Funkcjonariusz SB przed sądem
Przed konińskim sądem rejonowym niebawem
stanie kolejny z funkcjonariuszy miejscowej Służby Bezpieczeństwa -
kapitan Leon W. Prokuratorzy IPN zarzucają mu stosowanie przemocy
fizycznej i psychicznej wobec zatrzymywanych w latach 1981-1985
działaczy podziemnej "Solidarności". "Naszemu Dziennikowi" udało
się dotrzeć do osób, które były bite i katowane przez Leona W.
Czterej jego równie okrutni koledzy z "bezpieki" już zostali
skazani przez koniński sąd.
24.11.2004 | aktual.: 24.11.2004 07:41
Byłem bity podczas śledztwa w konińskim WUSW i źle traktowany tam po operacji w Ostrowie Wielkopolskim. Mniej więcej dziesięciokrotnie byłem bity pałką pod pięty i przez plecy, raz zostałem uderzony w głowę. Jak upadłem byłem kopany. Bito mnie także pięścią w szczękę i żołądek. W czasie jednego przesłuchania miałem wbijane igły pod paznokieć palca wskazującego prawej ręki. Jednym z tych, którzy mnie bili, był Leon W., a drugi miał na imię Zbigniew, ale nazwiska nie pamiętam - wspomina Leszek D., jeden z działaczy podziemnej "Solidarności" w Koninie.
Przed kilkoma miesiącami koniński sąd rejonowy wymierzył surowe kary czwórce byłych funkcjonariuszy konińskiej SB. Na karę 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności zostali skazani Jan D. i Julian K., 2 lata bezwzględnego pozbawiania wolności sąd wymierzył Mirosławowi T., zaś Henryk N. otrzymał karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres 4 lat.
Sprawiedliwość nie dosięgła wówczas jednak Leona W., mimo że on również miał razem ze swoimi "towarzyszami" zasiąść na ławie oskarżonych. Prokuratorom IPN nie udało się jednak przedstawić mu wszystkich zarzutów, gdyż Leon W. niespodziewanie zachorował. Przez wiele miesięcy wymykał się Temidzie. Ostatecznie dopiero w październiku tego roku przedstawiono mu zarzuty popełnienia przestępstwa.
Przede wszystkim są to zarzuty znęcania się nad osobami, które przesłuchiwał. Chodzi zarówno o stosowanie przemocy fizycznej wobec zatrzymanych działaczy podziemia antykomunistycznego, jak i znieważanie psychiczne przy pomocy słów uznanych powszechnie za obelżywe czy stosowanie gróźb. Dodam, że w kilku przypadkach było to znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" prokurator Lidia Dobrzyńska-Nowacka z poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej.(PAP)