Trwa ładowanie...
d3ixoe3
10-06-2008 18:40

Gdy wieje wiatr historii...

W „Wyznaniach” Jean Jacque Rousseau wspomina rok 1749 jako nadzwyczaj upalny. Właśnie Diderot zostaje aresztowany i osadzony w zamku Vincennes. Rousseau postanawia odwiedzić swego ówczesnego mentora. Nie ma pieniędzy na dorożkę, z Paryża do Vincennes są dwie mile, więc idzie na piechotę. Odpoczywając pod przydrożnym drzewem, przegląda gazetę i trafia tam na informację o ogłoszeniu przez Akademię w Dijon konkursu na temat: Czy odnowienie sztuk i nauk przyczyniło się do odnowienia obyczajów?

d3ixoe3
d3ixoe3

Rousseau zwierza się Diderotowi z zamiaru napisania rozprawy na ten konkurs. Morellet i Marmontel zaświadczają, że na pytanie Diderota: Jakie zajmiesz stanowisko?, Rousseau bez wahania odrzekł, iż odpowie twierdząco. Tu zaczął rozwodzić się nad licznymi pożytkami płynącymi z uprawiania nauki i sztuki. Dopiero, gdy Diderot powiedział, że w ten sposób pójdzie drogą różnych miernot i powtórzy tylko litanię banałów, Jean Jacque zawahał się, przyznał rację Diderotowi i postanowił odpowiedzieć przecząco. Rozprawa została nagrodzona przez akademików Dijon i tak rozpoczął się triumfalny pochód mędrca rodem z Genewy. Minęło czterdzieści lat i następuje ciąg zdarzeń zapoczątkowanych 14 lipca 1789 r. zburzeniem Bastylii. Odtąd zmienia się wszystko, ludzkość zostaje wyrwana z letargu, historia wyskakuje z tradycyjnych kolein, by nigdy już do nich nie powrócić. Rousseau to jeden z ojców duchowych Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Swoje zafascynowanie jego myślą wielokrotnie poświadczał sam Robespierre.

Nadchodzą w dziejach społeczności takie chwile, że dłużej nic nie może trwać już w formach dotychczasowych. Nawarstwiają się sprzeczności, narastają konflikty i właściwie nikt lub prawie nikt nie jest zainteresowany w podtrzymywaniu status quo. Ocean krzywd i niesprawiedliwości przepełnia się i wtedy nic nie jest w stanie powstrzymać lawiny zmian. W tych przełomowych momentach nawet obrońcy starych porządków próbują przedstawiać się jako zwolennicy reform. Ludwik XVI czasami także przywdziewał na koronowany czerep czapkę frygijską i paradował w niej obłudnie. Działania takie mają zawsze na celu zminimalizowanie koniecznych zmian, po to tylko, aby uprzywilejowani dalej mogli pozostać uprzywilejowanymi.

Kościół w swych początkach był bez wątpienia instytucją krytyki społecznej, co więcej, jawił się wówczas jako wielka rewolucyjna siła. Później wszystko się zmieniło i dziś przez wielu postrzegany jest jako bastion konserwatyzmu, mocno przy tym uwikłany w splot układów z możnymi tego świata. Warto w kontekście uwag o Wielkiej Rewolucji Francuskiej, uwzględniwszy rozwój sytuacji społeczno-politycznej w Ameryce Łacińskiej, mieć na uwadze słowa wybitnego teologa niemieckiego Johanna B. Metza: „Miłość chrześcijańska w swej zdolności krytycznego stosunku do społeczeństwa ma jeszcze inny aspekt: Gdy miłość ta przybiera postać społeczną jako bezwarunkowa wola zapewnienia innym sprawiedliwości i wolności, może się zdarzyć, że w pewnych warunkach będzie się ona domagała użycia siły rewolucyjnej. Tam, gdzie status quo w życiu społecznym ma w sobie nie mniej niesprawiedliwości aniżeli powstać może ewentualnie przy jego rewolucyjnym obaleniu, tam rewolucja w imię sprawiedliwości i wolności dla „braci najmniejszych”,
właśnie w imię miłości, nie może być zakazana”.

