PolitykaFrancuzi okopują się w twierdzy - Marek Sarjusz-Wolski dla WP

Francuzi okopują się w twierdzy - Marek Sarjusz-Wolski dla WP

Francuzi próbują się okopać w twierdzy, tak by wszystko pozostało po staremu. Jednak niezależnie od tego, jak zagłosowali, to po staremu nic nie zostanie, bo zmiany zostaną wymuszone tak, czy inaczej - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Marek Sarjusz-Wolski, redaktor dwutygodnika "Unia i Polska".

Francuzi okopują się w twierdzy - Marek Sarjusz-Wolski dla WP
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

30.05.2005 | aktual.: 23.06.2008 21:57

Obraz

Dlaczego Francuzi zagłosowali przeciwko unijnej konstytucji? Czy, jak twierdzą niektórzy komentatorzy, tak naprawdę głosowali przeciwko rządowi?

Marek Sarjusz-Wolski: Chodzi tak naprawdę o to, że Francuzi bardzo nie lubią Chiraka, a byli zmuszeni głosować na niego, przynajmniej lewicowa część w drugiej turze wyborów prezydenckich. Francuzi głosowali przeciwko swoim władzom, które w ich oczach są skompromitowane. Francuzi sami siebie zmusili, że głosowali na Chiraka, którego nie lubią, bo bali się Le Pena. Francuzi głosowali generalnie przeciwko zmianom. To jest, moim zdaniem, myślenie o bardzo krótkiej perspektywie. Francuzi wyszli z takiego założenia, że przez ostatnie 40 lat było bardzo dobrze; mieli osłony socjalne, silne związki zawodowe, które nie pozwalały kolejnym rządom na zwalnianie ludzi z pracy, ect. Nagle ktoś im mówi, że trzeba to zmienić, że trzeba do Unii Europejskiej przyjąć nowe kraje, że trzeba się podzielić z innymi, że trzeba zreformować system osłon socjalnych. Na to wszystko Francuzi nie chcieli się zgodzić. Przecież było nam dobrze - mówią - więc niech tak będzie nadal. Nie dostrzegają faktu, że tylko rozszerzenie o nowe
kraje członkowskie o bardzo dynamicznych gospodarkach daje szansę na przyspieszenie gospodarcze całej Unii Europejskiej. Nie chcą dostrzec tego, że jeśli chcą konkurować wraz z całą Unią Europejską z Rosją i Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Japonią i Indiami, to Unia musi stać się organizacją polityczną. Jednocześnie Francuzi próbują się okopać w twierdzy, tak by wszystko pozostało po staremu. Jednak niezależnie od tego, jak zagłosowali, to po staremu nic nie zostanie, bo zmiany zostaną wymuszone tak, czy inaczej.

Obraz

Co oznacza odrzucenie projektu konstytucji Unii Europejskiej przez Francuzów dla Wspólnoty? Co dalej z eurokonstytucją?

