Fundusz rakoróbstwa
Najciężej chorzy na raka warszawiacy, choć
powinni zostać poddani leczeniu natychmiast, muszą czekać.
Dlaczego? Narodowy Fundusz Zdrowia nie wie, na jakich zasadach
kupować im leki - pisze "Życie Warszawy".
Elżbieta Krzemińska z Mokotowa przeżyła już raka piersi. Teraz ma przerzut nowotworu na wątrobę. Leczy się. Są już efekty: lewy płat jest czysty, w prawym znacząca poprawa. Leki na dokończenie terapii kosztują około 150 tys. zł. We wtorek dowiedziała się w Instytucie Onkologii, że może liczyć już tylko na jedną porcję leku. Co dalej? Nie wiadomo. Dwa dni nerwów: telefony do kancelarii ministra zdrowia, NFZ. Nic.
Nikt mi nie wyjaśnił, dlaczego po 38 latach uczciwej pracy i opłacaniu składek nie mam prawa na leczenie. Leczenie, które może uratować mi życie - mówi Elżbieta Krzemińska.
Podobny strach padł na tysiące innych chorych: na raka piersi, chłoniaki, guzy mózgu, nowotwory tkanek miękkich. Ich życie mogą uratować już tylko leki najnowszej generacji. Te najdroższe. Do października zgodę na kosztowną terapię dawał Narodowy Funduszu Zdrowia. Pieniądze były. Tylko na Mazowszu z lekarstwa na nowotwór, który zaatakował wiele narządów, korzystało 181 osób. Ich terapia kosztowała ponad 7 milionów złotych.
Po wejściu w życie nowej ustawy zdrowotnej sytuacja się zmieniła. Przepisy zabraniają NFZ udzielania indywidualnych zgód na leczenie.
Informację o przerwaniu leczenia otrzymały także m.in. kobiety walczące z rakiem piersi. Napisały list do ministra zdrowia. W ciągu kilku dniu podpisało się pod nim około dwustu pacjentek Instytutu Onkologii.
Wczoraj po południu NFZ poinformował. Wszyscy pacjenci, którzy przed październikiem rozpoczęli leczenie, będą je kontynuowali - twierdzi Renata Furman, rzecznik Funduszu.
Nie rozwiązano jednak jeszcze problemu pacjentów, którzy powinni rozpocząć leczenie natychmiast. Fundusz odmawia im preparatów. Od stycznia będzie obowiązywać nowa forma kontraktowania leków najnowszej generacji. Będą tzw. programy terapeutyczne - wyjaśnia Renata Furman. Co do tego czasu? Trwają rokowania. Zastanawiamy się, jak najszybciej rozwiązać problem - dodaje rzecznik.(PAP)