"Gdzie jest pizza, tam jest mafia"; opanowali 5 tys. lokali
5 tys. restauracji we Włoszech znajduje się w rękach mafii - co piąta w Rzymie i Mediolanie - wynika z raportu, ogłoszonego przez dziennik "La Repubblica". W tej największej "sieci" lokali pracuje 16 tysięcy ludzi - zauważa gazeta. Gangi przejmują historyczne lokale w największych miastach, a także otwierają nowe, zgodnie z porzekadłem jednego z kalabryjskich mafiosów: "gdzie jest pizza, tam jest mafia".
Restauracje należące do bossów mają właścicieli-figurantów i są gigantycznymi pralniami pieniędzy w głównych miastach, w których handluje się narkotykami. Właśnie gastronomia jest jednym z najpowszechniejszych sposobów prania pieniędzy, pochodzących z przestępczej działalności. A szacuje się, przypomina gazeta, że roczne obroty włoskich mafii sięgają 135 miliardów euro.
Jednocześnie typowym obecnie zjawiskiem jest mafijna działalność w tym sektorze z dala od rodzinnych stron. I tak na przykład klany z Kalabrii, prowadzące na swym terenie między sobą wojnę, łatwo znajdują sojuszników w innych częściach Włoch. Neapolitańska kamorra aktywna jest w stołecznym regionie Lacjum, gdzie opanowała branżę turystyczną w nadmorskich kurortach wraz z trattoriami, pizzeriami i innymi lokalami.
Najgłośniejszy był przypadek z Wiecznego Miasta; jak ustalono w śledztwie, do kalabryjskiej 'ndranghety należał ostatnio najsłynniejszy luksusowy lokal na via Veneto - "Cafe de Paris", uwieczniony przez Federico Felliniego w filmie "Dolce vita".
Bossowie upodobali sobie ten sektor przede wszystkim dlatego, że pośród restauracyjnych stolików krąży przede wszystkim gotówka; jej przepływu nie można zaś łatwo kontrolować. Dlatego w niektórych miejscach karty kredytowe nie są w ogóle przyjmowane.
Innym zjawiskiem "mafijnej gastronomii" są restauracje-widma. To lokale, które nie mają prawie w ogóle klientów, a jednak są zawsze otwarte, pełno w nich personelu i do późna palą się tam światła. To są pralnie, w których remont i urządzenie zainwestowano dochody z przestępstw. Za brudne pieniądze kupowane jest jedzenie, którego nikt nie zjada. Te lokale służą temu, by krążyły przez nie faktury - dodaje "La Repubblica".
NaSygnale.pl: Twoje dziecko jest w niebezpieczeństwie!