Gdy cierpią wielbiciele słońca
Istnieje już kilka metod leczenia nowotworów skóry. Dołączyła do nich terapia fotodynamiczna. Jeden z trzech ośrodków w Polsce, który ją stosuje, działa w Poznaniu.
11.07.2005 | aktual.: 04.06.2018 14:42
Terapia fotodynamiczna jest metodą miejscowego diagnozowania i leczenia nowotworów skóry oraz stanów przedrakowych za pomocą środków fotouczulających i światła o określonej długości fali.
– Jest jedyną metodą niszczącą nowotwór w sposób wysoce selektywny. Uszkadza i niszczy wyłącznie chore komórki – mówi Tomasz Fedorowicz, chirurg onkolog z Centrum Diagnostyki Znamion Barwnikowych.
Śmierć komórki
Leczenie fotodynamiczne ma zastosowanie zwłaszcza w przypadku raków skóry w tzw. trudnych lokalizacjach np. na powiekach, w okolicach kąta oka, kąta nosa, skrzydełka nosa, na policzkach.
Na nowotwór i otaczającą tkankę nakłada się środek fotouczulający. Substancje czynne wnikają do jego komórek. – Chore komórki wchłaniają wielokrotnie więcej środka niż zdrowe. Po kilku godzinach w komórkach nowotworowych kumuluje się substancja znajdująca się również w tkankach zdrowych. Wiadomo, że jest wrażliwa na zakres światła o długości fali 635 nanometrów. Naświetlamy więc nowotwór. W konsek- wencji prowadzi to do śmierci komórki – tłumaczy onkolog. Zarówno na pacjentach, jak i na specjalistach wrażenie robi efekt kosmetyczny zastosowania terapii fotodynamicznej.
– Ma jedno działanie ubo- czne, a mianowicie wygładza zmarszczki. To działanie sprawia, że w krajach zachodnich jest stosowana w chirurgii i dermatologii estetycznej – mówi doktor Fedorowicz.
Podkreśla też, że stosowanie terapii fotodynamicznej w leczeniu raków skóry, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w krajach unijnych, refundowane jest przez tamtejsze kasy chorych. U nas rozmowy z Ministerstwem Zdrowia nie przyniosły rezultatu.
Być może dlatego w krajach zachodnich rośnie wciąż liczba ośrodków, które stosują tę metodę (Niemcy – 350, Wielka Brytania – 160), a w Polsce w tej chwili działają tylko 3.
Wszyscy jesteśmy zagrożeni
Wśród pacjentów Centrum nie brakuje osób młodych. Są dziewczyny ze zmianami spowodowanymi przez nadmierne opalanie w solariach i spora grupa pacjentów koło czterdziestki – najczęściej wielbicieli opalania – z podejrzeniem stanów przedrakowych.
– Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że jednoprocentowy ubytek warstwy ozonowej prowadzi do siedmiokrotnego zwiększenia zachorowalności na nowotwory skóry. Brakuje u nas choćby komunikatów dotyczących przemieszczania się dziury ozonowej, co zachodnich prognozach pogody stało się już normą – uważa doktor Fedorowicz.
Złośliwy lider
Nowotwory skóry stanowią około 10 proc. wszystkich nowotworów złośliwych w Polsce, a w USA, Nowej Zelandii i Australii znalazły się już na miejscu pierwszym.
Jolanta Sielska