Gazu jest dużo, wydobywamy go mało
Ministerstwo skarbu państwa przyznało, że
złoża gazu w Polsce mogą sięgać nawet 900 miliardów metrów
sześciennych. Zdaniem wicemarszałka Sejmu Józefa Zycha, to
argument za powołaniem spółki wydobywczej w Zielonej Górze -
podaje "Gazeta Lubuska".
30.05.2005 | aktual.: 30.05.2005 09:49
W ub. tygodniu Sejm debatował nad prywatyzacją spółek państwowych m.in. Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Sejm jesienią 2004 r. zobowiązał rząd do przygotowania koncepcji prywatyzacji. Ale na razie rząd skupił się tylko na wprowadzeniu PGNiG na giełdę papierów wartościowych - przypomina dziennik.
"Jednak drastycznie ograniczono poszukiwania surowców, zaniechano lub ograniczono zagospodarowanie nowych złóż głównie na obszarze Zielonogórskiego Zakładu Górnictwa Nafty i Gazu" - wylicza Zych. "Tymczasem w Lubuskiem doskonale rozwija się spółka gmin niemieckich i polskich Media Odra Warta, gazyfikując kolejne gminy na gazie rosyjskim, importowanym z Niemiec" - dodaje.
Zdaniem Zycha sytuacja musi się zmienić, skoro rząd wreszcie przyznał, że szacunkowe złoża gazu w Polsce - o połowę tańszego niż rosyjski, pochodzący z tzw. kontraktu jamalskiego - sięgają od 600 do 900 mld metrów sześciennych - podaje "Gazeta Lubuska".
"Teraz trzeba dążyć do powołania spółki wydobywczej z siedzibą tam, gdzie są największe złoża, a dwie trzecie krajowych złóż znajduje się na obszarze zielonogórskiego zakładu, czyli na pograniczu lubusko-wielkopolsko-zachodniopomorskim" - podkreśla wicemarszałek. "Powinni w tym celu zgodnie współdziałać parlamentarzyści z tych trzech województw" - ocenia.
Co na to PGNiG? "Cały czas zwiększamy wydobycie, z 4 mld metrów sześciennych kilka lat temu do 4,3 mld obecnie" - odpowiada "Gazecie Lubuskiej" rzeczniczka firmy Małgorzata Przybylska-Bielecka. "Ale trzeba w tym celu ponosić ogromne koszty. Co do wydzielenia spółki wydobywczej, to w październiku ub. r. premier zdecydował, żeby odsunąć tę decyzję do 2006 r." - dodaje rzeczniczka.(PAP)