FSO na rozstaju dróg
Niebezpieczeństwo zostało czasowo zażegnane. Banki i drobni wierzyciele nie wyślą do FSO komornika. Na horyzoncie jest dwóch potencjalnych inwestorów, fabryka łapie oddech. Czy w tej sytuacji warto ją zamykać? - pyta "Gazeta Prawna".
Na Żeraniu i w kilkunastu spółkach zależnych Koreańczycy zainwestowali w latach 1996-2000 blisko 800 mln USD. Te spółki nie traciły czasu i starały się zdywersyfikować swoją produkcję, wytwarzając nie tylko na potrzeby Daewoo, ale również innych firm motoryzacyjnych.
- Moim zdaniem, mamy dziś szansę, aby w racjonalny sposób zagospodarować majątek na Żeraniu, powiedział "GP" Jacek Piechota, wiceminister gospodarki. Alternatywą dla fabryki jest upadłość. Ale to proces niekontrolowany, o wszystkim decyduje syndyk, który chce jak najszybciej zaspokoić roszczenia wierzycieli. Wydaje się, że fabryka ma dziś większe szanse niż trzy lata temu. Sam fakt, że są inwestorzy (AvtoZAZ i Rover) z pomysłem i z kapitałem świadczy, że sytuacja się poprawiła. To pierwsze "za".
Drugie to fakt, że drobni wierzyciele, a jest ich ok. 400, zrezygnowali z 85% należności wobec FSO, uznając, że ważniejsze są miejsca pracy dla ludzi niż likwidacja fabryki. Sprzedaż Ukraińskiej Korporacji Samochodowej, głównemu udziałowcowi AvtoZAZ, wierzytelności FSO przez Bank Millennium to kolejny pozytywny sygnał. Trudno sobie przecież wyobrazić, że ktoś kupuje wierzytelności, aby za chwilę doprowadzić do upadłości fabrykę. Do gry chce też przystąpić MG Rover wraz z chińskim SAIC. Zapowiedzieli przedstawienie do 14 października szczegółowej oferty.
Rząd zabiega w Brukseli, by ta zgodziła się na udzielenie pomocy publicznej FSO. Chodzi tu jednak o wsparcie programu ograniczenia zatrudnienia i wypłacenie zaległych pensji, a nie bezpośrednie wspieranie produkcji. Bruksela takiej zgody jeszcze nie wyraziła. (PAP)