Francuskie media żyją wyborami w USA
Politycy francuscy nie zabierają głosu na temat
kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, jednak media w ty kraju nie ukrywają, że mają swojego faworyta - jest nim kandydat
Demokratów John Kerry.
26.10.2004 | aktual.: 26.10.2004 13:21
Sympatie prasy pokrywają się z preferencjami francuskiego społeczeństwa - z sondażu przeprowadzonego dla dziennika "Le Monde" wynika, że 72% Francuzów wolałoby, żeby prezydentem został Kerry. Za reelekcją obecnego prezydenta George'a W. Busha opowiada się 16%.
Proporcje są nieco inne, kiedy spytać Francuzów o ich zdanie na temat obu kandydatów. Pozytywnie o Bushu wyraża się 21%, zaś o Kerrym - 61%.
W ostatnich tygodniach poprzedzających wybory, amerykańska kampania stała się dla francuskich mediów głównym tematem doniesień z zagranicy. Często gazety poświęcają wydarzeniom za Atlantykiem więcej miejsca niż sprawom krajowym. Francuskie media z upodobaniem rozpisują się o deficycie budżetowym USA, a także kryzysie amerykańskiego szkolnictwa, służby zdrowia i opieki zdrowotnej. Nie bez złośliwości piszą o skomplikowanym systemie wyborczym USA.
Konserwatywny dziennik "Le Figaro" nie odmówił sobie przyjemności przypomnienia historii o powtórnym liczeniu głosów na Florydzie w 2000 roku, ostrzegając, że w tym roku może się ona powtórzyć. Artykułowi towarzyszyło zdjęcie członka komisji wyraźnie zmęczonego wielogodzinnym wpatrywaniem się w dziurkowane kartki.
Gazety i telewizja poświęcają tyle samo miejsca obu kandydatom, ale nie zadają sobie wiele trudu, by skryć sympatię dla Kerry'ego.
W poniedziałek lewicowy dziennik "Liberation" wprost opowiedział się po stronie demokratycznego kandydata. Na stronie tytułowej, pod wielkim zdjęciem uśmiechniętego Kerry'ego napisał: "Osiem dni, by zmienić Amerykę".
"A także zmienić jej twarz" - dodał w komentarzu wewnątrz numeru. Zdaniem dziennika, wybór Busha oznacza "trwanie aroganckiego i imperialistycznego hipermocarstwa kierowanego przez paru ideologów głuchych na to, co mówi świat". Wybór Kerry'ego zaś "oznacza zmianę".
Żaden inny dziennik francuski nie posunął się do tak jawnego poparcia Kerry'ego, ale lektura gazet nie pozostawia wątpliwości, jakie są ich sympatie. Nawet jeśli krytykują senatora, to, jak "Liberation", złośliwości zostawiają dla Busha.
Najwięcej uwagi wyborom poświęca "Le Monde", który m.in. przedrukował obszerne fragmenty trzech debat kandydatów. Kampanię relacjonuje zespół korespondentów wysłanych we wszystkie zakątki USA.
Dzięki nim w kolejnych numerach gazeta prezentuje sylwetkę "zwykłego" wyborcy z amerykańskiej prowincji. Ludzie skrzywdzeni przez los, ale radzący sobie z przeciwnościami, otwarci i pogodni, deklarują zwykle, że zagłosują na Kerry'ego. Zagorzali militaryści, ludzie ograniczeni i nietolerancyjni - na Busha.
"Le Monde" podkreśla, że "Stany Zjednoczone są na zakręcie", a w wyborach prezydenckich chodzi o "dwie wizje Ameryki". Wskazuje, że to Kerry prezentuje wizję, która może zyskać sympatię Francuzów - kraju liberalnego, tolerancyjnego i wrażliwego na sprawy najuboższych.
W opublikowanym 23 października dodatku poświęconym wyborom "Le Monde" jednoznacznie kojarzy Busha z walką z aborcją, karą śmierci i rolą religii w życiu publicznym, natomiast Kerry'ego - z opieką społeczną, walką o równouprawnienie mniejszości, w tym rasowych, a nawet z ruchami alterglobalistycznymi.