Trwa ładowanie...
d1nu6l0
24-12-2004 07:00

Gang Olsena po polsku

Między policją a gangami toczy się wojna. Są ofiary. Ofiary losu. Najgłupsi polscy przestępcy są konkurencją dla gangu Olsena - pisze "Życie Warszawy" i podaje przykłady.

d1nu6l0
d1nu6l0

Wśród stołecznych policjantów absolutnym liderem rankingu pechowych przestępców jest złodziej o wdzięcznym pseudonimie Zraz. Kiedy wyszedł z więzienia w wigilijny śnieżny dzień, upatrzył sobie samochód. Auto było przysypane białym puchem. Zaczął manipulować przy zamku. Coś go jednak tknęło, bo najpierw chciał przetrzeć szyby. I wtedy zobaczył, że w aucie siedzi... czterech zaczajonych w pułapce na bossów mafii policyjnych antyterrorystów. - Tak był zaskoczony, że nie mógł się nawet ruszyć. Zdążył tylko powiedzieć "o k..." - opowiada policjant.

Prawdziwymi nieudacznikami była para rabusiów spod stolicy. Podpadli szefom gangu, dokonując napadu na stację benzynową. Okradli ją, bo nie chciało im się zapłacić za paliwo. Ich pech polegał na tym, że nie wiedzieli, kto jest właścicielem stacji. A należała do przyjaciela bossów półświatka. Pechowcy dostali od gangsterów dwa dni na wypłatę odszkodowania z procentami. Żeby zdobyć pieniądze, pojechali do Warszawy i ukradli samochód. Po drodze złapali jednak dwie gumy. Zostawili auto pod lasem i z kolegą wrócili ukraść koła. Wiele kilometrów taszczyli je na piechotę. Po powrocie zastali przy kradzionym aucie patrol policyjny, który zatrzymał się, by pomóc kierowcy. Pierwsze, co zrobili, to zaczęli tłumaczyć policjantom, że to ich auto. Wciąż siedzą w areszcie. Za napad, kradzież auta i opon.

Ale i policjantom zdarzają się wpadki. Grupa antyterrorystów miała pewnego razu na Pradze zatrzymać poszukiwanego bandytę. Ukrywał się w starej kamienicy, gdzie lud nie ufając organom ścigania przezornie pozdejmował z drzwi tabliczki z nazwiskami i numerami. Dowodzący grupą wyliczył więc, że ich "klient" będzie na trzecim piętrze. Antyterroryści z hukiem wyłamali drzwi. - Na ziemię! Policja! - zaczęli krzyczeć, lecz nagle zorientowali się, że coś nie gra. W pokoju przy stole, na którym stały ciasteczka i filiżanka z herbatą, siedziała staruszka. Podniosła wzrok znad gazety i patrząc na nas z wyrzutem powiedziała: "Ten bandzior mieszka piętro wyżej". Po czym wróciła do lektury - opowiada warszawski antyterrorysta.

d1nu6l0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1nu6l0
Więcej tematów