Gdańscy Niemcy oburzeni wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego
Mniejszość niemiecka w Gdańsku jest oburzona wypowiedzią lidera Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, który oświadczył, że odsłonięty w tym mieście w październiku 2003 roku pomnik ofiar epidemii tyfusu poświęcony jest załodze obozu koncentracyjnego Stutthof.
22.01.2004 19:15
"Mamy do czynienia z takimi sprawami, jak próba budowy pomnika ofiar tyfusu w jednym z obozów, w którym po wojnie trzymano Niemców. To miała być inicjatywa wybudowania pomnika dawnej załodze Stutthofu" - powiedział w Radiu Gdańsk szef PiS, komentując rozpad rządzącej Gdańskiem koalicji PO-PiS.
Wiceprzewodniczący Związku Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku Gerhard Olter wypowiedź polityka PiS określił jako "arogancję". "Pan Kaczyński opowiada totalne bzdury, nie zapoznając się wcześniej ze szczegółami sprawy" - powiedział.
Wyjaśnił, że 11 strażników obozu koncentracyjnego Stutthof zostało straconych w lipcu 1946 roku, a ich zwłoki zostały przekazane na potrzeby badawcze Akademii Medycznej w Gdańsku. Ostatnie ofiary tyfusu z gdańskiego więzienia na ul. Kurkowej zostały zaś pochowane w zbiorowej mogile w kwietniu 1946 roku.
Zdaniem Oltera, o nieprawdziwości zarzutów lidera PiS świadczy też fakt, że załoga obozu Stutthof przed egzekucją przebywała w innym areszcie, w Gdańsku-Maćkowy.
Wiceprzewodniczący ZMN uważa, że wypowiedź Kaczyńskiego jest powtórzeniem słów byłej wiceprezydent Gdańska Anny Fotygi (PiS), która - jak twierdzi Olter - identyczną argumentacją próbowała jesienią 2003 roku nie dopuścić do powstania w Gdańsku pomnika.
Pomnik ofiar epidemii tyfusu, która miała miejsce tuż po zakończeniu II wojny światowej, został odsłonięty 31 października 2003 roku na terenie Parku Kulturowego Fortyfikacji Miejskich "Grodzisko" w Gdańsku. W miejscu, gdzie stoi obelisk, pochowano około 1100 więźniów, głównie Niemców oraz Polaków i osób innych narodowości, zmarłych w ciągu 12 miesięcy od kwietnia 1945 roku w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej. Armia Czerwona wraz z polskim Urzędem Bezpieczeństwa po wyzwoleniu Gdańska osadzała w więzieniach niemiecką ludność cywilną, która nie zdążyła uciec przed nadejściem wojsk sowieckich. Za kratki trafiali też Polacy związani z podziemiem niepodległościowym oraz Kaszubi.
Podczas kulminacji choroby w lipcu 1945 roku ginęło dziennie ok. 30 aresztantów. Dzięki znalezionym ponad dwa lata temu dokumentom zmarli są znani z imion i nazwisk. Inicjatorem powstania pomnika jest Związek Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku.
W kontekście budowy tego monumentu Kaczyński uznał, że władze Gdańska z Platformy Obywatelskiej mają "poważne kłopoty ze swoją tożsamością narodową". Dodatkowym argumentem na taki zarzut ma być też kalendarz na 2004 rok wydany przez magistrat.
"Jest on zrobiony, powiedzmy sobie, z takiego bardzo niemieckiego i nacjonalistycznego punktu widzenia. Wśród honorowych obywateli Gdańska są Hermann Goering, Adolf Hitler, Albert Forster. W kalendarzu nie ma Westerplatte, obrony Poczty Polskiej, nie ma w ogóle faktu, że Polska przejęła Gdańsk. Jest budowa jakiejś fikcji, że dzieje Gdańska były nieprzerwanymi w jakimś momencie" - mówił w Radiu Gdańsk Kaczyński.
Z zarzutami stawianymi przez szefa PiS nie zgadzają się władze Gdańska. "Niektórzy działacze PiS najwyraźniej nerwowo reagują na znaczący wzrost notowań popularności i zaufania dla Platformy Obywatelskiej. PiS próbuje o sobie przypominać, stwarzając sztuczne problemy. Jeśli chodzi o kalendarz, absolutnie nikogo w nim nie gloryfikujemy, ani nazistów, ani komunistów" - powiedział PAP rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Maciej Turnowiecki.
Wyjaśnił, że lista honorowych obywateli zawarta w tym wydawnictwie podzielona jest na kilka okresów: pruski, Wolnego Miasta Gdańska, nazistowski, peerelowski i III RP. Turnowiecki dodał, że Kaczyński otrzyma wkrótce od władz miasta wspomniany kalendarz z dedykacją, aby mógł się osobiście zapoznać z jego treścią.