Gates: sytuacja "bardzo trudna", ale zmienia się "w dobrym kierunku"
Nowy amerykański minister obrony Robert Gates powiedział na zakończenie swej trzydniowej wizyty w Iraku, że sytuacja w tym kraju jest "bardzo trudna", ale zmienia się "w dobrym kierunku".
Jest to sytuacja bardzo trudna, ale na podstawie tego, co zobaczyłem i co usłyszałem, zarówno od amerykańskich dowódców, jak i od Irakijczyków, wierzę, iż sprawy idą w dobrym kierunku - oświadczył szef Pentagonu po trzech dniach spotkań z dowódcami, żołnierzami i politykami.
Gatesa, który przyleciał do Bagdadu w środę, dwa dni po swoim zaprzysiężeniu, aby "jak najszybciej" zapoznać się z sytuacją, ucieszył stan ducha władz irackich, przekonanych, iż trudności można przezwyciężyć.
Minister oświadczył, że to, co Irakijczycy powiedzieli mu o swoich planach, daje mu "pewność, iż działając wspólnie, i z nimi w głównej roli, będzie można poprawić stan bezpieczeństwa w Bagdadzie".
6,5-milionowa stolica Iraku jest od wiosny terenem krwawych starć między fanatykami sunnickimi i szyickimi oraz ataków partyzantki sunnickiej i terrorystów z Al-Kaidy na wojska koalicyjne. Każdego dnia ofiarą przemocy pada tu kilkudziesięciu cywilów.
Gates ma nadzieję, że jeszcze w ten weekend będzie mógł złożyć prezydentowi George'owi Bushowi sprawozdanie ze swej podróży. Będą w nim zarówno informacje o sytuacji zebrane w trakcie spotkań ministra w Iraku, jak też jego własne oceny.
Gates nie chciał wyjawić, czy opowie się za zwiększeniem na krótki czas liczebności wojsk USA w Iraku; powiedział tylko, że "armię iracką, rząd Iraku i Stany Zjednoczone łączy daleko idąca strategiczna zgodność poglądów na to, jakie decyzje należy podjąć w dziedzinie bezpieczeństwa".
Część Republikanów w USA, w tym znany senator John McCain, i część emerytowanych generałów amerykańskich, wśród nich były szef sztabu sił lądowych gen. Jack Keane, opowiada się za wysłaniem do Iraku kilkudziesięciu tysięcy dodatkowych żołnierzy i włączeniem ich do działań przeciwko partyzantom, terrorystom i fanatykom wyznaniowym przede wszystkim w Bagdadzie.
USA mają obecnie w Iraku około 140 tysięcy żołnierzy.
Gates powiedział reporterom, że wśród przywódców irackich nie ma wielkich rozbieżności w kwestii zwiększenia liczby żołnierzy USA. Podkreślił, że bez względu na to, jaką strategię się obierze, zdominowany przez szyitów rząd Iraku musi wziąć na siebie zadanie wygaszenia przemocy wyznaniowej między sunnitami i szyitami.
Minister dodał, że przywódcy iraccy mają konkretne plany walki z przemocą, w tym poskromienia milicji partyjnych i wyznaniowych, oskarżanych o rozniecanie skrytobójczych mordów - ale wciąż nie ustalili szczegółów realizacji tych planów.
Krytycy premiera Nuriego al-Malikiego zarzucają mu, że niewiele robi, aby wziąć w karby szyickie milicje powiązane z partiami jego koalicji, choć od maja, kiedy objął władzę, wielokrotnie to obiecywał i zapowiadał.
Pentagon ogłosił w tym tygodniu, że Armia Mahdiego, szyicka milicja podporządkowana radykalnemu duchownemu Muktadzie as- Sadowi, stała się w ostatnim czasie największym zagrożeniem dla stabilizacji w Iraku, większym niż iracka Al-Kaida.
Dowódcy amerykańscy i arabska mniejszość sunnicka oskarżają Armię Mahdiego o mordowanie sunnitów. Zwolennicy 32-letniego Sadra twierdzą, że jest to "armia pokojowa", która tylko broni szyitów przez sunnickimi terrorystami, ale nie dokonuje ataków odwetowych na sunnickich cywilów.
Wizyta Gatesa w Bagdadzie nastąpiła w czasie, gdy Bush dokonuje przeglądu swej polityki wobec Iraku, powszechnie krytykowanej przez Amerykanów. Prezydent zapowiedział, że nową strategię iracką ogłosi na początku stycznia.
Na temat Iranu Gates potwierdził reporterom, że w Zatoce Perskiej pojawiły się dodatkowe okręty wojenne USA. Zaprzeczył jednak, aby była to bezpośrednia reakcja na posunięcia Teheranu w jego programie nuklearnym. Kraje Zatoki Perskiej - wyjaśnił - powinny odczytać ruchy floty amerykańskiej jako sygnał, że Stany Zjednoczone nastawiają się na długą obecność w regionie.
Jesteśmy tu od dawna i będziemy tu przez długi czas - podkreślił szef Pentagonu.