Gen. Franks: wystarczy wojsk w Iraku
Generał Tommy Franks, przechodzący
w stan spoczynku dowódca wojny w Iraku, wyraził opinię, że liczebność wojsk w Iraku jest wystarczająca.
07.07.2003 | aktual.: 07.07.2003 17:15
Franks powtórzył też słowa, za które skrytykowano prezydenta George'a W. Busha, nawiązującego do Irakijczyków, atakujących żołnierzy USA: "Dawać ich tu".
Partyzanci iraccy najczęściej ostrzeliwują z granatników konwoje amerykańskie, po czym natychmiast uciekają. Od kilku tygodni takich akcji jest coraz więcej. Jednak Bush powiedział na początku lipca, że 150 tysięcy żołnierzy amerykańskich, przebywających w Iraku, jest należycie przygotowanych.
"Moja odpowiedź brzmi: dawać ich tutaj. Mamy siły potrzebne, by uporać się z sytuacją. (...) Nie zamierzamy stać się nerwowi" - oświadczył prezydent.
Demokraci w Waszyngtonie skrytykowali Busha za tę wypowiedź. Ich zdaniem, brzmiącą jak zaproszenie do strzelania do żołnierzy amerykańskich.
Generał Franks powiedział w poniedziałek w wywiadzie telewizyjnym, udzielonym przed przejściem tego dnia w stan spoczynku, że, w jego przekonaniu, obecne siły, ok. 145 tysięcy żołnierzy, są wystarczające, żeby uporać się z atakami irackimi.
Poniedziałkowy bilans strat amerykańskich w Iraku to dwóch zabitych i czterech rannych; od 1 maja, kiedy Bush ogłosił zakończenie głównych operacji wojskowych, w Iraku zginęło 29 Amerykanów.
Franks podkreślił, że Amerykanie "nie siedzą (w Iraku), biernie czekając", aż znów napadną na nich przestępcy i sympatycy reżimu Saddama Husajna.
Generał uznał też, że na kilkuset żołnierzy amerykańskich i z innych krajów, którzy w ciągu minionych 22 miesięcy polegli w Afganistanie i Iraku, należy patrzeć w świetle około 3 tysięcy Amerykanów, poległych 11 września 2001.
Franks jest przekonany, że Amerykanie odnajdą w Iraku broń masowego rażenia, przytaczaną przez Busha jako główny powód rozpoczęcia wojny.
Tommy Franks, naczelny dowódca wojsk koalicji w Iraku i wcześniej w Afganistanie, ma 57 lat. Jego kadencja szefa Centralnego Dowództwa (Central Command, w skrócie CentCom), które kieruje operacjami wojsk amerykańskich w 25 krajach Afryki i Azji, w tym na Bliskim Wschodzie i w Zatoce Perskiej, trwała trzy lata.
Następcą Franksa jako szefa CentComu został generał John Abizaid. Nominacja ta była powszechnie oczekiwana, jako że dotąd Abizaid był zastępcą Franksa, zna język arabski i na studiach w Harvardzie specjalizował się w zagadnieniach Bliskiego Wschodu. Studiował także na Uniwersytecie Jordańskim w Ammanie. To potomek imigrantów z Libanu i, jak sam mówi, kocha świat arabski.(iza)