Fragment tupolewa ze Smoleńska w Kościerzynie. Sprawą zajmie się prokuratura wojskowa
Naczelna Prokuratura Wojskowa zbada fragment prezydenckiego tupolewa, który umieszczono w Kościerzynie na pamiątkowej tablicy poświęconej ofiarom katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. W pniu brzozy pod Smoleńskiem znalazł go jeden z mieszkańców, który był tam rok temu na prywatnej wycieczce.
Kawałek metalu, który umieszczono w niewielkiej gablotce i przymocowano do pomnika, w piątek został poświęcony i uroczyście odsłonięty.
- Podobnie jak miało to miejsce w przeszłości, w analogicznych sytuacjach, prokuratura podejmie tak zwane czynności weryfikujące opisany przypadek. Sprawdzi pochodzenie tego przedmiotu oraz określi jego charakter i wartość dowodową dla prowadzonego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - powiedział Radiu Gdańsk podpułkownik Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Niewykluczone, że przedstawiciel prokuratury przyjedzie do Kościerzyny i na miejscu zbada skrawek metalu.
Tymczasem inicjator pomnika, były radny powiatowy Kazimierz Maszk, zamieszaniem jest zdziwiony. - Dla mnie jest to dziwne, śmieszne, a zarazem żenujące. Ten fragment metalu cztery lata leżał na tym miejscu i nikt się nim nie zajął. Teraz ma być z tego afera, że turysta go znalazł i przywiózł. Dla mnie jest to absurd. Już nie wpadajmy w skrajności - powiedział Kazimierz Maszk.
Władze miasta umywają ręce i zastrzegają, że to nie one były organizatorem piątkowej uroczystości. - Pomysłodawcą tablicy smoleńskiej i umieszczenia tam fragmentu samolotu był pan Kazimierz Maszk - podkreśla asystent burmistrza, Jacek Konkol.
Fragment Tupolewa ma wymiary 5 na 10 centymetrów. Na tablicy poświęconej ofiarom katastrofy umieszczono także drugą małą gablotkę. W niej jest ziemia, którą przywieziono ze Smoleńska.