Przed czterdziestoma laty w Medellin obradowała Konferencja Episkopatu Latynoamerykańskiego (CELAM). Medellin jest jednym z największych miast w Kolumbii. Ten duży ośrodek przemysłowy został założony jeszcze przy końcu siedemnastego wieku jako osada górnicza. Dzisiaj powszechnie przyjmuje się, że właśnie od tego spotkania rozpoczął się burzliwy rozwój teologii wyzwolenia. Już w 1971 r. ukazała się fundamentalna praca G. Gutierreza „Teologia de la liberacion”, nieco później publikują swoje książki Assmann, Boff i inni. Należy też zawsze pamiętać o niebagatelnej roli Heldera Camary – biskupa ubogich. To właśnie teologowie wyzwolenia w sposób najdoskonalszy realizują idee aggiornamento z czasów Soboru Watykańskiego II. Jak szybko dostojnicy watykańscy zapomnieli o wezwaniu do powrotu do idei Chrystusowych, o konieczności rozluźnienia związków Kościoła ze „światem bogatych” i przekształcenia go w Kościół „świata ubogich”. Bo takim był u zarania swej działalności i o potrzebie takiego Kościoła wypowiadał się
wielekroć Jezus z Nazaretu. Przypominają mi się tu słowa jednego z przywódców rewolucji w Nikaragui Miguela d'Escoto, które przytoczył w swej książce „Rewolucja w imię Augusta Sandino” Wojciech Giełżyński: „Ważniejsze jest walczyć o lepszy świat, niż modlić się o lepszy świat. Ważne jest to, co czynimy, a nie to, że deklarujemy się jako wierzący, albowiem w końcu to, w co rzeczywiście wierzymy, okazuje się przez praktykę. I przez nasze zaangażowanie społeczne”.

d3ixoe3

Jako ciekawostkę można dodać, że Miguel d'Escoto przyznawał się do związków z Polską. Otóż jego dziadek ze strony matki pochodził ze Szczecina. Jeszcze przed wojną, gdy Szczecin należał do Niemiec, mieszkał w nim polski rybak, który wyemigrował później aż do Nikaragui. Jest to dla nas szczególny powód do chluby, że w żyłach tego wspaniałego człowieka płynie polska krew.

W połowie lat osiemdziesiątych Watykan wydał dwie Instrukcje, w których de facto potępił teologię wyzwolenia. Nie ma większego sensu wchodzenie w niuanse, gdyż wymowa tych dokumentów była bardzo jednoznaczna. Konserwatyści wszelkiej maści triumfowali: To już koniec teologii wyzwolenia! Zdawało im się wtedy, że pozbyli się kłopotów związanych z niepokornymi teologami. Jak bardzo się mylili, pokazują zdarzenia, których właśnie jesteśmy świadkami. Ameryka Łacińska budzi się z niezdrowego snu, w którym tak długo była pogrążona. Nie chce już dalej być prywatnym folwarkiem Wuja Sama, który zawsze miał gębę pełną frazesów o wolności i demokracji, ale władał za pomocą bata, a jakże często sięgał też po karabin.

Czterdzieści lat dzieli pierwsze wystąpienie Rousseau od wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej, czterdzieści lat dzieli obrady CELAM w Medellin od wyboru na prezydenta Paragwaju jednego z teologów wyzwolenia Fernando Lugo. Wiele faktów zdaje się potwierdzać tezę, że wchodzimy w epokę, która może zaowocować przeobrażeniami na skalę tych z okresu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Żyjemy w bardzo niespokojnych czasach. Grupa wpływowych oszołomów dąży do wzniecenia wojny między tzw. cywilizacją zachodnią a światem islamskim. Nie zważają na to, że mogą wzniecić konflikt nuklearny, który najpewniej skończy się zagładą naszego globu. „Jesień ludów” okazała się doprawdy złą porą dla narodów wschodnioeuropejskich, które w jej efekcie powróciły do tradycyjnej roli trzeciorzędnych krajów podporządkowanych całkowicie państwom bogatym.

