Gangsterom się upiecze, sędziom nie?
Być może jeszcze we wtorek minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk wystąpi o ukaranie osób odpowiedzialnych za nie wszczęcie procesu sądowego, w którym oskarżonymi mieli być groźni gangsterzy - "Słowik", "Dziad" i "Oczko".
Od 9 lat Sądowi Rejonowemu dla miasta stołecznego Warszawy nie udało się rozpocząć procesu, mimo że prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia zaraz po schwytaniu przestępców w 1993 roku. Sprawie grozi przedawnienie.
Jak powiedziała rzecznik ministerstwa sprawiedliwości - Barbara Mąkosa-Stępkowska, minister sprawiedliwości otrzymał już wyniki kontroli przeprowadzonej w warszawskim sądzie. Minister cały czas mówił, że jeśli doszło do rażących naruszeń, które są winą konkretnych osób, to nie wyklucza decyzji personalnych - stwierdziła Mąkosa-Stępkowska.
Trzem gangsterom o pseudonimach "Oczko", "Słowik" i "Dziad" zarzuca się przewóz i ukrycie przemyconego do Polski w 1992 roku spirytusu Royal wartego wtedy 4 miliardy starych złotych. Przestępców schwytano pod Nowym Dworem Mazowieckim, dlatego tam początkowo miał zacząć się proces. Sprawę przeniesiono jednak do Warszawy. Tutaj - w sądzie rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy akta przechodziły "z rąk do rąk" kolejnych sędziów.
Takie zamieszanie spowodowało, że sprawa gangsterów przerosła sędziów z wydziału rejonowego - uważa sędzia Marek Celej z Sądu Okręgowego w Warszawie. Taką opinię podziela też prokurator Ryszard Rychlik z biura do spraw przestępczości zorganizowanej w ministerstwie sprawiedliwości. Według niego sądy są powolne i nie nadążają za działaniami prokuratury, bo nie przeszły reformy organizacyjnej.
Wątpliwe, żeby sprawa "Dziada", "Oczki" i "Słowika" rozpoczęła się w terminie, a ten - według sądu - upływa we wrześniu. Natomiast według prokuratury sprawa przedawniła się rok temu. Dodatkowo w sprawie brakuje jednego tomu akt, a jeden z oskarżonych "Słowik" przebywa w Hiszpanii i czeka na decyzje o ekstradycji do Polski.(ck)