ŚwiatFrancja narzeka na Polskę

Francja narzeka na Polskę

We Francji często spotkać się można z opinią,
że dla Polski i innych krajów postkomunistycznych, wejście do Unii
Europejskiej 1 maja 2004 roku traktowane jest jako "rewanż za
Jałtę". Wynikają z tego zarzuty, że obywatele tych krajów łakną tylko
korzyści materialnych z przynależności do wspólnoty, a nie
realizacji ideału europejskiego.

Z drugiej strony, w rozszerzeniu UE widzi się przyczynę zmniejszenia znaczenia Francji w Unii. A w dziedzinie socjalno-ekonomicznej nowe kraje Unii wini się za złą sytuację gospodarczą i wzrost bezrobocia, jakoby powodowany przenoszeniem produkcji z Francji przykładowo do Polski.

Tego rodzaju myślenie podsycane jest przez media i wystąpienia polityków, gromiących "dumping socjalny", uprawiany - jak twierdzą - przez nowych członków. Nawet minister przemysłu Thierry Breton powiedział w niedawnym wywiadzie telewizyjnym, że rozszerzenie zaszkodziło Francji. Jego rzecznicy, przyznając, że w ogniu pytań minister nie najzręczniej dobierał słowa, tłumaczyli następnie, że powiedzieć chciał coś wręcz odwrotnego.

Paul Thibauld, ceniony we Francji publicysta katolicki, wyraził w rozmowie z PAP przekonanie, że względnie wysoki wzrost gospodarczy w nowych krajach Unii jest wynikiem przenoszenia tam produkcji z zachodu Europy. I ostrzegł Polaków by pamiętali o złotej zasadzie moralnej: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe.

Jego zdaniem, miłość do całkowitej liberalizacji gospodarki może mieć poważne konsekwencje i dla Unii i dla samych Polaków. A to dlatego, że Chińczycy długo jeszcze będą od nich tańsi. I dał przykład Meksykan, którzy stali się dziś ofiarami, bo przedsiębiorstwa amerykańskie, które się u nich ulokowały, przenoszą się na Daleki Wschód.

Thibauld wysoko ocenia działanie Warszawy w rozwiązaniu kryzysu ukraińskiego. I podkreśla, że Polacy wiedzieli, czego chcą, gdyż kierowali się swym interesem narodowym. Natomiast Unia, jego zdaniem, niczego nie przewidziała, nie potrafi określić swego stosunku do dawnego Związku Sowieckiego i nie jest w stanie określić polityki wobec Rosji. A to dlatego, że jedyna polityka zagraniczna Unii to polityka rozszerzenia. Ten rok pokazał przede wszystkim poważne usterki w funkcjonowaniu Unii - podsumował.

Jorge Semprun, francuski pisarz, ale były minister kultury w socjalistycznym rządzie hiszpańskim, powiedział natomiast PAP, że nawet jeśli rok nie był taki dobry, bardzo jestem szczęśliwy, że Polska i inne państwa wschodu Europy odnalazły wreszcie Europę. Choćby po to, by krytykować, by pchać do przodu, by wysuwać żądania.

Podkreślił, że to w Polsce rozpoczął się ruch, który w roku 1989 rozbił stalinizm w Europie Wschodniej. Wierzę, że dziś ruch ten pozwoli nam na zaczerpnięcie nowego oddechu - powiedział Jorge Semprun.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)