Przed wyjazdem wystałem w długiej kolejce w zachodniopomorskim oddziale funduszu formularz E111 - mówi dziennikowi zbulwersowany. Niestety, miałem pecha i podczas spaceru po Berlinie skręciłem sobie nogę. Opatrzono mnie w praktyce lekarskiej, która miała kontrakt z kasą chorych. Zdziwiłem się bardzo, gdy lekarz wystawił mi rachunek, mimo okazanego formularza. Stwierdził, że formularz wypisany jest po polsku i on nic z tego nie rozumie.
W zachodniopomorskim oddziale NFZ o odzyskanie wydanych na leczenie za granicą pieniędzy stara się 31 osób. Wiele z nich wyjechało do Unii bez formularza E111 i musiało zapłacić za leczenie z własnej kieszeni. Oni również po powrocie do kraju mogą ubiegać się o zwrot poniesionych kosztów - podaje "Głos Szczeciński". Wystarczy, że przedstawią nam oryginały rachunków - mówi Andżelika Milkiewicz-Ławicka, z Wydziału Spraw Ubezpieczonych w Zachodniopomorskim Oddziale Wojewódzkim NFZ w Szczecinie.
Urzędnicy funduszu starają się pomóc w odzyskaniu pieniędzy osobom, które miały wymagane dokumenty, a i tak kazano im zapłacić. Takie rachunki dostarczono ze Szwecji, Anglii, Norwegii, Włoch, Francji, Hiszpanii. Najdziwniejsze, że żądano zapłaty nawet za udzielenie pomocy lekarskiej w nagłych przypadkach. Do funduszu trafił rachunek za usunięcie z oka ciała obcego, czy leczenie nagłego bólu kręgosłupa, zapalenia ucha, nagłego bólu zęba, a nawet za wypadek - pisze "Głos Szczeciński". Najwyższy rachunek wystawiono Polce, która musiała skorzystać ze świadczeń we Francji, w Nicei - mówi Małgorzata Koszur. Rachunek opiewa na 2460 euro.