Gdy trzynastolatki pchają się do łóżek
Zdarza mi się czasem słyszeć rozmowy nastolatek. Z jaką wulgarnością one mówią o sprawach intymnych, jak obscenicznego języka używają!
22.10.2009 | aktual.: 23.10.2009 16:20
Z Prof. dr hab. Kazimierzem Pospiszylem, wybitnym psychologiem i terapeutą, autorem ponad 200 prac z zakresu pedagogiki i psychologii społecznej rozmawia Andrzej Dryszel
– Aktorka Dorota Stalińska mówi: „Wiemy dobrze, że 13-latki mogą wyglądać jak 20-latki i pchają się nieraz do łóżek”. Wygląd jak wygląd, ale czy rzeczywiście się pchają?
– Hm... Pracowałem kiedyś na zimowisku jako wychowawca, gdy pani Stalińska miała ok. 14 lat, była bardzo miłą i ładną dziewczynką. Jej starszy brat, Krzysztof, był w mojej grupie, przebywający zaś również na obozie tata był wtedy docentem Politechniki Gdańskiej, później został rektorem.
– I na pewno nie pchała się?
– Niee, zachowywała się powściągliwie, jak typowa 14-latka, wstydziła się troszkę, raka piekła – jeśli nawet była kokieteryjna, to dyskretnie. ŕ propos tego, co powiedziała – obecnie obserwujemy zjawisko akceleracji, przyśpieszenia rozwoju fizycznego i dojrzewania dzieci. Coraz szybsze zmiany dotyczą obu płci, u dziewcząt są może bardziej widoczne i zwracają uwagę mężczyzn.
– Skąd to się bierze?
– Po pierwsze – dieta. Powszechnie utrzymuje się, że w wielu produktach, szczególnie mięsnych, zjadamy coraz więcej hormonów, aplikowanych zwierzętom hodowlanym po to, żeby szybciej rosły i obrastały mięsem. Po drugie – stymulacja. Im więcej różnych bodźców, tym szybsze dojrzewanie. Dźwięki, obrazy, światła, bombardowanie coraz to nowymi doznaniami. Tych bodźców we współczesnym świecie wciąż przybywa, system nerwowy współczesnych dzieci jest ciągle stymulowany i przez to zmuszany niejako do intensywniejszego rozwoju. Dziewczęta dojrzewają w ogóle wcześniej od chłopców. U 13-latek może się pojawić nawet gwałtowna potrzeba udowodnienia dorosłości poprzez „zaliczenie pierwszego razu”, najlepiej z bardziej lub mniej skrycie uwielbianym chłopcem, a jeszcze lepiej z mężczyzną atrakcyjnym, mogącym pomóc w osiągnięciu także zupełnie pozaseksualnych celów.
– Dlaczego jest to przez nie tak cenione?
– Dziewczynka od kołyski poprzez obserwację życia i wysłuchiwanie bajek o „księciu”, który sprawia, że „żyje się długo i szczęśliwie”, staje się niejako społecznie przysposobiona do tego, aby takiego „księcia” zdobyć! Nieco inaczej kształtuje się zachowanie chłopców – zarówno życie codzienne, jak i owe bajki ukazują im konieczność walki o swoją pozycję! Oni wprawdzie też do krainy szczęśliwości opisanej w bajkach przechodzą za sprawą przeróżnych „księżniczek”, ale droga do serca i ręki tych upragnionych istot najeżona jest nieprawdopodobnymi wręcz trudnościami, które należy pokonać. Różnice te doprowadzają najczęściej do tego, co jeden z socjologów określił lapidarnie, że kiedy chłopcy jeszcze kolekcjonują samochodziki, dziewczynki już kolekcjonują chłopców, i to nie dlatego czy nie tylko dlatego, że u nich szybciej występuje burza hormonów, lecz dlatego, że im atrakcyjniejszego chłopca znajdzie, tym wyższa będzie jej pozycja w grupie. U chłopców jest nieco inaczej, oni nie zawsze marzą o dziewczynie o
wysokim statusie, bojąc się, że sami sprowadzeni zostaną do roli podrzędnej. Tę cechę wychowania chłopców William McCord (najlepszy swego czasu znawca psychopatii) określił jako formowanie „natury samotnego wilka”.
– A dlaczego dla dziewcząt pozycja w grupie jest tak ważna?
