Francuska fala
Wyzwiska, bicie, a nawet gwałty. Tak wygląda początek roku akademickiego na niektórych francuskich uczelniach. Otrzęsiny, które w Polsce kojarzą się z imprezą zapoznawczą, przyjmują formę brutalnej inicjacji.
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 10:16
"Przez trzy tygodnie spałem po dwie godziny na dobę, zmuszano mnie do picia alkoholu, dopóki nie zacząłem wymiotować, a kiedy pojawiali się 'starsi', musiałem przed nimi klękać. Najobrzydliwszy był ostatni etap tortur. Kazano mi jeść jedną po drugiej różne wstrętne papki. W jednej z nich zobaczyłem pływające oczy jakiegoś zwierzęcia. Jeśli zwracałem to, co zjadłem, musiałem zaczynać od nowa". Oto relacja francuskiego studenta pierwszego roku weterynarii z wyjazdu integracyjnego zorganizowanego przez kolegów ze starszych lat.
Rocznie zgłasza się do nas około 15 osób poszkodowanych podczas otrzęsin - opowiada Marie-France Henry, przewodnicząca powstałego w 1997 roku Komitetu Przeciwko Otrzęsinom. W tym roku znowu jedna ze studentek zrezygnowała z uczelni. Podczas inicjacji molestowano ją seksualnie i załamała się nerwowo.
Tortury w imię tradycji
Studencka inicjacja praktykowana jest na francuskich uczelniach od stuleci. Już w XII wieku organizowali je studenci Uniwersytetu Paryskiego, ale stały się one powszechne dopiero po rewolucji. Likwidacja przywilejów związanych z pochodzeniem społecznym oraz powszechny dostęp do edukacji umożliwiły otwarcie uczelni na wszystkie warstwy społeczne. Celem otrzęsin było utwierdzenie studentów z różnych środowisk w przekonaniu, że należą do wybranych, którzy w przyszłości prestiżową pozycję w społeczeństwie będą zawdzięczać dyplomowi, a nie arystokratycznym tytułom.
Ale na początku studencka inicjacja wcale nie była praktykowana na tych kierunkach, które dziś, odpierając oskarżenia o brutalność i okrucieństwo, zasłaniają się tradycją. Na najbardziej obleganych wydziałach, takich jak medycyna, handel czy weterynaria, otrzęsiny pojawiły się dopiero w latach 80. W tym okresie zaczął narastać kryzys na rynku pracy. Dyplom ukończenia tych kierunków przestał być gwarancją zatrudnienia. Wprowadzenie otrzęsin miało wzmocnić prestiż absolwentów lub przynajmniej podtrzymać jego złudzenie.
Wkrótce za ich przykładem poszły licea. Dwa lata temu w szkołach średnich odnotowano 294 przypadki stosowania przemocy podczas otrzęsin. Nastolatki naśladują swoich kolegów z wyższych uczelni. Pytanie tylko, dlaczego francuscy studenci czerpią przyjemność ze znęcania się nad nowymi kolegami?
Zaklęty krąg otrzęsin
Według Samuela Lepastier, francuskiego psychiatry zajmującego się zjawiskiem otrzęsin, ta potrzeba to skutek frustracji. A ona narasta w studentach, kiedy odkrywają, że prestiżowe szkoły, do których tak bardzo chcieli się dostać, wcale nie są tak wspaniałe, jak myśleli. Przez dwa lata przygotowań do egzaminu wbijano im do głowy: "Zdaj na ten kierunek, a twoje problemy się skończą". I nagle okazuje się, że to nieprawda. Studenci tych kierunków są jak opóźnione w rozwoju nastolatki. Nie mieli czasu na normalne życie, bo poświęcili kilka lat na przygotowanie się do egzaminu wstępnego - mówi Lepastier.
Kiedy studenci starszych lat oznajmili nam, że czas na otrzęsiny, powiedziałem moim kolegom z roku, że jesteśmy dorośli i nie musimy uczestniczyć w tym przedstawieniu. Ale usłyszałem, że oni wezmą udział w inicjacji, bo chcą dostać pracę po ukończeniu studiów - mówi Bertrand, dzisiaj absolwent wydziału inżynierii.
Nic dziwnego. Odmowa skazuje na ostracyzm, a kto w przyszłości będzie cię zatrudniał? Oczywiście starsi koledzy. Zresztą nie trzeba wcale wybiegać tak daleko w przyszłość. Kto nie chce brać udziału w otrzęsinach, jest mięczakiem i będzie prześladowany przez resztę studentów aż do ukończenia studiów.
