Gazowe kontrakty z Rosją pod lupę
Jeśli miałaby powstać sejmowa komisja śledcza do zbadania kontrowersji wokół kontraktów Orlenu, to być może zakres jej prac należałoby rozszerzyć o zbadanie nie mniej kontrowersyjnych kontraktów gazowych - pisze na łamach "Gazety Wyborczej" Andrzej Kublik.
Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" NIK oceniła, iż polsko-rosyjski protokół międzyrządowy w sprawie gazu, podpisany w lutym zeszłego roku, jest niekorzystny dla Polski. Kublik przypomina, że już na początku zeszłego roku "Gazeta" krytycznie oceniała wyniki renegocjacji umów gazowych z Rosją zawartych w latach 1993-97. Alarmowała wtedy, że kolejne polsko-rosyjskie porozumienie gazowe "zapewnia Gazpromowi dominującą rolę na naszym rynku gazowym i faktycznie przewiduje, że nie mamy co liczyć na dochody z przesyłu rosyjskiego gazu do Niemiec przez nasze terytorium". Ta diagnoza potwierdziła się niestety pod koniec 2003 roku, kiedy zrezygnowano z kontraktu na bezpośrednie dostawy gazu z Norwegii do Polski.
Kublik wskazuje, że o tym, czym grozi uzależnienie od jednego dostawcy, można się było przekonać w lutym tego roku, kiedy Gazprom wstrzymał tranzyt gazu przez Białoruś do Polski. Publicysta przypomina też, że faktycznie od dostaw rosyjskiego gazu Polska uzależniła się w 1996 roku, podpisując - w oderwaniu od innych porozumień gazowych z Rosją - kontrakt z Gazpromem na dostawy przez ćwierć wieku gigantycznych ilości tego surowca, aż 250 miliardów metrów sześciennych. (IAR)