Marek Sarjusz-Wolski: Nie ma mądrego, który powiedziałby co treraz stanie się z eurokonstytucją. Słyszymy różne głosy. Z jednej strony, że konstytucja już jest pogrzebana, a z drugiej: "róbmy swoje i ciągnijmy dalej proces ratyfikacji konstytucji europejskiej, zobaczmy co z tego wyjdzie". Ja przyłączam się do tego drugiego głosu. My nie możemy sobie pozwolić, szczególnie w Polsce, żeby jeden głos francuski przesądził o całym projekcie Europy politycznej. Europę gospodarczą mamy już zintegrowaną i tu się więcej nie zmieni. Oczywiście będzie strefa euro i inne rzeczy, ale tu już z prochu nie wymyślimy. Natomiast chodzi o to, by wzmocnić całą unię polityczną. Francji może nie przeszkadzać fakt, że Unia nie będzie miała wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, bo Francji nikt nie zagraża. Natomiast ten fakt Polsce bardzo by przeszkadzał. Z wczorajszego głosowania nad Sekwaną dwóch ludzi, jak sądzę, ucieszyło się najbardziej - mam na myśli prezydentów Putina i Busha. Szczególnie Rosji nie zależy na
tym, aby wzmacniać Unię Europejską. Przecież widzimy, jak Putin rozgrywa sprawy z Unią, nie jeździ do Brukseli, ale jeździ do Paryża, Rzymu, Berlina, a także przedstawicieli tych krajów podejmuje u siebie. Z tychże powodów uważam, że należy kontynuować proces ratyfikacyjny, tym bardziej, że Francja swoim głosem wczoraj ustąpiła miejsca moralno-politycznego, kierowniczego miejsca pojazdu "Unia Europejska". Do tej pory słyszeliśmy z Paryża zawsze głosy,że "my wiemy lepiej", "my wam pokażemy, jak robi się integrację europejską", a wy "wykorzystajcie czas, żeby milczeć". Jeśli cofniemy sie rok wstecz, do wyborów w Parlamencie Europejskim, to nigdzie indziej, jak w Paryżu padło najwięcej głosów, że Polska i Polacy nie zasługują, by brać poważnie ich głos w rozważaniach nt. przyszłości integracji. Głosowanie do Parlamentu Europejskiego bardzo mało ich interesowało. W wyborach wzięło udział dwadzieścia kilka procent. Dali tym znać, że nie są zainteresowani procesem integracyjnym. Dlatego teraz mamy szansę odwrócić
tą sytuację i pokazać - "tak, jesteśmy zainteresowani procesem integracyjnym. Rozważając mankamenty Traktatu Konstytucyjnego, głosujemy "za", bo wiemy, że to jest na tym etapie rozwoju integracji potrzebne". Wtedy my będziemy moralnym zwycięzcą i, powołując się na poparcie społeczne, będziemy mogli pewne projekty forsować na forum unijnym. Francuzi nie będą mieli za sobą poparcia politycznego obywateli, a co za tym idzie będzie im bardzo trudno pouczać innych.

Obraz

Większość Polaków najpewniej nie zna treści Traktatu Konstytucyjnego, oddając głos w referendum, odda go tak naprawdę "za" lub "przeciwko" samej Unii.

Marek Sarjusz-Wolski: Ma pani stuprocentową rację, tylko proszę zwrócić uwagę, że to samo stało się we Francji. Głosowano za Europą socjalną, przeciwko Europie liberalnej, głosowano za status quo, przeciwko nowościom, zmianom. Zgadzam się z panią całkowicie, że Polacy nie będą analizować paragrafu po paragrafie, bo to jest niemożliwe i nierealne. Natomiast jest możliwe i realne wydobyć z tej ogromnej księgi najważniejsze kwestie i je omówić. Francja ma doświadczenie takie - niech wszystko zostanie po staremu, chociaż tak nie może zostać, bo na przykład Polska ma prawie 5% wzrostu PKB, a Francja ma dziesiąte części procenta. Widać, że sama gospodarka francuska domaga się reform, na które Francuzi nie chcą pozwolić. Natomiast my mamy zupełnie inne doświadczenie niż Francja, jeśli chodzi o naszą historię. U nas żywa jest wciąż pamięć Drugiej Wojny Światowej, bardziej niż we Francji. Dla nas ta wojna nie została jeszcze do końca rozliczona, podsumowana i zamknięta, jako rozdział historii. Mamy żywe
doświadczenie komunizmu, którego Francja wcale nie przeżyła. Tym bardziej doceniamy to, co nas spotkało w tej chwili - a mianowicie integrację z Unią Europejską i członkostwo w NATO. Ten rok wewnątrz Unii udowodnił, że wszystkie zabobony i mity, którymi nas karmiono przez lata negocjacji i przed referendum akcesyjnym, były kłamstwami. Nic złego się w Polsce nie wydarzyło, a wręcz odwrotnie. Dowodem tego jest np. poparcie dla Unii Europejskiej na polskiej wsi, które skoczyło z 20% do 60%. To wszystko będzie decydować o wyniku tego referendum.

Z redaktorem dwutygodnika "Unia i Polska" Markiem Sarjuszem-Wolskim rozmawiała Sylwia Miszczak.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)