Francois Hollande: odnaleziono czarną skrzynkę algierskiego samolotu
Francuscy żołnierze odnaleźli jedną z czarnych skrzynek samolotu algierskich linii Air Algerie, który rozbił się w czwartek w środkowej części Mali - poinformował prezydent Francois Hollande. Na pokładzie maszyny było 118 osób, w tym 51 Francuzów.
25.07.2014 | aktual.: 25.07.2014 16:21
No survivors found on Air Algerie Flight #AH5017, French president says: http://t.co/QHoZ0vtVtc (Photo: @airlivenet)
pic.twitter.com/0OOvkfAgIF
— USA TODAY (@USATODAY) lipiec 25, 2014
Nikt nie przeżył katastrofy. Choć najpewniej jej powodem była zła pogoda, to władze francuskie nie wykluczyły żadnej hipotezy, także tej o zamachu.
Czarną skrzynkę wyjęto z wraku samolotu typu McDonnell Douglas MD-83 w pobliżu malijskiego miasta Gossi, przy granicy z Burkina Faso. Rejestrator lotu został już wysłany do Gao, na północy Mali, gdzie swoją bazę ma francuski kontyngent wojskowy.
- Niestety nikt nie przeżył. Podzielam ból rodzin, które przechodzą przez tą gehennę - powiedział prezydent Hollande. Prawie połowę pasażerów samolotu stanowili Francuzi. Wielu z nich wracało do Europy przez Algier z Burkina Faso. Hollande poinformował też, że na pokładzie było 118 osób, a nie 116 jak podawano wcześniej.
Prezydent zaznaczył, że Francja dołoży wszelkich starań, by wykryć przyczyny trzeciej katastrofy lotniczej na dużą skalę w ciągu zaledwie tygodnia.
- Są hipotezy, głównie związane z pogodą, ale niczego nie wykluczamy, bo nie wiemy, co się stało. Wiemy tylko, że szczątki samolotu znajdują się na ograniczonym obszarze, ale jest za wcześnie, by wyciągać wnioski - dodał szef państwa francuskiego.
Hollande przypomniał, że kontakt z maszyną utracono wkrótce po prośbie pilota o zmianę trasy z powodu trudnych warunków pogodowych.
Pytany, czy mogło dojść do ataku terrorystycznego, szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius oświadczył, że "nie można wykluczyć żadnej hipotezy".
Minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve przypomniał w radiu RTL, że "w regionie działają ugrupowania terrorystyczne, które są wrogo nastawione do interesów Zachodu".
Z kolei szef algierskiego MSZ Ramtane Lamamra podkreślił, że uzbrojone grupy pomagały w akcji poszukiwawczej, a jedno z tych ugrupowań jako pierwsze zauważyło wrak, a następnie poinformowało o tym władze. - Zobowiązali się dołożyć wszelkich starań podczas akcji ratunkowej i zapewniać bezpieczeństwo na miejscu - dodał algierski minister.
Lamamra wykluczył usterkę techniczną samolotu jako przyczynę katastrofy i poinformował, że maszyna niedawno przeszła kontrolę we Francji.
Samolot algierskich linii Air Algerie rozbił się w czwartek nad ranem w środkowej części Mali, na górzystych i pustynnych terenach, które są kontrolowane przez powiązanych z Al-Kaidą ekstremistów islamskich.
Czarterowany od hiszpańskich linii Swiftair samolot leciał z Wagadugu w Burkina Faso do Algieru. Algierskie linie informowały, że samolot zniknął z radarów w czwartek o godz. 3.55 czasu polskiego. Informacje o zaginięciu maszyny ujawniono kilka godzin po fakcie. Nie wyjaśniono przyczyn tej zwłoki.
Na pokładzie znajdowało się 118 osób, w tym sześciu członków załogi, którzy byli Hiszpanami. Według AFP samolotem leciało 51 Francuzów, 23 obywateli Burkina Faso, a także m.in. obywatele Libanu, Kanady i Algierii.
Była to już trzecia katastrofa lotnicza w ciągu zaledwie tygodnia. 17 lipca na wschodzie Ukrainy zestrzelony został malezyjski samolot i zginęło 298 osób, czyli wszyscy, którzy byli na pokładzie. W środę maszyna tajwańskich linii Transasia rozbiła się podczas próby lądowania w mieście Magong na należącym do Tajwanu archipelagu Peskadorów. Zginęło 48 z 58 osób na pokładzie.
Od styczniu 2013 roku Francja prowadzi interwencję zbrojną w Mali przeciwko powiązanym z Al-Kaidą islamistom, którzy kontrolują północ kraju.