PolskaGdańskie muzeum kupiło podrabianego Wyczółkowskiego?

Gdańskie muzeum kupiło podrabianego Wyczółkowskiego?

Gdańska prokuratura bada, czy obraz, który
kupiło miejscowe muzeum, jako oryginalne dzieło Wyczółkowskiego,
nie jest falsyfikatem. Śledczy podejrzewają, że obraz mógł zostać podmieniony.

Gdańskie muzeum kupiło podrabianego Wyczółkowskiego?
Źródło zdjęć: © archiwum

29.08.2008 | aktual.: 29.08.2008 17:17

Obraz "Rybak z siecią" Leona Wyczółkowskiego (1852-1936) kupiło jesienią ub.r. gdańskie Muzeum Narodowe. Sprzedawca - prywatny właściciel, otrzymał za obraz 80 tys. zł. Dołączył do niego ekspertyzę potwierdzającą autentyczność dzieła, sporządzoną przez prof. Jerzego Malinowskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu.

Niedługo po nabyciu obrazu dyrekcja Muzeum Narodowego, chcąc mieć absolutną pewność co do tego, że nie jest on falsyfikatem, zleciła drugą ekspertyzę - technologiczną. Jej autor, prof. Dariusz Markowski z Instytutu Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa UMK uznał, że obraz jest wykonaną już po śmierci Wyczółkowskiego kopią olejnego obrazu znajdującego się w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Dyrekcja muzeum przekazała obraz policji i poprosiła o zajęcie się sprawą. Gdańskie laboratorium kryminalistyczne bada autentyczność podpisu umieszczonego na dostarczonym mu obrazie. Z kolei śledczy z Prokuratury Gdańsk-Śródmieście, postanowili zbadać, co działo się z obrazem przed sprzedażą.

Okazało się, że od momentu wystawienia pierwszej potwierdzającej autentyczność obrazu opinii, do czasu sprzedaży pracy gdańskiemu muzeum, obraz mógł zostać podmieniony.

Przez pewien czas praca znajdowała się w prywatnej galerii. Jej właściciel twierdzi, że obraz wypożyczały - w celu przedstawienia własnym specjalistom, osoby zainteresowane kupnem. Jednak ludzie ci zaprzeczają, jakoby kiedykolwiek wynosili obraz z galerii - powiedziała prokurator z Prokuratury Gdańsk-Śródmieście, Elżbieta Ellert-Rutkowska.

Właśnie rozbieżność w zeznaniach właściciela galerii i osób, które miały wypożyczyć z niej obraz oraz dwie sprzeczne ekspertyzy specjalistów, sprawiły, że prokuratorzy podjęli podejrzenie o możliwości podmiany obrazu.

Śledczy czekają teraz na wyniki badań laboratorium kryminalistycznego. Jeśli i one potwierdzą, że obraz jest falsyfikatem, praca wróci do pierwszego eksperta - prof. Jerzego Malinowskiego. Dostarczymy mu obraz i zapytamy, czy jest to ta sama praca, którą badał - powiedziała Ellert-Rutkowska.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)