Pierwszy etap to pokazanie nowym, kto tu rządzi. W obecności starszych muszą spuszczać wzrok i nie mogą się odzywać, nawet kiedy ci obrzucają ich wyzwiskami. Jeśli rzecz dzieje się w internacie albo na wyjeździe integracyjnym, dodatkowo nie wolno im spać. Po tygodniu regularnego budzenia w nocy jest ci wszystko jedno. Zjesz nawet własne wymioty, jeśli taki akurat będzie kaprys twoich oprawców - tłumaczy Marie-France Henry.
Według Lepastiera najbardziej perwersyjne w otrzęsinach jest to, że studenci starszych lat wmawiają nowym: powinno wam to sprawiać przyjemność. Dręczycieli mają nazywać "matkami" i "ojcami chrzestnymi", a kiedy oprawcy czują, że przesadzili, potrafią nagle przerwać tortury i zorganizować pojednawcze spotkanie ze swoimi ofiarami. "Uspokój się, bo stracisz pracę". Oto treść jednego z anonimowych listów z pogróżkami, które otrzymał Michel Mayard, wykładowca paryskiej Wyższej Szkoły Sztuki i Rzemiosła, od lat walczący z organizowaniem otrzęsin na swojej uczelni.
W radzie szkoły są byli uczniowie, którzy uważają się za strażników tradycji. To oni pisali te listy. Wiem też, że z ich powodu moja kariera naukowa nie rozwija się tak szybko, jak powinna - opowiada Mayard. A wszystko dlatego, że on sam wielokrotnie apelował do francuskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, opisując, jak dręczeni są na jego uczelni świeżo przyjęci studenci, których zmusza się na czas trwania otrzęsin do spania w szkolnym internacie.
Kiedy widzę, że są nieprzytomni na zajęciach, wiem, że nie dawano im w nocy spać - mówi Mayard. Miał więcej szczęścia niż nauczyciel z prowadzonego przez jezuitów prestiżowego liceum Sainte Genevive w Wersalu, który tak jak on próbował protestować, lecz został przeniesiony. Dyrektorka, uzasadniając swoją decyzję, mówiła o niezgodności charakterów.
Zaklęty krąg otrzęsin
Francuskie władze szkolne często przymykają oczy na studenckie ekscesy, ale państwo od dawna stara się z nimi walczyć albo przynajmniej stwarzać takie pozory. Pierwsza ustawa zabraniająca tych praktyk powstała w 1928, druga w 1998, z inicjatywy piastującej wówczas funkcję ministra szkolnictwa Segolyne Royal. Francuzi uważają, że od tego momentu nastał spokój. Jednak prawda jest taka, że media, dla których w drugiej połowie lat 90. inicjacja była ulubionym tematem, znalazły sobie inne sensacyjne historie.
Prawo, które nie działa
Ustawa z 1998 roku sprawiła jedynie, że otrzęsinowe praktyki nieco złagodniały, a zamiast urządzać je w szkołach, zaczęto organizować wyjazdy albo imprezy integracyjne - tłumaczy Marie-France Henry.
W tym roku na takim wyjeździe w Colmar na południu Francji utopił się młody chłopak. Anne Picard, pracowniczka Ministerstwa Edukacji, jest zdziwiona tą informacją. Według niej podczas otrzęsin nie było wypadków śmiertelnych, zresztą jej zdaniem nie należy mylić inicjacji i wyjazdów integracyjnych, na których wszyscy za dużo piją.
Oczywiście na ulotce informującej o wyjeździe znajduje się napis: "Nie chodzi o otrzęsiny". Tylko dlaczego studenci informują nas, że na taką wycieczkę mają zabrać stringi, prezerwatywy, notes z opisem pierwszego razu i najbardziej upokarzającego przeżycia? - ironizuje Marie-France Henry. Ona uważa, że prawo źle funkcjonuje. Pamięta studentów, którzy zostali skazani za symulację gwałtu na koleżance, bardzo częstą praktykę podczas otrzęsin. Byli sądzeni w 2001. Skazano ich cztery lata później. Dostali miesiąc w zawieszeniu i 1450 euro grzywny! Za to rodzicom ofiary ledwie starczyło na pokrycie kosztów adwokata.
Przez ten czas ich córka zmieniła szkołę, aby uciec jak najdalej od swoich oprawców, którzy nie zostali wydaleni z uczelni. Przy takiej opieszałości procedur prawnych Francja jeszcze długo pozostanie krajem, w którym aby zostać lekarzem, najpierw trzeba przeparadować nago przed kolegami z Akademii Medycznej.
Agnieszka Chądzyńska