– Dla mężczyzn jest nawet ważniejsza, w końcu jesteśmy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, istotami stadnymi, terytorialnymi. Wielu ludzi gromadzi tyle pieniędzy, zdobywa tyle atrybutów „ważności”, że zamiast ułatwiać, utrudniają sobie życie, liczy się dla nich to, że np. w rankingu milionerów są o dwie pozycje wyżej niż ich znajomi. Wracając jednak do okresu rozwojowego, w jakim znajduje się młodzież 13-letnia, warto jeszcze odnotować, że w okresie tym występują zazwyczaj zbiorowe fascynacje. Dobrze pamiętam, jak w tym właśnie wieku wszyscy chłopcy kochali się na zabój w młodziutkiej nauczycielce, która uczyła w naszej klasie. Podobne fascynacje zbiorowe występują także u dziewcząt, które „kochają się” czasem w księdzu, czasem w nauczycielu. Nie mówiąc już o wszelkich idolach młodzieżowych.
– Tyle że ci idole nader często lansują postawy, oględnie mówiąc, niepożądane ze względów wychowawczych. A czasem wręcz przychodzi westchnąć: jak taka piękna, delikatna dziewczyna może zadawać się z tym prymitywnym kretynem?
– Rzecz w tym, że dziewczęta na ogół lepiej się uczą, dostają lepsze stopnie, odznaczają się wyższym poziomem socjalizacji. Chłopcy zaś usiłują to kompensować eskalacją brutalnej męskości. Pokazują, że nie są jajogłowymi, załatwiają sprawy po „męsku”, biją się – choć można znaleźć i takich, którzy nie potrafią funkcjonować w modelu kompulsywnej męskości, więc reprezentują nurt łagodny, metroseksualny. Agresywne i antyintelektualne zachowania są demonstrowane w szkołach znacznie intensywniej niż kiedyś, a chłopcy, którzy lansują taką modę, są dla dziewcząt niezwykle atrakcyjni, bo reprezentują niby taką stuprocentową męskość. One próbują ich naśladować – jeszcze nigdy dziewczęta nie były tak wulgarne i agresywne jak dziś – i w ten sposób podchodzą także do seksu. Zdarza mi się czasem słyszeć rozmowy nastolatek. Z jaką wulgarnością one mówią o sprawach intymnych, jak obscenicznego języka używają! Niedawno na przystanku tramwajowym rozmawiały obok mnie dwie 11-letnie, jak myślę, dziewczynki (oceniam to na oko,
ale będąc długie lata nauczycielem szkoły podstawowej, na ogół w ocenie wieku dzieci się nie mylę). Otóż jedna z tych dziewczynek opowiada drugiej, bynajmniej nie ściszonym głosem (zostawiam słowa w miarę cenzuralne): „Ten chłopak, głupi... myśli, że ja jestem jego dziewczyną. Wzięłam mu wprawdzie kilka razy do ust, ale niech sobie nie wyobraża, że będę jego dziewczyną”. Pomyślałem sobie wtedy, że nie ma co, ładnie się dzieci bawią na warszawskiej Pradze, gdzie rozmowa ta miała miejsce, a poza tym zaciekawiło mnie, jakich pieszczot potrzeba, by ów chłopiec miał prawo uważać tę panienkę za swą dziewczynę.
– Czy dlatego tak częste jest teraz zjawisko prostytucji osób nieletnich?
– Mówiąc szczerze, to nie jest nic zupełnie nowego. Dziś mamy 13-letnie galerianki płacące seksem za prezenty z galerii handlowych. Kiedyś natomiast, gdy jeszcze były peweksy, oficer ówczesnej obyczajówki opowiadał mi, że dziewczęta z szóstych i siódmych klas szkół podstawowych chodziły do hoteli, by odbywać stosunki z obcokrajowcami. Dostawały od nich po 2-3 dol. – czyli grosze – i za to robiły zakupy w peweksach. Te dziewczynki uczyły się od matek, od innych kobiet z kręgu ich podkultury podobnych form zachowania.
– Co na to mogą poradzić rodzice i opiekunowie?
– Muszą wykazywać wyczulenie i zrozumienie dotyczące zainteresowań i pierwszych praktyk seksualnych ich pociech. W świetle prawa polskiego dziecko dopiero od 15. roku życia może uprawiać seks, podczas gdy ciekawość seksualna budzi się o wiele wcześniej i bywa zaspokajana różnymi formami, które same w sobie nie muszą być złe – dzieci muszą w jakiś sposób zaspokoić ciekawość, także tę, która dotyczy spraw płciowych. Nie tak dawno napisałem książkę o przestępstwach seksualnych. Pisząc o genezie skłonności do tych ponurych czynów, wiele uwagi poświęciłem okresowi dziecięcemu i przytoczyłem dwuznaczną w swej wymowie mądrość potoczną, że ciekawość jest zarówno drogą do wiedzy, jak i pierwszym stopniem do piekła. Obserwując swe dzieci, rodzic i opiekun musi ocenić, kiedy te dwie drogi ciekawości mogą się rozwidlić, a nie jest to rzecz prosta! Nawet małe dzieci potrafią „uwodzić” osoby dorosłe (oczywiście nie w sensie seksualnym), by poświęcały im swój czas. Gdy zaś wkroczą w okres dojrzewania, mają już potrzeby
seksualne zbliżone do potrzeb ludzi dorosłych. W dodatku nigdy jeszcze nie było takiej kultury wizualnej seksu jak teraz. Już małe dzieci wiedzą, że trzeba wyglądać sexy, media ukierunkowują ich zachowania.
