Francuski makler-oszust: nie będę kozłem ofiarnym banku
Podejrzany o oszustwo stulecia francuski makler Jerome Kerviel powiedział, że nie zgodzi się na rolę kozła ofiarnego Societe Generale. Jego zdaniem dyrekcja banku świadomie wskazała go jako jedynego odpowiedzialnego za stratę ponad 4,8 mld euro.
05.02.2008 | aktual.: 05.02.2008 23:27
To pierwsza wypowiedź Kerviela dla mediów od momentu ujawnienia afery w Societe Generale. W rozmowie podczas spotkania w Paryżu ze swoim adwokatem Kerviel przyznał się do udziału w operacjach giełdowych, w wyniku których bank poniósł gigantyczne straty.
Uznaję moją częściową odpowiedzialność, ale nie będę kozłem ofiarnym Societe Generale - oświadczył Kerviel.
Zanegował też sugestie, że dokonując nieuczciwych operacji miał na względzie osobisty zysk. Nigdy nie miałem ambicji osobistych w tej sprawie. Moim celem było zarobić pieniądze dla banku - twierdził.
Maklerzy tracą nieco poczucie sum, którymi obracają. Można dać się trochę ponieść - dodał Kerviel.
Wyjaśnił, że po spędzeniu tygodnia na wsi przebywa chwilowo u swoich przyjaciół w regionie paryskim. Makler dodał, że od czasu wybuchu afery ograniczył kontakty z rodziną, by bronić jej przed ingerencją mediów.
Nie mam myśli samobójczych ani depresji - powiedział makler, odpierając medialne sugestie, jakoby cierpiał na zaburzenia psychiczne.
24 stycznia SocGen poinformował, że z powodu nieuczciwych operacji Jerome Kerviela, który samodzielnie podejmował działania na rynku, poniósł straty w wysokości 4,82 mld euro. Prokuratura wszczęła przeciwko Kervielowi śledztwo, wysuwając m.in. zarzuty fałszerstwa i naruszenia zaufania.
W trakcie śledztwa, którego fragmenty ujawniły media, 31-letni Kerviel zeznał, że kierownictwo banku nie miało zastrzeżeń do jego działalności tak długo, jak długo przynosiła ona pieniądze.
Ze specjalnego raportu przedstawionego przez francuską minister finansów i gospodarki Christine Lagarde wynika, że kontrola wewnętrzna w Societe Generale nie funkcjonowała poprawnie. (jks)
Szymon Łucyk