Gdy rozum śpi... czyli, jak Sikorski obalił postkomunizm
Radek Sikorski ogłosił wczoraj obalenie
postkomunizmu, podpisując decyzję o odtajnieniu dokumentów Układu
Warszawskiego - pisze w "Trybunie" Krzysztof Pilawski.
26.11.2005 | aktual.: 28.11.2005 13:49
Minister obrony do spółki z szefem IPN Leonem Kieresem przekonywali na konferencji prasowej o agresywnym charakterze Układu Warszawskiego, który szykował się do wojny. Dowódcy ludowego Wojska Polskiego przeprowadzali gry wojenne. Zakładali - w razie wojny z NATO - atak nuklearny na 43 miasta w Polsce i śmierć 2 mln osób. Informujący o tym prof. Kieres był wstrząśnięty.
Zapomniał tylko dodać, że ten atak miał nastąpić nie z terytorium ZSRR, lecz dzisiejszych sojuszników Polski. Patron NATO - USA - nie zastanawiałby się długo, czy użyć broni jądrowej. Zrobił to w Japonii, chciał powtórzyć w Korei. Wietnamczyków przez lata częstował napalmem i defoliantami. W Iraku użył pocisków z białym fosforem, działających podobnie jak napalm. Choć w Europie (Jugosławia) Stany Zjednoczone sięgnęły po inteligentną broń, to jej IQ nie zapobiegło zabiciu także tych Jugoli, do których nie była ona adresowana - zaznacza publicysta "T".
Naród ma prawo do poznania swojej historii - powtarzali Sikorski i Kieres. Święta prawda. Warto więc upowszechnić wiedzę o sprzyjaniu przez rząd londyński i antykomunistyczne podziemie w Polsce wybuchowi III wojny światowej. Publiczna telewizja, która w okolicach 9 maja w "Panoramie" przytoczyła wypowiedź "słusznego" kombatanta, że nie zauważył zakończenia II wojny, bo szykował się ze swym oddziałem do ataku - w ramach III wojny - na Lwów, zatrzymała się po pierwszym kroku. Warto pójść za ciosem - wytłumaczyć, co kryło się za hasłem "Truman, Truman, jedna bomba atomowa, a wrócimy znów do Lwowa".
Można przeprowadzić grę wojenną, ilu Polaków zginęłoby w wytęsknionej przez londyńczyków - "jedyną legalną polską władzę" - III wojnie. Radek Sikorski powinien wykorzystać swoje kontakty w Waszyngtonie do odtajnienia dawnych planów uderzenia jądrowego na kraje Układu Warszawskiego, w tym także na Polskę. Chętnie poznalibyśmy ówczesne gry wojenne naszych obecnych sojuszników.
Choć obie strony - NATO i Układ Warszawski - ostro trenowały wojnę globalną, nie doszło do niej. Równowaga w sferze zbrojeń była gwarancją najdłuższego okresu pokoju w Europie, także w ciężko doświadczonej wojnami Polsce. Świadomość możliwej zagłady już w latach 50. sprzyjała pokojowemu współistnieniu.
Sam Układ Warszawski - choć nie gwarantował powrotu do Lwowa i Wilna, to gwarantował polskość Szczecina, Olsztyna, Gdańska, Wrocławia, Zielonej Góry, Kołobrzegu. Stał na straży wyjątkowo korzystnych - z punktu widzenia geograficznego i etnicznego - granic. W ramach członkostwa w Układzie Warszawskim polskie wojska nie brały udziału w interwencji radzieckiej w Afganistanie. Polskie wojska w NATO są i w Afganistanie, i w Iraku. Przy Radku Sikorskim będą wszędzie tam, gdzie zechce amerykański sojusznik - podkreśla Krzysztof Pilawski. (PAP)