"Gdzie jest mój wnuk?". Umieścili 6-latka w złym samolocie
6-letni chłopiec z USA miał samodzielnie, pod asystą personelu pokładowego, podróżować do babci. Przez pomyłkę linie lotnicze umieściły dziecko w złym samolocie i przewiozły go setki kilometrów od miejsca docelowego.
To miała być pierwsza i w dodatku samodzielna podróż samolotem 6-letniego Caspera. Chłopiec miał pod opieką personelu Spirit Airlines przylecieć w czwartek na lotnisko Southwest Florida w Fort Myers, by spędzić świąteczny czas u swojej babci. Jednak na miejsce dotarł tylko jego bagaż.
- Powiedzieli, że nie było go na pokładzie. Spóźnił się na lot. Wbiegłam do samolotu i zapytałam stewardessę, gdzie jest mój wnuk - opowiada w rozmowie z WINK News Maria Ramos, babcia Caspera. Jak dodaje, przeraziła się, gdy okazało się, że chłopiec zaginął.
- To była jedna z najstraszniejszych rzeczy, jakich kiedykolwiek doświadczyłam - podkreśla kobieta. Potem zadzwonił do niej wnuk, mówiąc, że właśnie wylądował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyplomata wspomina dawnego Orbana. "Jest zupełnie odwrotnie"
6-latek został omyłkowo wysłany na międzynarodowe lotnisko w Orlando, położone ponad 300 km na północ od lotniska w Fort Myers, gdzie miał się spotkać z babcią. O dziwo jego torba trafiła tam, gdzie powinna.
Linie lotnicze Spirit Airlines, które przez pomyłkę umieściły chłopca w złym samolocie, zaoferowały zwrot kosztów podróży chłopca. Wystosowały też oficjalne oświadczenie w tej sprawie, przyznając się do błędu.
"Dziecko było cały czas pod opieką członka zespołu Spirit i gdy tylko odkryliśmy błąd, natychmiast podjęliśmy kroki, aby porozumieć się z rodziną i ponownie ich połączyć. Poważnie podchodzimy do kwestii bezpieczeństwa i odpowiedzialności za transport wszystkich naszych gości, dlatego prowadzimy wewnętrzne dochodzenie. Przepraszamy rodzinę za to doświadczenie" - czytamy w komunikacie.
Źródło: WINK News