Gen. Jaruzelski chce spotkać się z ofiarami z "Wujka"
Generał Wojciech Jaruzelski zaproponował
ofiarom pacyfikacji katowickiej kopalni "Wujek" spotkanie, które
według niego może być szansą na uzyskania porozumienia i
pojednania. Propozycje z aprobatą przyjął jeden z uczestników
tragicznych wydarzeń, Jerzy Wartak - "warto podjąć ten trud i
spotkać się z generałem" - powiedział.
30.04.2005 | aktual.: 03.04.2006 16:10
Generał Jaruzelski skierował list otwarty (opublikowany w sobotniej "Gazecie Wyborczej" - PAP) do Wartaka i córki jednego z dziewięciu zabitych podczas pacyfikacji górników - Agnieszki Gzik- Pawlak. Była to odpowiedź na apel, który w ubiegłym tygodniu uczestnicy strajku w kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r. i członkowie rodzin zastrzelonych wówczas górników (m.in. Wartak i Gzik-Pawlak). Apelują w nim o pojednanie narodowe i deklarują, że poruszeni śmiercią Ojca Świętego chcą przebaczyć zabójcom ich bliskich.
W czwartek Jaruzelski, Wartak i Gzik-Pawlak uczestniczyli w programie TV Polsat "Co z tą Polską?", poświęconym temu właśnie apelowi. Zdaniem generała przebieg dyskusji, zakłócił jednak cel jego obecności w programie. "Przyszedłem w nadziei, w przekonaniu, że właśnie z autorami tego apelu będziemy rozmawiali o tym, w jaki sposób, jakimi metodami można iść krok po kroku, by uzyskać to porozumienie, pojednanie na gruncie przebaczania. Niestety, to się zamieniło w potok obelżywych oskarżeń pod moim adresem" - powiedział gen. Jaruzelski.
Dodał, że dlatego zdecydował się na skierowanie do ofiar tragedii w "Wujku" listu otwartego, w którym m.in. jeszcze raz wyraził swoje ubolewanie z powodu tragedii, do której doszło w kopalni. "Podtrzymuję swoje stanowisko, stan wojenny miał skutki uboczne - to mniejsze zło, które też jest złem, które też boli, jest okaleczeniem. W związku z tym niezwykle współczuję, ubolewam, że do tego doszło" - powiedział generał.
Podkreślił, że każda tragedia zwłaszcza śmierć osoby bliskiej zostawia zadrę. "Chodzi tylko o to, czy poszkodowany jest w stanie wznieść się ponad te urazy i patrzeć w przyszłość - jednym słowem pamięć a nie pamiętliwość, tak zrozumiałem ten apel (ofiar pacyfikacji "Wujka")" - podkreślił.
W rozmowie z PAP powiedział też, że według niego "zadra jest przede wszystkim na linii poszkodowani i milicjanci (z oddziałów ZOMO). "Jest to temat z którym do tej pory nawet nie uporał się sąd. Ja na miejscu tych Zomowców powiedziałbym - byliśmy przekonani, że nie strzelamy do ludzi, ale ponieważ było to w naszej obecności my też chylimy czoło przed tą tragedią; myśmy jej nie chcieli ona zaistniała" - wyjaśnił. Przyznał jednak, że takie słowa mogą być bardzo trudne a - jego zdaniem - byli Zomowcy mogą też obawiać się jakichś reperkusji.
Jaruzelski pytany o zaproponowane przez niego spotkania powiedział, że być może mógłby w nim wziąć udział m.in. gen. Czesław Kiszczak. "Był on bliżej tej sprawy. Ma on pełne prawo powiedzieć o tym, że zabronił używania broni" - powiedział.
"Nie tak skonfliktowane strony siadały przy jednym stole, które dzieliło morze krwi i straszne tragedie i dochodzili do wniosku, że trzeba iść naprzód trzeba tę sprawę zamknąć" - dodał.
Sam Wartak powiedział w sobotę PAP, że odebrał list gen. Jaruzelskiego jako "bardzo ciepły", chociaż - jak zaznaczył - w pewnym fragmencie generał obstaje przy swoich osądach. "Na pewno odpowiemy na ten list, musimy jednak wcześniej omówić sprawę z Agnieszką Gzik-Pawlak i moimi przyjaciółmi" - dodał.
Zwrócił też uwagę na to, że od apelu minęło zaledwie kilka dni. "Teraz musi, jak to dziecię, nauczyć się raczkować, stawiać pierwsze kroki. Może dopiero po pięciu, dziesięciu, dwudziestu latach uda się osiągnąć to, o co w przesłaniu chodzi - że warto prowadzić dialog, nawet jeśli perspektywa porozumienia jest odległa" - powiedział.
W kopalni "Wujek" od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników. Katowickie sądy rozpatrują tę sprawę od blisko 12 lat. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach toczy się obecnie trzeci proces oskarżonych o strzelanie do górników. Na ławie oskarżonych zasiada 17 b. milicjantów, biorących udział w pacyfikacji. Wcześniejsze wyroki katowickich sądów uniewinniały ich lub umarzały postępowanie.