranej wojskom operacyjnym czy utratą jakiegokolwiek żołnierza z wojsk operacyjnych, to takiemu pomysłowi mówię stanowcze „nie”. Inna kwestia to podporządkowanie wojsk Obrony Terytorialnej bezpośrednio Ministrowi Obrony Narodowej. Mam nadzieję, że po określeniu nowej struktury Sił Zbrojnych, wojska te będą podporządkowane Szefowi Sztabu Generalnego.
Jak ocenia pan zmiany dokonane przez obecne kierownictwo MON w programie modernizacji technicznej sił zbrojnych?
Moim zdaniem jest to szukanie pieniędzy. Szukanie pieniędzy kosztem wojsk operacyjnych. Może jest tam jakiś ukryty zamysł, by zrobić coś innego. Niestety tego już nie wiem, ponieważ od lipca nie pełnię służby i nie mam wglądu w dokumentację dotyczącą modernizacji technicznej. Celem modernizacji technicznej jest wymiana przestarzałego sprzętu nie spełniającego wymagań operacyjnych na nowy sprzęt zgodny z obowiązującymi standardami. Modernizacja techniczna to proces ciągły, który powstaje przez kilka lat i jest realizowany przez kolejne dziesięć i więcej lat! Zakłócenie tego procesu to zawalenie systemu. Myślę, że na to pytanie najlepiej by odpowiedział pan generał Duda, który właśnie złożył wypowiedzenie stosunku służbowego, jak również pan generał Gocuł, którego uważam zgodnie z kompetencjami za ojca modernizacji technicznej.