Francja w obliczu "powodzi stulecia"
Francja stoi w obliczu "powodzi stulecia" - ostrzegł rzecznik rządu Jean-Francois Cope w wywiadzie radiowym. "Musimy zmobilizować wszelkie środki" - powiedział.
Trzy ofiary śmiertelne, dwie osoby uznane za zaginione, cztery tysiące ludzi bez dachu nad głową - to dotychczasowy bilans ulewnych deszczy padających od poniedziałku w południowo-wschodniej i środkowo-wschodniej Francji. Gwałtowny wiatr towarzyszący opadom uszkodził tysiące linii telefonicznych.
W środę francuskie służby meteorologiczne zapowiedziały dalsze pogorszenie pogody w rejonie opadów, ostrzegając też przed pogorszeniem sytuacji powodziowej od Lyonu po Marsylię i przed huraganowymi wiatrami o prędkości przekraczającej 150 kilometrów na godzinę.
Utrzymano stan najwyższego pogotowia, ogłoszony dla 11 okręgów na południu. W nocy z wtorku na środę odwołano wiele regionalnych połączeń kolejowych - także pociągi z Barcelony w Hiszpanii do Mediolanu we Włoszech, ponieważ nie byłyby w stanie przejechać przez strefę burz na południu Francji. We wtorek w ramach prewencji wyłączono dwa reaktory jądrowe w elektrowniach atomowych.
W rejon powodzi na południu Francji udał się prezydent Jacques Chirac wraz z grupą członków rządu. Prezydent ma na miejscu zapoznać się z sytuacją i sprawdzić, jak przebiega akcja ratunkowa. Bezpośrednio z południa kraju Chirac udaje się z wizytą do Tunezji.