Jeszcze nigdy nie mówiono tak wiele o wolności i demokracji, które to ponoć poczyniły w ostatnich czasach szalone postępy. Zapewniają o tym bezczelnie i nachalnie wszystkie publikatory, a już najbardziej stacje telewizyjne. Wtórują im internetowe portale informacyjne oraz system wysokonakładowej prasy. Nie brakuje też jak zwykle usłużnych intelektualistów, którzy za odpowiednie pieniądze daliby się wynająć nawet samemu diabłu. Celem tej ogromnej machiny propagandowej jest zagłuszenie coraz głośniej rozbrzmiewających konfliktów „północy” z „południem”, świata bogatych ze światem biednych, świata władców ze światem poddanych.

d3ixoe3

Codziennie z drukarni na całym świecie wychodzą tysiące książek oraz przeróżnych gazet i czasopism, w których słowo „wolność” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Telewizyjne „gadające głowy” wciąż pouczają, czym jest „wolność”, a czym nie jest. Okazuje się, że jest to pojęcie z jednej strony tak pojemne, że można weń upchnąć wszystko, zaś z drugiej strony cała ta ekwilibrystyka słowna sprowadza się do uczynienia z pojęcia „wolności” czegoś zupełnie nieokreślonego, co tak naprawdę nic nie znaczy. W praktyce człowieka uwalnia się zawsze „od czegoś” i nadaje mu uprawnienia „do czegoś”. Nie ma wolności abstrakcyjnej. Wolność musi być uwolnieniem od głodu, biedy, niepewności jutra, musi też być przywracaniem godności wszystkim poniżanym i upodlonym. Wolność, która polega na nasyceniu półek księgarskich pornograficznym badziewiem, pstrokacizną tandetnych wydawnictw jest tylko przedłużeniem zniewolenia i niczym więcej.

Jest rzeczą zadziwiającą, że najchętniej hasłem „wolności” posługują się ludzie, których cała działalność sprowadza się do zniewalania drugich. Pamiętamy jak żonglowali u nas tym pojęciem hipokryci z niesławnej pamięci Unii Wolności. Ludzie, którzy w ogromnej mierze odpowiadają za przekształcenie Polski w pariasa Europy, którym rodacy zawdzięczają opinię narodu uprawiającego na progu trzeciego tysiąclecia swoistą wędrówkę ludów, bezustannie zasłaniali się wygadywaniem „wolnościowych frazesów”.

To Ameryka Łacińska z Chavezem, Moralesem, Lugo i wielu innymi jest tym punktem zapalnym, od którego rozpoczyna się walka o być albo nie być ludzkości. Socjalizm albo barbarzyństwo, mówiła na początku dwudziestego wieku Róża Luksemburg. Dziś trzeba stwierdzić, że ideały, które przyświecały Wielkiej Rewolucji Francuskiej najdoskonalej rozwijane są przez przedstawicieli Socjalizmu XXI wieku. Ryszard Kapuściński zatytułował jedną ze swoich książek, mówiącą o wychodzeniu Czarnego Lądu z kolonializmu – „Gdyby cała Afryka...”. Dziś już raczej należałoby powiedzieć: Gdyby cały świat...

d3ixoe3

Kapitalizm przywiódł ludzkość na skraj przepaści, postawił ją w obliczu owych „Czterech Jeźdźców Apokalipsy”: groźba zagłady nuklearnej, wzrastający dystans między bogatą „północą” i biednym „południem”, nierozwiązywalny problem demograficzny, postępująca katastrofa ekologiczna.

Znów jednak zewsząd odzywają się głosy, że nie trzeba się spieszyć, że należy czekać. Wszyscy ci ostrożnisie udzielają rad z piedestałów niby obiektywizmu. W rzeczywistości taplają się w błocku własnych fobii i kompleksów, a zdaje się im, że pozjadali wszystkie rozumy i wszyscy wokół są od nich głupsi. Szkoda czasu na przepychanki z nimi. Niech egzystują dalej przekonani o swojej nieomylności. Rację miał Gałczyński, kiedy pisał:

Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom.

Mirosław Kostroń

d3ixoe3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ixoe3
Więcej tematów