– Media posługują się seksem w celu zwiększenia oglądalności i sprzedaży, przykładem są choćby niemieckie pisma adresowane do polskiej młodzieży czy teledyski w stacjach muzycznych.
– Cóż, przeciętni ludzie po prostu lubią czytać o sensacjach i seksie, dzieciaki chcą to oglądać, są coraz bardziej nastawiane na otwartą agresję. Im młodszy człowiek, tym więcej stymulacji potrzebuje, media pokazują więc coraz bardziej wynaturzone zjawiska, bo te bodźce muszą być coraz mocniejsze, aby zyskać oglądalność. Dziennikarze odpowiadają na zapotrzebowanie, a jednocześnie sami je napędzają i kształtują w negatywny sposób, pokazują, że może być taki sposób na życie. Mamy więc trochę błędne koło. Można powiedzieć, że nasze niskie instynkty muszą w jakiś sposób się uzewnętrznić – ale o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby ich uszlachetnienie. To bardziej ambitne zadanie dla dziennikarzy niż jedynie pogoń za popularnością.
– Dziennikarze nie zastąpią opieki rodzinnej – a rola matek bywa zdumiewająca. Mama 13-letniej Samanthy przyklaskiwała temu, że córka spotyka się samotnie z Romanem Polańskim i pozuje mu topless. Mama znanej aktorki Brooke Shields prowadziła ją na nagie sesje zdjęciowe, gdy córka miała 10 lat, a dwa lata później, w 1977 r., doprowadziła do jej udziału w filmie „Pretty Baby”, który dziś zostałby uznany za pedofilski, a wtedy był w normalnym rozpowszechnianiu, został nawet nominowany do Złotej Palmy i Oscara. Mama 12-letniej Niemki Christine von Stratowa asystowała przy kręceniu filmów erotycznych, w których w latach 70. grała jej córka. Dziewczynka mogła je obejrzeć po sześciu latach, bo były dozwolone od lat 18. Dlaczego matki promowały takie zachowania córek?
– Te córki widziały, że ich matki się sprawdzają poprzez seks, i naśladowały takie zachowania. Gdy dziewczynka widzi, że mama prowadzi swobodne życie seksualne, to również nie wyobraża sobie innej drogi rozwoju. Synowie też przecież często naśladują ojców alkoholików, choć trudno sobie wyobrazić bardziej ponurą przyszłość. Każda kobieta i dziewczynka wie, że sukces kobiety polega na tym, jak się podoba mężczyznom. One to chwytają już w bardzo młodym wieku. Każda więc chce być szybko akceptowana jako kobieta. Do Pierwszej Komunii dziewczynki są strojone jak panny młode, w dziecięcych konkursach piękności występują małe kokietki, odpowiednio ubrane, instruowane i podmalowane przez mamy. Nikogo to dziś nie gorszy. Nawet gdy dziewczynka nie zdaje sobie sprawy z istoty seksu, rozumie, że trzeba się podobać – i szybko widzi, na czym zależy mężczyznom. Jeszcze przed rzeczywistym pobudzeniem seksualnym wchodzi bardzo burzliwie i przedwcześnie w kobiecą rolę seksualną. Znamy to przecież od tysiącleci. Już w Biblii
młodziutka Salome posłana przez matkę zatańczyła tak ładnie przed królem Herodem Antypasem, aby ten w nagrodę ofiarował jej głowę Jana Chrzciciela. W dawnych wiekach kontakty seksualne dzieci uważane były za normalne, wszyscy wiemy z historii, że już 12-, 13-letnie dzieci zawierały związki małżeńskie, zaczynały życie seksualne. Nasza królowa Jadwiga miała 12 lat, u Szekspira matka Julii mówi do córki: „Gdy ja miałam 13 lat, to miałam dziecko”. Nikogo to nie dziwiło. I przecież wtedy nie było zjawiska akceleracji.
– A co na to ojcowie współczesnych 12- i 13-latek?
