"Gang w policji" - to zemsta na "Gazecie Wyborczej"?
Czy podsuwając "Gazecie Wyborczej" fałszywkę w sprawie współpracy policjantów komendy głównej z gangsterami, ktoś mścił się za marcową publikację dziennika o aferze z zakupem sprzętu przez Komendę Główną? - zastanawia się dziennik.
27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 09:49
W tekście "Gang w Komendzie Głównej" dziennik opisał proceder współpracy pracowników KGP z gangsterami. Znaczna część informacji okazała się fałszywa. Dzisiaj - po kilku dniach sprawdzania - gazeta już wie, że nad prawdziwymi informacjami z toczącego się śledztwa ktoś "nadbudował" fikcyjne wątki.
Czemu miała służyć ta prowokacja? Czy nie był to odwet za opublikowanie przez "Gazetę Wyborczą" w marcu tego roku artykułu o zakupie przez Komendę Główną Policji - po absurdalnie wysokich cenach - urządzeń do rejestracji rozmów? Na sprzedaży tych urządzeń Komendzie zarobiła miliony firma frywolnie nazwana przez właścicieli SKDW, czyli Szare Komórki do Wynajęcia, mieszcząca się w chałupie koło Węgorzewa.
Dziennikarze gazety rozmawiali z kilkoma wysokimi rangą policjantami. Są oni zgodni w swych przypuszczeniach: chciano skompromitować dziennikarzy jako autorów tekstu o SKDW, a przy okazji pogrążyć osobę, która zdaniem wielu w Komendzie Głównej nadała temat rejestratorów. Dali jej fałszywe informacje, by potem trafiły do dziennikarzy.
O jaką osobę tu chodzi? W policyjnej centrali wiąże się publikację w "Gazecie Wyborczej" z Januszem Tkaczykiem. To on trafił na trop afery SKDW. Po prasowej publikacji zajęła się nią prokuratura - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)
Zobacz także: Prowokacja ws. gangu w policji?