Gangster sądzony na leżąco skarży Polskę do Strasburga
Obłożnie chory mężczyzna, sądzony przez sąd w Elblągu w pozycji leżącej, zaskarżył Polskę do Trybunału w Strasburgu. Helsińska Fundacja Praw Człowieka uważa, że Polska naruszyła tu europejską konwencję; przeciwnego zdania jest polski rząd. Jak podała Fundacja, mężczyzna jest w areszcie śledczym od kilku lat. Początkowo dowożono go do sądu na wózku inwalidzkim; dziś uczestniczy w procesie na leżąco - na szpitalnym łóżku. Polska Agencja Prasowa ustaliła, że skarżący to Jan R., ps. Kulawy, oskarżony o kierowanie zbrojnym gangiem.
27.10.2008 | aktual.: 27.10.2008 21:32
Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Elblągu. Fundacja poinformowała, że będzie reprezentować Jana R. Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. W akcie oskarżenia z kwietnia 2006 r. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku zarzuciła mężczyźnie kierowanie zbrojnym gangiem. Członkowie jego gangu mają na koncie wielomilionowy przemyt narkotyków, papierosów, alkoholu, wyłudzanie kredytów i odszkodowań z firm ubezpieczeniowych oraz zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem dwóch biznesmenów ze Szczecina. Ich ciał do dziś nie odnaleziono. Według żon przedsiębiorców, pojechali oni do Jana R. w sprawach biznesowych i ślad po nich zaginął.
Trybunał - który traktuje sprawę jako pilną - pytał, czy Jan R. przetrzymywany jest z naruszeniem art. 3 i 8 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Te przepisy mówią o zakazie tortur lub "nieludzkiego lub poniżającego traktowania" i o konieczności poszanowania życia prywatnego.
Trybunał chciał też wiedzieć, czy sposób transportu i udział Jana R. w procesie stanowi przejaw "nieludzkiego lub poniżającego traktowania"; czy Janowi R. zapewnia się prawo do prywatności i czy jego areszt można uznać za część "systemowego problemu" ze stosowaniem aresztów w Polsce.
Rząd odpowiedział, że mężczyzna ma zapewnione "odpowiednie warunki i opiekę medyczną" i wniósł, by Trybunał odrzucił skargę mężczyzny, bo skarżący "nie wyczerpał krajowej drogi prawnej".
Fundacja twierdzi, że Jan R. składał kilkadziesiąt skarg na nieodpowiednie warunki w celi, brak odpowiedniego leczenia i opieki medycznej, a ponadto skargi na nierozpatrzenie tych skarg w terminie.
Według Fundacji, jest obowiązkiem władz więziennych zapewnienie Janowi R. "albo pełnej pomocy w codziennych czynnościach, albo stworzenie mu takich warunków w celi, ażeby był w stanie dokonywać tych czynności samodzielnie".
W ocenie Fundacji, transport mężczyzny z więzienia do sądu i z powrotem odbywał się z naruszeniem konwencji, gdyż jego warunki muszą spełniać normy bezpieczeństwa i zapewniać komfort osobie przewożonej, a wobec Jana R. niezbędna przy transporcie jest asysta medyczna. Tymczasem przewożono go - bez opieki medycznej - na dystansie ponad 100 km przez kilka godzin - podała Fundacja.
W ocenie Fundacji areszt wobec Jana R. jest przykładem nadużywania w Polsce tymczasowych aresztów. Podkreślono, że sądy przy ocenie konieczności stosowania tymczasowego aresztowania nie brały pod uwagę, czy stan zdrowia na to pozwala. "Sądy ponadto nie uzasadniają dlaczego inne środki zapobiegawcze nie są wystarczające dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania; nie badają czy postępowanie sądowe toczy się z zachowaniem należytej ekonomiki procesowej" - napisała Fundacja.
Według niej, stan zdrowia oskarżonego "ciągle pogarsza się, a złe warunki bytowe w areszcie śledczym oraz brak odpowiedniej opieki medycznej narażają go na dodatkowe cierpienie".