Gen. Czaban ws. raportu: informowałem, że dzieje się źle
W ciągu trzech lat napisałem grubo ponad 200 pism dot. paliwa i szkoleń, informując, że dzieje się źle - powiedział w poniedziałek b. szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban. Dodał, że lotnicy nie mogą się doprosić o instrukcje na samoloty Tu-154M i Jak-40.
01.08.2011 | aktual.: 02.08.2011 07:36
Czaban, obecnie asystent szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ds. Sił Powietrznych i szef szkolenia w latach 2007-2010, był w poniedziałek pytany w TVN 24, "ile napisał pism, chociażby do ministra obrony narodowej, że dzieje się źle". - Moimi pismami machano wszędzie, włącznie z Sejmem, i robili to poważni ludzie. Dotyczyło to i paliwa, i szkolenia, i wielu innych rzeczy. W sumie takich pism przez trzy lata napisałem grubo ponad 200 - odpowiedział Czaban.
Opublikowany w piątek raport polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską wskazuje m.in. na nieprawidłowości w szkoleniach pilotów z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się przewozem najważniejszych osób w państwie, oraz niedostateczny nadzór na szkoleniami ze strony Dowództwa Sił Powietrznych.
B. szef szkolenia Sił Powietrznych był w poniedziałek pytany m.in. o nieprzetłumaczone instrukcje dla pilotów i techników Tu-154M i Jak-40. Według raportu w 36 splt używano nieaktualnej "Instrukcji użytkowania w locie samolotu Tu-154M" w języku polskim stosowanej kiedyś w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Ostatnie zmiany do tej instrukcji były wprowadzone w 1994 r.
- Dowódca Sił Powietrznych od 1 stycznia 2007 r. nie dysponował żadnymi finansami. On się prosił o przetłumaczenie instrukcji na Jak-40 i nie wyszło. Do dzisiaj tak samo nowy dowódca Sił Powietrznych prosi o przetłumaczenie instrukcji i na to, i na to - powiedział Czaban.
Czaban powiedział, że nie był informowany o nieprawidłowościach w jednostce. - Jeżeli są ode mnie komisje specjalistów i one były systematycznie, i sprawdzały zawsze przygotowanie do szkolenia co roku, z reguły było to robione w styczniu, to miałem przypuszczać, że moja komisja mi mówi nieprawdę? Przecież oni z tego pisali protokół - powiedział Czaban.
Również b. minister obrony narodowej Bogdan Klich, żegnając się w piątek z resortem, podkreślał, że nie wiedział o nieprawidłowościach w specpułku. Jednostka podlega bezpośrednio Dowódcy Sił Powietrznych. Jak podaje raport komisji Millera, również dowódca SP sprawował bezpośredni nadzór nad szkoleniem w 36 splt.
Czaban mówił również o metodach szkolenia sprzed katastrofy. Piloci m.in. ćwiczyli "na sucho" na ziemi. - Jeżeli nie było szans szkolenia na symulatorach, bo go nie było, to coś trzeba było robić - podkreślił Czaban.
Ćwiczeń na symulatorach wszystkich typów samolotów i śmigłowców będących na wyposażeniu Wojska Polskiego wprowadzono po katastrofie smoleńskiej. Jeżeli symulatora dla danego typu maszyny nie ma kraju, piloci ćwiczą za granicą. Wcześniej, np. załogi Tu-154M nie szkoliły się w ten sposób od 2006 r.
Według spekulacji pojawiających się w niektórych mediach w najbliższym czasie należy się spodziewać dymisji Czabana. - Ja się odpowiedzialności nie boję. Jeżeli żołnierz popełnił jakiś czyn zabroniony, to musi być ukarany. Ja proszę, żeby mnie surowo ukarano, jeżeli jakiś błąd popełniłem - powiedział Czaban. Pytany, czy zamierza odejść z wojska, odpowiedział: - Dzisiaj jeszcze nie.
Kierowana przez ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera komisja badająca katastrofę smoleńską w piątek przedstawiła swój raport. Dokument wskazuje na bezpośrednie przyczyny katastrofy - zejście poniżej minimalnej wysokości przy nadmiernej prędkości opadania i w gęstej mgle; na czynniki, które miały wpływ na tragiczny koniec lotu - błędy załogi, nieprawidłowości w pracy kontrolerów oraz na okoliczności sprzyjające katastrofie, m. in. niedostateczne wyszkolenie załogi, nieprawidłowości w specpułku i niewłaściwy nadzór nad szkoleniem w 36 splt ze strony Dowództwa Sił Powietrznych.
W poniedziałek członkowie komisji spotkali się z Dowództwem Sił Powietrznych. Tego samego dnia wojskowi lotnicy opublikowali oświadczenie, w którym podkreślono, że natychmiast po katastrofie smoleńskiej, nie czekając na wyniki prac komisji badającej wypadek ani na publikację końcowego raportu, podjęło działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa lotów.