– Jeżeli w ogóle są obecni... Wielu współczesnych familiologów podkreśla, że ojcowie o burzliwej przeszłości wyrażającej się w licznych podbojach miłosnych są wobec córek bardzo restrykcyjni, chcą uchronić ukochane przez siebie istoty od doświadczeń podobnych do tych, które były udziałem ich licznych partnerek. Nie jest to niestety najlepsza droga do właściwego wychowania dziewcząt, zaszczepiają im bowiem lęk przed mężczyzną
– Dlaczego to źle? Może przestrogi i surowość to lepsza metoda niż swoboda i luźny przykład dawany córkom przez matki? Przecież konsekwencje zachowań seksualnych są dla dziewcząt dużo poważniejsze niż dla chłopców.
– Lęk w seksie nie jest dobry. Źle, jeśli go zupełnie nie ma, ale może on paraliżować życie, nie tylko erotyczne. Lęk bywa niebezpieczny.
– Jakie w ogóle znaczenie mają relacje między córką a ojcem?
– Córka często kokietuje ojca, nie mając na myśli związku genitalnego. Lubi się tulić do taty, siadać mu na kolanach. Te wszystkie „pieszczotki taty” to najlepiej wychowane dziewczynki. One są wysoce orgiastyczne, dobrze się przystosowują w małżeństwie, rzadziej się rozwodzą. Po prostu nie boją się ciała męskiego, wiedzą, dzięki kontaktom z ojcem, że ciało męskie jest fajne, miłe w dotyku i nie ma się czego obawiać.
– Tak duża akceptacja dla męskiego ciała mogłaby je raczej skłaniać do częstych związków pozamałżeńskich.
– A jednak nie skłania. Seks kobiecy, w odróżnieniu od męskiego, jest bardzo mądry. Kobieta generalnie lubi mieć stałego partnera, bo tylko stały partner może ją szerzej zaspokoić. „Pieszczotki tatusia” są pod tym względem bardzo wymagające. Przygodny partner nie zaspokoi ich od razu tak, jak tego pragną, bo to wymaga czasu, dogrania się.
– Jak to? Przecież we wszystkich magazynach kobiecych do znudzenia powtarzają się relacje: „Spotkałam tego mężczyznę pierwszy raz w życiu. Zaiskrzyło! Przeżyłam z nim coś tak rewelacyjnego i wspaniałego...”. Te listy są oczywiście wymyślane, ale może coś jest na rzeczy?
– Zgadza się. Sam spotykałem się w swej praktyce z podobnymi przypadkami. Pamiętam, jak przed laty jedna z kobiet cierpiących na anorgazmię z przejęciem opowiadała mi, że w pewnym momencie (wiadomo jakim) „niebo się nad nią otworzyło”...
– Przepraszam, ale z czego pan ją leczył, skoro już się nad nią to niebo otworzyło?
– Rzecz w tym, że otworzyło się raz i nie chciało już tego powtórzyć!
– Dlaczego w ogóle wielu mężczyzn, jak Roman Polański, chce uprawiać seks z bardzo młodymi dziewczętami?
– Najogólniej mówiąc, mężczyźni są, wbrew wielu pozorom, niepewni swojej męskości, naznaczeni kompleksem kastracji, a bardzo młoda partnerka nie będzie ich tak krytycznie oceniać jak kobieta dojrzała, doświadczona. Ona ich tak nie sprawdzi. Można ją też nauczyć różnych pożądanych z własnego punktu widzenia zachowań.
– Restrykcje wobec życia seksualnego układają się na zasadzie sinusoidy. W przeszłości legalnie funkcjonowały domy publiczne z dziećmi. W latach 70. seks i pornografia dziecięca były na porządku dziennym. 12-letnia lolitka, młodziutki chłopiec dla homoseksualisty, rozpustny wujek kochający się z siostrzenicami w wieku od siedmiu do 14 lat itd. Rządy wielu państw uznawały wtedy, że im więcej pornografii, tym mniej agresji seksualnej. Potem do władzy doszli konserwatyści i przykręcono śrubę, pornografia dziecięca została surowo zakazana. Seks pedofilny zszedł do podziemi, a pedofile zaczęli się prezentować jako ludzie prześladowani, którzy nie deprawowali dzieci, lecz uczyli je miłości, bo przecież seks jest potrzebny, pomaga w rozwoju i im wcześniej dziecko go opanuje, tym lepiej. Tacy dobrzy wujaszkowie. Kiedyś prawo pozwalało wychodzić za mąż i uprawiać seks nawet dziewczętom 10-letnim. Dziś mówi jasno: współżycie z tak młodą osobą jest przestępstwem. Coraz lepiej rozumiemy bowiem, że dojrzałość fizyczna
nie idzie w parze z psychiczną. Dawniej podszczypywanie dziewcząt czy klepanie po pupie było rozpowszechnionym kanonem zachowania – dziś to molestowanie i mobbing. Czasy się zmieniają – i to jest najważniejsze.